Oszalałam chyba...szykuję się na bieg na 10km!!!!!!!!!!!!

Autor

Pod koniec września w mojej miesjcowości odbędzie się bieg na 10km. I jakoś tak się zawzięłam...że się do niego przygotuję...zamierzam biegać przez 6 dni w tygodniu + jeden dzień na odpoczynek... a dodatkowo w najbliższą niedzielę zapisałam się na rajd rowerowy na 28km!!!!! i to po leśnych traktach ze sporymi wzniesieniami. Myślę, że taka wytrzymałościówka przyda mi się przed biegiem...co o tym myślicie...nie zajadę się????

Komentarze

warto spróbować :) jak nie spróbujesz nie dowiesz się :) trzymam kciuki !:)

strach ma wielkie oczy - dasz radę :D

___________________

Czy warto „zdobywać góry” i ambitnie dążyć do celu?...  Zdecydowanie tak!

Gratuluję decyzji i życzę skuteczności w realizacji. Osobiście miałbym duże wątpliwości co do tych 6 dni treningowych. Będą nici z planów jak przemęczysz organizm albo, co gorsza, nabawisz się kontuzji. Odpoczynek między treningami też przyczynia się do podnoszenia kondycji. Poszukaj rad ludzi doświadczonych bo zrobisz sobie krzywdę.

tak czy inaczej: POWODZENIA ;))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Dzięki za rady... wczoraj zrobiłam sobie trening na rowerze i było super...nawet niespecjalnie się spociłam a 15km po urozmaiconym terenie przejechałam...i przekonałam się, że na rowerze napewno dam radę! Może nie będę nr 1 (już 200 uczestników się zapisało) ale z pewnością dojadę...a co do biegu...nie zakładam że ciągiem przebiegnę te 10 kilometrów...ale są duże szanse, że spróbuję...limit czasu 1,5h - 9 minut na kilometr... Co do intensywności treningu...wiem, że to dużo...ale uzupełnię zapotrzebowanie kaloryczne związane ze zwiększonym wysiłkiem, dodam Izostar podczas i po wysiłku + masaże...Na razie czuję się dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie :)))))

 

 

Tu nie chodzi o nawodnienie, mikroelementy czy suplementy. Każdy trening to naciągnięcia, naderwania lub inne mikrourazy. Organizm lecząc je jednocześnie się wzmacnia. Kumulacja mikrourazów może zakończyć się ..... więc może lepiej dać czas na regenerację?

Zorganizowana impreza ma jeden wielki "+" : byczy ładunek adrenaliny. Nie nastawiaj się na bicie rekordów. Jeżeli to twój pierwszy start to każdy wynik będzie sukcesem,a pamiątkowy medal -> bezcenne ;))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

myśle, że to świetny pomysł, sama startowałam w takim biegu w Gniexnie i medal dodał mi skrzydeł (mialam czas 1 godz 2 min). Zawody od czasu do czasu są potrzebne bo stanowią dla nas jakis cel do którego dażymy i się przygotowujemy.

Ja podczas biegu na 10 km skupiałam się żeby nie przekraczać czasu 6.30 na 1 km biegu i udało się! miałam calkiem dobry wynik (porównując do półmaratonu np).

W październiku startuje 1 raz w Maratonie w Pozaniu, zobaczymy jak będzie, co do dni treningowych to zgadzam się, że 6 to za dużo, 5 wystarczy w zupełności, trenuj swoją wytrzymałość (proponuje bieganie przynajmiej raz w tyogdniu 45-60 min).

Trzymam kciuki! daj koniecznie znać jak ci poszło!

Jak narazie...(odpukać w niemalowane) nie miałam żadnych kontuzji a biegam ogólnie już długo..tylko systematyczności mi brakuje...dobre buty, odpowiedni strój, dobra rozgrzewka...i lecimy!!!!

:)

Jestem już po rajdzie rowerowym... 28,5km pokonałam w czasie 2h26min...trasa malownicza ale wymagająca...przez ostatni tydzień wspomagałam się m.in. magnezem i bez bólu mięśni udało się przejechać cały dystans, dzisiaj też dobrze się czuję...dzień odpoczynku i wracam do biegania ;)

 

 

wow super pozazdrościć ! GRATULACJE !

___________________

Czy warto „zdobywać góry” i ambitnie dążyć do celu?...  Zdecydowanie tak!

Oto profil wysokościowy trasy rajdu (moja pętla to MINI...MEGA może w przyszłym roku ;)

 

Dzisiaj basen i bieg...po raz pierwszy z pulsometrem...

:) gratulacje

Biega mi się coraz lepiej, ale muszę wspomagać się magnezem...i rwa kulszowa zaczyna mi się odzywać :(

Jesteś niemożliwa. Będę brała z Ciebie przykład ;-) Z tym ,że zdecydowanie wolę basen i fitness. Trzymaj się.

Oj  jestem, jestem....cheeky

Maść końską wczoraj zastosowałam na budzącą się rwę i poskutkowało...przynajmniej narazie. Co ciekawe odczuwam rwę przy biegu, a przy  jeździe na rowerze nie. Wczoraj basen, dzisiaj biegi...bieg na 10 km coraz bliżej...

Rwa lub mięsień gruszkowaty. U niektórych daje podobne efekty. Pogrzeb w temacie (fora biegowe) - wizyta u dobrego lekarza sportowego może cię uzdrowić. Swoją drogą polecam dobre rozciąganie po wysiłku i serię ćwiczeń na mięśnie pasa biodrowego.

10 km nie jest straszne ;)  dziś dla rozbujania zrobiłem 11,5 km i ...... było fajnie ;)  Dobrze będzie ;)))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Wczoraj doszły jakieś mega bolące mięśnie ud (to przez moje wielogodzinne chodzenie w obcaskach 10cm+smiley)...z zaciśniętymi zębami je rozciągałam...masakra. A z rwą poradziłam sobie...niekonwencjonalnie...poradzono mi odmalowanie na lędźwiach runy Jera...zrobiłam tak i nie czuję bólu...oby jak najdłużej. Ten tydzień będzie intensywny...

YUBY a już myślałam, że napiszesz...a nie mówiłem wink Dobrze wiem z czego wynika ta moja rwa...z nadmiernego wysiłku...ale tak już mam.

Aga, bycie kontuzjowanym było  ( jak dla mnie) okropnym stanem ciała i ducha. Uważaj na siebie, szkoda by było gdybys nie wystartowała w planowanym biegu. Yuby jest fachowcem więc , słuchaj jego rad:))))

p.s jak Twoje 6 Weidera?

 

Wiem, wiem i cenię sobie rady Yubyego... Walczę o start w tym biegu, ale kłód po drodze mam sporo...wczoraj biegłam 40minut i kolka chiała mi lewy bok wyrwaćsmiley Jak nie rwa to kolka... Co do 6 Weidera...niestety poszła w zapomnienie...z systematycznością u mnie kiepsko sad

YUBY =/= fachowiec. Ot trochę wcześniej zacząłem. Sporo na sobie testowałem - z różnym skutkiem. Sporo także poczytałem. Różnica jest taka, że najpierw trafiłem na strony i fora biegowe, a dopiero dużo później na tę stronkę.

Dzięki bieganiu i ruchowi udało mi się zgubić >15 kg i cały czas utrzymuję się w normie. A najbardziej czego się obawiałem to nie utraty zapału, ale właśnie kontuzji. Jak na złość plany na tegoroczny maraton Warszawski pogmatwały mi porblemy ze zdrowiem choć nie wynikające z urazu.

No i tyle. Generalnie uznaje się przetrenowanie za jedną z przyczyn problemów (obok braku rozgrzewki przed i rozciągania po). Każda gumka pęknie jak się ją za mocno naciągnie ;)

kolka <- paskudztwo, na które pomaga: zakończyć proces jedzenia na 2, a najlepiej 3 godz przed radosnym truchtaniem no i nie objadać się rzeczami długo zalegającymi; przydatne też może być potrenowanie przepony - proces mocno rozciągnięty w czasie, ale warto. Codzienna chwila + to co napisałem 3 linijki wyżej i już dawno nie miałem problemu z kolką. Cwiczenia na przeponę pomogą także w ogólnym podniesieniu wydajności ciała, dotlenieniu - sam miód ;)

co do malowania znaków runicznych - skoro nie szkodzą i się podobają to dlaczego nie ;)

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

To od dzisiaj dodaję ćwiczenia z przeponą...dzięki Yuby yes

Przeziębienie mnie męczy...więc odrazu powiem wam co najlepsze w początkowej fazie...cytryna z miodem...dzięki tej prostej kuracji nie rozwinie się w chorobę smiley

tak taki okres w roku gdzie przeziębienia królują, ale ja w tym roku się nie dam, dużo jem ryb(jak na mnie, 2 razy w tygodniu), sa więc kwasy Omega 6 i 3 więc nie powinno być źle, mi pomaga jeszcze czosnek(jak ktoś nie lubi smaku lub zapachu to sa kapsułki z czosnkiem do zakupu w aptece)

Przygotowania idą pełną parą...w sobotę 5km w niedzielę ok 10km, biegam z pulsometrem na tętnie 140-160, trzymam stałe tempo...a na końcówce jeszcze się ścigam z córką na rowerze...czuję się dobrze. Już w niedzielę startuję...dzisiaj odpoczywam, we wtorek basen, środa...planuję zrobić trasę biegu, czwartek odpoczynek, piątek bieg do 5 km w sobotę basen i w niedzielę start... taki mam plan...zobaczymy jak wypali...muszę sobie jeszcze wkładki silikonowe do butów kupić, bo lewą piętę dość mocno odczuwam...

Jest 190 chętnych do biegania! Nawet Kenijczyk się zadeklarował...więc raczej pierwsze miejsce w kategorii mężczyzn znamy smiley Jutro biegnę trasę....sama jestem jej niezmiernie ciekawa...znam teren i wiem, że biegniemy systematycznie pod górkę a później dość ostro zbiegamy...czas sobie policzę i już będę trochę spokojniejsza...limit czasu 1h30min. Dzisiaj basen....

Ale pogoda :( Mam nadzieję, że po południu będzie już ładnie...w deszczu nie chcę biegać...

Deszcz też może być przyjemny. A na bieg masz gwarantowaną pogodę?

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Deszcz może być przyjemny...jak ktoś może martwić się tylko o siebie, ja mam 8- letnią eskortę na rowerze i w sumie tylko z uwagi na jej zdrowie wzbraniam się przed biegiem w deszczu smiley Oczywiście trasę biegu głównego (przy dużym dopingu znajomych ) pokonam bez względu na pogodę... 

Teraz już jest pogodnie tak że dzisiejszy przebieg trasy odbędzie się w dobrych warunkach...

Ja mam zaklepany start na 10 km na 07.10.2012, tak jak w zeszłym roku są w pakiecie koszulki z długim rękawem (trzeba w nich startować - koszulki techniczne NIKE). W 2011 w październiku było GORĄCO, zobaczymy jak będzie w tym roku ;)

osobiście wolę jak jest chłodno i pochmurno, może nawet popadać byle nie było palącego słońca, gorąca i duchoty ;))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Mój bieg jest pierwszym organizowanym w moim mieście...więc wymagań za dużych nie ma...nawet na trasie będzie zwyczajna woda...a nie "energetyki" jak na trasie rajdu rowerowego...więc będę musiała z pasem pobiedz (mam na nim 2 mini buteleczki w których rozrabiam sobie isostar), wczoraj nic nie wyszło z biegania, bo zebranie w szkole mi się maksymalnie przedłużyło... i wróciłabym z biegu w ciemnościach...ale dzisiaj, robię 3 godzinny odstęp od ostatniego posiłku i lecę...zobaczymy jaki czas osiągnę...powinnam się w godzinie zmieścić...

A tak poza tym nie wiem jak wy ale ja mam cudowne tereny tu w pobliżu, lasy, góry i łąki...już sam ich widok wpływa na mnie pozytywnie...

Ja zadowalam się parkiem ;) mała pętla 1,3 km większa 2,4 km. Jest też górka gdzie mogę ćwiczyć podbiegi. Nie jest źle ;)))

Przy takim dystansie dobra jest i woda. Na dychę czasem nie ma wody - wiele zależy od pogody. Izotoniki mają ten feler, że są słodkie i czasem ......... lepiej łyknąć wodę ;)

Biegałem w małych, kameralnych imprezach (200 -300 osób) no i takich trochę większych dla ponad 10 000 ludków i każda ma swój urok i adrenalinę.

W biegu osiągniesz i tak lepszy wynik niż na treningach - dojdzie element rywalizacji no i właśnie ta adrenalina... wyciśnie z ciebie więcej niż myślisz. Jeżeli wytrzymasz kondycyjnie to może i poczujesz te magiczne endorfinki ;)))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Wczoraj przebieg trasy niedzielnego biegu wypadł dobrze. Biegłam równo 1h. Oczywiście były też podepchania pod górkę mojej 35kg towarzyszki na rowerze smiley

Więcej wysiłku, ale z nią czuję się pewniej...w razie czego zadzwoni gdyby coś się ze mną działo... Jak ją instuowałam jak ma się zachować przy moim ewentualnym zasłabnięciu...to pierwsze pytanie brzmiało a jak mamusiu upadniesz na plecy to jak ja tą komórkę spod Ciebie wyciągnę?...Jest bajecznie rozbrajająca...

 

Zdam wam relecję na gorąco...Biegłam 1h7min, ale nieźle grzało słoneczko i biegło się dość opornie, ostatecznie wystartowało 153 osoby...nie byłam ostatnia. Wspomagałam się nieco...Glukokardiamitem i roztworem wody z magnezem i witaminą B6, doping na trasie niesamowity...krzyczeli, klaskali...niosły mnie skrzydła tego radosnego kibicowania. Teraz odpoczywam w pozycji leżącej z nogami na stosie poduszek...boli mnie wiele miejsc...szczególnie ta nieszczęsna lewa pięta...ale chwilę odpocznę i wracam do tego cudownego sportu...A to mój pierwszy pamiątkowy medal...

 

I to jest właśnie bezcenne ;)) czyli już wiesz co to znaczy adrenalina na starcie, a ten medal będzie dla ciebie najważniejszy.... przynajmniej na jakiś czas. Potem półmaraton, maraton, start w IronMen-ie   ;)))))

no i każdy następny start to będzie urywanie choćby  1 sekundy ......  też przyjemne i zdecydowanie motywujące

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Biegłam w butach Reebok...wydawało mi się, że do biegania ale mój brat twierdzi, że niebardzo...teraz wybiorę się z nim do sklepu z butami sportowymi i doradzi mi bo się na tym zna...wogóle mam to szczęście, że prawie cała rodzina jest sportowa (piłka nożna, siatkówka, pływanie) a teraz doszłam ja z biegami...już ustaliliśmy, że w przyszłym roku ruszamy rodzinnie całą ekipą do biegu...

Pierwszy  start za już Tobą,odniosłas ogromny  sukces,  gratuluję:) 

Marzę o tej chwili, póki co  jest ona odległa w czasie, ponieważ  noga niestety dalej boli. Pozdrawiam i zyczę kolejnych  biegów.

 

Dzisiaj już nie odczuwam wczorajszego wysiłku, tylko kolana nieco mnie bolały (maść zastosowałam i jest OK), ale to dlatego, że biegnąc trasę wcześniej omijałam asfalt robiąc podobną kilometrówkę i konieczność pokonania 10km wyłącznie asfaltem nieco nadwyrężyła mi kolana...poza tym nie mam figury typowego biegacza...i te dodatkowe parę kilo też swoje robi...ale jak widzę efekty to nic nie jest w stanie mnie zniechęcić..bieganie pięknie wyszczupla

spóxnione ale szczere gratulacje! ja 14.10 biegne w maratonie w Poznaniu.

Trochę ci zazdroszczę tego maratonu. Ja w tym roku opuszczam...... na otarcie łez 07.10 "dyszka" w Biegnij Warszawo. Na wiosnę będzie maraton w Łodzi - może tam będzie mój debiut na królewskim dystansie? Oj, już mnie korci :))))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

A ja zapisałam się na kolejny bieg na 21.10, tym razem na 15 km...jeszcze mam trochę czasu na przygotowania....trasa malownicza w 70% w lesie :)

15 km....  w lesie...... Hm, a w jakim rejonie kraju?

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Cross Góry Św.Anny - Opolszczyzna :)

Marzena, dawno Ciebie nie było...ja systematycznie i powoli zwiększam dystans. Było 10km niedługo będzie 15km a później 20km....do 40 km daleko...może kiedyś.

W przyszłym roku będę wnioskowała, aby nasz lokalny bieg odbywał się również po drogach gruntowych...mamy trasę, myślę, że powyżej 15 km która tylko przez 2,5km prowadzi przez pola a później już tylko las...często nią chodzę, miałam okazję także jechać tamtędy na rowerze w rajdzie a teraz będę biegać przygotowując się do crosu, gdzieś w tym wątku jest jej profil...trudna, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych winkYuby zapraszam na Dolny Śląsk...trasa jest zachwycająca.

Miejsce faktycznie rewelacja tylko, kruca-fix, nieco daleko ;) Tak do 2 godzin w samochodzie jeszcze może być, ale taki kawałeczek przy naszych autostradach..... ;)

Pozostanie mi szlifowanie warszawskich bruków i regularne krążenie wokół górki Szczęśliwickiej.

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

fakt, dawno mnie nie było, u mnie po staremu, biegam, i ogólnie jest ok, juz niedługo maraton, zobaczymy czy przeżyje :P

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.