smutki vs. odchudzanie

Autor

 Każdy dostaje czasami kopa od życia. Czasami bardzo się tego nie spodziewamy, nadzieja, która niegdyś w nas płonęła powoli gaśnie...

 

 

Pojawiają się pocieszacze, u mnie w postaci pustych kalorii. Alkohol, fajki, fast foody, słodycze. Oto moje menu ostatnich dni. 

Dzisiaj ruszyłam się w końcu na spacer, doszłam do wniosku, że muszę podnieść głowę i spróbować dalej, chociażby dla siebie. Ustaliłam sobie trase rowerową na jutro, 28 km. Żeby zbytnio nie obciążać stawów trzeba ruszyć na spokojnie. Od przyszłego tygodnia zaczynam staż, trzeba będzie układać plan dnia z uwzględnieniem jakiejś formy aktywności.

W ramach "terapii" przeczytałam kolejny raz '100 powodów by schudnąć' - w sumie daje pozytywnego kopa i wiare w to, że może być lepiej.

Małe upadki zazwyczaj są zapowiedzią czegoś pozytywego ;-)

Komentarze

tak trzymaj, grunt to mieć plan i trzymać sie go, ważna jest tez motywacja. Trzymam kciuki!

Zawsze zazdrościłam tym , ktorych w stresie odrzuca od jedzenia. Ja zas wprost przeciwnie:(( jadłam , jadłam jadlam.. troszkę  przypominałam smoka wawelskiego, tuż przed wybuchem brzucha:)))))

Dzisaj, na takie chwile slabości, mam przygotowane przegryzki: zurawina, migdaly, pestki dyni, slonecznika. Póki co trzymam się tego i  oby jak najdlużej.:)))))

Trzymam kciuki i udanego weekendu:)))

Też tak mam ( miałam) . W przypadku stresu - lodówka i słodycze to najlepszy przyjaciel - prawda? Jednak to tylko błędne koło bo po napełnieniu brzucha pojawią się jeszcze większe "doły", wyrzuty sumienia i samopoczycie będzie gorsze....

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.