Trening. Zagrożenia i pułapki.

Autor

Portret użytkownika Jan
Jan

Oto kilka szybkich wniosków z lektury artykułu z TIME. Z 2009 roku ale dalej aktualny i o tyle ważny, że mówi o sytuacjach kiedy nasz trening może przynieść zamiast utraty wagi dokładnie odwrotne skutki (i to czym ostrzejszy tym zagrożenie bardziej rośnie)! Autor prowokuje tytułem "Dlaczego ćwiczenia nie sprawią, że będziesz chudy".

Po ćwiczeniach jemy więcej niż zjedlibyśmy gdyby ich nie było (do tego bardziej kalorycznie) ponieważ:

1) czym ostrzejszy wysiłek fizyczny tym nasz głód się powiększa i apetyt rośnie (jesteśmy głodni jak wilki, burczy nam w brzuchu), do tego jeszcze

2) chcemy się nagrodzić za wysiłek, który ponieśliśmy i dajemy sobie pozwolenie na więcej.

3) Czym cięższy trening tym bardziej nam się nie chce przygotowywać czegoś smacznego i zdrowego więc sięgamy po gotowe produkty (które w odchudzaniu nie pomagają), albo idziemy gdzieś coś zjeść (jak ćwiczymy w grupie to jest to jeszcze bardziej prawdopodobne: piwko po treningu, oj znam to...): a w takiej pizzy to kalorii na pewno nie zabraknie ;-)))

4) Mocny trening może ograniczyć naszą aktywność fizyczną w trakcie całego dnia.

5) I w końcu... wiedząc o tych zagrożeniach możemy się wpakować w minę przez brak świadomości, przykład: jest lato, ćwiczymy, chce nam sie pić i zamiast napić się wody to korzystamy np. z napoju typu Gatorade. Ilość kalorii jaka się w nim znajduje może przewyższyć to co spaliliśmy podzczas treningu. Ja z kolei byłem długo nieświadomy ile cukru mają w sobie batoniki typu granola / zbożowe / musli...

Polecam Waszej uwadze. Link do artykułu:

http://www.time.com/time/health/article/0,8599,1914857-1,00.html

 

Uzupełnienie: Jak przeciwdziałać tym zagrożeniom?

Po pierwsze potrzebna jest świadomość zagrożenia (to można odfajkować). Po drugie, albo, jak słusznie zauważyły Juka i Karolina, wcześniej przygotować posiłek i zaspokoić głód w korzystny dla nas sposób, albo wykazać upartość i zdecydowanie i mimo głodu nie rzucać się na byle co. Aaczkolwiek, bardzo rozsądna jest zdrowa przekąska (uwaga Kawani), która zaspokoi pierwszy atak głodu.

Co do odpuszczania wysiłku fizycznego w trakcie reszty dnia... tu trzeba dojść do poruzmienia z samym sobą...

Komentarze

żeby temu zapobiec zostaje chyba tylko wcześniejsze zaplanowanie posiłków i trzymanie się tego :)

Zdecydowanie. Zaraz dopiszę do tekstu...

Dobry artykuł i spostrzeżenia, aczkolwiek uważam, że jeśli ktoś wpada w takie pułapki, powinien sobie  przygotować jedzenie i picie przed treningiem. Swoich czasów, kiedy chodziłam na siłownię przed pracą, brałam sobie butelkę wody, banana i jogurt do samochodu i po treningu było jak znalazł. Natomiast dzięki Twojemu wpisowi uświadomiłam sobie, dlaczego nie zrzuciłam nic w lecie, czyli wtedy kiedy chodziłam na siłownię. Już wiem, po prostu jadłam za dużo. Miałam straszny apetyt po ostrym treningu, (zazwyczaj interwały na bieżni ok.45min a potem ćwiczenia na maszynach). Kiedy przychodziła pora na posiłek potreningowy, jadłam np. płatki owsiane z mlekiem i rodzynkami, ale jadłam tego stanowczo za dużo... Jak dobrze, że ta strona istnieje, można się tyle  nauczyć!  

Trening interwałowy czyli raz szybciej raz wolniej?

18 lutego idę na maraton na  siłownię ;0 od 21 do 12 w nocy,  ćwiczenia na  stepie ;) To trzygodzinny maroton, ale nie będą to ostre cwiczenia, zabiorę wodę i mam nadzieję ze z powodu późnej godziny nic już nie zjem. Przed wyjściem zjem lekką kolację jakieś warzywka gotowane....Powinno być ok.

teraz będę brała coś na przekąskę po ćwiczeniach żeby nie rzucać się na niezdrowe jedzenie.

 

Tylko uważaj jaką przekąskę weźmiesz! ;-) Powodzenia na maratonie.

Skoro już mowa o maratonie to jak tam truchtam sobie, to coraz bardziej mi się marzy, żeby choć raz pobiec w maratonie. Na początek półmaraton byłby dobry...

tak, interwały na bieżni raz szybciej raz wolniej,oczywiscie najpierw rozgrzewka 5min i "uspokojenie" na koniec :p

Robię to jak truchtam, ale nigdy systematycznie. W zależności od ochoty jaką poczuje.

Czy wykonujesz je w jakimś systemie czy na wyczucie?

No ja mam tak, że tuż po ćwiczeniach w ogóle nie jestem głodna, być może głód przychodzi później (ale on przychodzi niezależnie od ćwiczeń) dlatego dla mnie lepiej ćwiczyć popołudniem późnym. Patent z posiłkiem przygotowanym wcześniej jest świetny.

:)

To może dużo pijesz? ;-)

Ja jak solidnie poćwiczę to jestem głodny następnego dnia. Mógłbym jeść wtedy cały dzień

Następnego dnia? Nawet nie wiem jak to zinterpretować :-)

Co do tych interwałów, to nie mam żadnego systemu, ale może warto jakiś opracować :) Praktycznie, interwały można robić na wszystkim: bieganie, marsz, rower, skakanka, pływanie. Słyszałam, że interwały najszybciej dają efekt (mówię o zmniejszaniu obwodów), ale wydaje mi się, że takie bieganie długodystansowe, oczywiście porządnie zaplanowane, z rozgrzewką i odpowiednią prędkością daje podobne rezultaty.

Wybacz, że drąże temat, ale... powiedzmy godzinny trucht. Jak rozłożyłabyś tu interwały? Nie wiem... np. minuta szybkiego biegu, 5 minut truchtania, minuta marszu i od nowa? Ma to sens?

Dołączę się do dyskusji o interwałach, ja doszłam do wniosku, że najskuteczniejsze jest "wsłuchanie się w swój organizm" tzn. większy wysiłek aż do podwyższenia tętna do np. 120-130/min (kiedy już wyczuwamy znacznie podwyższone bicie serca), wówczas zwalniamy aż do uspokojenia się serca. Następnie przyspieszamy itd. pozdrawiam :)

Tak często robiłem do tej pory...

Żadne tam drążenie tematu, tylko przyjemny dialog :) Przynajmniej dla mnie :)
Mamy 60min, całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że interwały są znacznie bardziej wyczerpujące niż trucht lub bieganie w stałym tempie, ja zmniejszyłabym czas do 40min, oczywiście na początek. To taki czas, po którym będziemy zmęczeni, a organizm zdąży nieco tłuszczu spalić. Oczywiście ciężko jest ustalić dla kogoś taki schemat, bo dużo zależy od Twojej kondycji, wytrzymałości oraz od tempa. Powiem szczerze, że na bieżni jest dużo łatwiej, bo sami ustawiamy sobie prędkość, a bieżnia przeskakuje np. po 1 min. z tempa szybkiego na wolne. Ale przejdę lepiej do konkretów. Na te 40min, zacznij od szybkiego marszu na rozgrzewkę 8min, potem (zależnie od kondycji musisz ocenić czy jesteś w stanie biegać szybko (prawie sprintem) 1 minutę i potem przestawić się na trucht też 1min.-ja właśnie tak biegam), jeśli jeszcze nie czujesz się na siłach, spróbuj biegać systemem 1 minuta sprintu, i np. 3 minuty truchtu lub jakoś podobnie. Po rozgrzewce 8min i kilku zmian tempa, zostaw sobie z 5 min na uspokojenie, czyli znowu przejście do szybkiego marszu, później coraz wolniej. Jeśli taki system pasuje, ustal sobie, że co tydzień, np. od poniedziałku wydłużasz bieganie np. o 3 min, tym samym dojdziesz do 60min biegania lub możesz zmniejszać czas na trucht i powoli przechodzić do sekwencji 1:1 z 1:3 np. Z własnego doświadczenia uważam, że osoby, które zaczynają ćwiczyć interwały nie powinny sobie narzucać nie wiadomo jak wielkiej ilości sekwencji lub zbyt wysokiego tempa, bo bardzo łatwo można się zniechęcić. Przepraszam, że tak dużo tekstu :p mam nadzieję, że pomogłam :)

Bardzo pomoglaś.

OK, to pierwszy raz zrobię tak: 40 minut w tym:

8 minut marsz, a później 1 min. szybko - 3 min. trucht (7 razy) i na koniec 4 minuty na uspokojenie. Taki jest plan. Zobaczymy jak mi pójdzie ;-)

Trochę nie na temat, ale padłam ze śmiechu na widok Twojego nowego avatara :) Hihihihihi :D

To bardzo dobrze. Spaliłaś trochę kalorii :-D

Dzisiaj biegałem zgodnie z interwałami zaproponowanymi przez Karoline (stosunek 1:3) i bardzo mi się spodobało. Wersja spontaniczna ala Juka jest mi bardzo bliska, ale takie systematyczne działanie to dla mnie nowe doświadczenie (bardzo ciekawe). Jestem pewien, że już wkrótce zejdę do 1:2...

a jak zachowywało się Twoje tętno? do jakiej wartości doszedłeś?

Wstyd mi, ale nie wiem. Nastawiłem tylko zegarek, żeby dawal mi informację o zmianie tempa...

A czy są jakieś konkretne zalecenia co do tętna?

Tak, info co do pulsu:
w trakcie sprintu, puls powinien wynosić 90-95%  Twojego pulsu maksymalnego (puls maksymalny oblicza się za pomocą wzoru: 220-wiek, np. 220-23=197 czyli 197 to puls maksymalny i z tego 90-95% w czasie sprintu), a w czasie wolniejszego biegu, czyli załóżmy truchtania 65% tętna maksymalnego. 
Przypomniało mi się jeszcze, żeby nie wykonywać interwałów i treningu siłowego w ten sam dzień-za duże obciążenie dla organizmu (mój błąd z przeszłości...)

No to trzeba będzie to pomierzyć :-)

Na podstawie tego co podałaś wynika, że trucht wypadał u mnie pomiędzy 50-70% tętna maksymalnego ( w zależności jaki miałem dzień). Ostatnio tego nie sprawdzałem. Postanowiłem też, że przejdę na interwały jak się zrobi cieplej na dworze. Mam nadzieje, że to już wkrótce...

Nie zgadzam się z punktem 2,3,5 ;p ale z 4 niestety tak :(

Pozdrawiam, Chocolate

Nie zgadzasz się czy Cię nie dotyczą? :-) Pozdrawiam.

Już niech Ci będzie ;P Nie dotyczy mnie ;) Zadowolony?  :D

Pozdrawiam, Chocolate

Jeżeli Ty jesteś zadowolona to ja też jestem ;-)))

Czy bieganie pod wieczór przyniesie takie same rezultaty co bieganie na czczo z samego rana? Jak biegam rano to potem chce mi się spać a to nie o to chodzi przecież :( nieprawdaż?

Pozdrawiam, Chocolate

Chęć na sen to dowód, że musisz mocno trenować. Kiedyś czytałem o maratończykach. Wielu z nich śpi po 10 godzin, a jeszcze do tego w trakcie dnia 2 godziny drzemki.

Ale ja właśnie mocno nie trenuję, tak mi się wydaje.. biegam sobie spokojnie, jak już nie mam siły to idę, potem znowu biegnę, czasem biegam dłużej czasem krócej ale żeby nazwać to mocnym treningiem to na pewno nie :) ale masz rację zmiana pory dobrze mi zrobi :) mam nadzieję...

Pozdrawiam, Chocolate

Też się nad tym zastanawiałam, więc zapytałam znajomego, który prowadzi treningi dla młodzieży. Powiedział, że nie ważne kiedy biegasz czy ćwiczysz,dla organizmu  liczy się jakość treningu, czyli wahania tętna, interwały, ćwiczenia cardio i takie tam różne bajery. . Podobno pora ma znaczenie dla metabolizmu, ale nie jest tak, że rano jest lepiej/gorzej niż wieczorem, tylko inaczej.

Rano, na czczo, szybciej dobierasz się do nadwyżek tłuszczu. Ale to tylko jeden element. W dłuższej perspektywie to nie ma znaczenia, bo i tak wyjdzie na jedno. Będziemy wyglądać sexy ;-)))

Już wyglądamy ! ;)

Pozdrawiam, Chocolate

;-)))

Z tym bieganiem na czczo to muszę parę rzeczy uzupełnić. Miałem ciekawą rozmowę na ten temat i dlatego bardzo ważna uwaga: nieforsowne bieganie na czczo tak, ale pod warunkiem, że nasza dieta nie polega na znaczącym ograniczaniu węglowodanów lub gdy ostatni posiłek nie był o 18. W takich wypadkach przed biegiem, tak jak w przypadku forsownych ćwiczeń, trzeba uzupełnić braki węglowodanów, aby zapobiec niepotrzebnej utracie tkanki mięśniowej.

Mój rozmówca, lekarz, poradził mi, abym albo wypił szklankę soku (wyciskany w domu, albo ze sklepu pod warunkiem, że 100% stanowi sok i nie jest sztucznie dosładzany), jeśli bieg nastąpi zaraz po posiłku, albo węglowodany złożone jeśli będę biegał godzinę po śniadaniu. Śniadanie powinno być lekkie.

Ale żeby było ciekawiej do rozmowy przyłączył się facet, który że tak powiem ma kaloryfer. On z kolei twierdził, że bardzo ważny jest sen i odpoczynek więc nie ma mowy, żeby ograniczał sen i robił cokolwiek innego rano niż przygotowywanie się do wyjścia do pracy, a wcześniej na uniwerek. W ogóle nie jada śniadań, ani nie ćwiczy rano tylko przedłuża sobie nocny post i je dopiero lunch. Popołudniu trening kardio lub wyrabianie mięśni, a po nich lekki posiłek. Wieczorem 19-21 obiad. 22-23 coś na ząb i 23-24 do spania.

Nie wiem czemu uparłam się na bieganie z samego rana... Teraz spróbuję pod wieczór.. Może to będzie mi bardziej odpowiadać :D Jeśli rano i pod wieczór moge chudnąć to może przyszedł czas by zmienić porę ćwiczeń :)

Pozdrawiam, Chocolate

To dobry pomysł, bo sama zmiana dobrze robi.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.