Bo człowiek uczy się na błędach

Autor

No i niestety, wczoraj uległam. Sposoby na niepodjadanie, o których pisałam we wcześniejszym blogu są dobre, ale nie przewidziałam jednego. Wczoraj miałam się pouczyć do sprawdzianu z biologii, a chciałam się dobrze przygotować. Nęie mogłam się jednak skupić, ponieważ ciągle myślałam o jedzeniu. Byłam strasznie sfrustrowana, bo próbowałam się pouczyć przez 4 godziny. W końcu najadłam się. Nie, ja się obżarłam, nerwy puściły, pozostały tylko wyrzuty sumienia. Doszłam więc do wniosku, że popełniłam błąd wytwarzając sobie wroga. Gdyby istniałby on tylko podczas odchudzania może nie byłoby większego problemu, pogodziłabym się z tym. Ale przede mną jescze kilkadziesiąt lat "walki" z zachciankami spowodowanymi progesteronem, już nie wspomnę o ciąży. Nie mogę mieć za złe mojemu organizmowi, że chce się przygotować ne ewentualną ciążę. Ciągła walka wykańcza mnie psychicznie, a przecież podczas odchudzania najważniejsze jest pozytywne myślenie i radość, a nie rozpaczanie nad każdą porażką.

Co więc zamierzam zrobić? Będę robiła sobie liczne zdrowe i niskokaloryczne przekąski. Pokroję sobie w kosteczkę jabłko, ananasa, melona albo arbuza, jeśli najdzie mnie ochota na coś mniej słodkiego - pochrupię marchewkę, albo zrobię popcorn. No i będę też dużo piła, ale z tym nie mam problemu - ostatnio uzależniłam się od picia wody. Oczywiście będę sobie odliczała te kalorie, żeby trzymać się diety. 

Smoczuś stał się więc moim przyjacielem, a ja chyba zacznę stosować technikę, o której wspominała kiedyś Andżi: powtarzać sobie codziennie, że się kocham. Przyjemnością stały się też dla mnie cotygodniowe wypady na zakupy do Tesco w drodze ze szkoły. Zawsze kupię sobie jakieś warzywo, albo owoc. O dziwo, nie kręcą mniejuż słodycze. Kiedy na nie patrzę, widzę całą tablicę Mendelejewa. Zaczęłam się też przekonywać do jogurtów naturalnych, nie jem tłustych albo smażonych potraw, które nie służą mojej wątrobie. Odchudzanie NIE JEST WALKĄ, jest dla mnie na razie REDUKCJĄ WAGI, a przy okazji UCZĘ SIĘ zdrowych nawyków na przyszłość.

Mam nadzieję, że to pozytywne myślenie nie pryśnie jak bańka mydlana, i że podobne wpadki nie będą miały miejsca, albo będą się zdarzały bardzo rzadko.

Komentarze

Z tego co piszesz już dużo pozytywnych zmian wprowadziłaś do swojego życia i warto to docenić i sobie pogratulować:). A "wpadki" się zdarzają, każdy ma chwile słabości, ważne żeby do tego tak dużej wagi nie przywiązywać, tylko pamiętać o swoich sukcesach i dalej trzymać się diety. Powodzenia;*

Jedna jaskółka wiosny nie czyni! Tak samo jedna porażka nie przekreśla diety.

Już to wiele razy przechodziłam, raz sobie pozwoliłam na coś niezdrowego i buuum koniec diety. Kilogramy wracały w tempie błyskawicy i bajka o szczupłej sylwetce odchodziła w niepamięć.

Teraz jest inaczej. Coś mi nie wyjdzie- trudno, zjem więcej niż powinnam- bywa, nie pójdę ćwiczyć bo źle się czuje lub nadzwyczajniej mi się nie chce- świat się nie zawali. Ważne by te wpadki nie zdarzały się często. Ale kto powiedział, że mam być szczupła w 2 tygodnie.

Chodzi o to by dojść do upragnionej wagi, a nie by się zaorać w trakcie. Im cięższe wymagania się stawia tym gorzej jest przy nich wytrwać (zwłaszcza gdy masz do zgubienia więcej niż 2 kg). Dlatego nie ma co wariować. Wiem, że fajnieby było od razu być szczupłym, ale to tak nie działa. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i zakasać rękawy. Gdy jest źle dać sobie dzień wolnego (góra 2) i znowu brać się do pracy :D

Andżi

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.