Warzywa

Autor

Warzywa

Głównym sprzymierzeńcem mojego odchudzania będzie ogródek warzywny. Wczoraj spędziłam tam całe popołudnie. Pozbywałam się chwastów, a przy okazji zebrałam cukinię, pomidory, fasolkę szparagową, mnóstwo ogórków i jednego patisona. Cukinia kwitnie jak szalona i jeszcze długo będę się nią cieszyć.

Jeżeli chodzi o jedzenie to było podobnie jak w poniedziałek:

I śn. - kefir 200 ml, 2 kromki chleba chrupkiego

II śn. - jabłko

Obiad - duszone warzywa ( mała cukinia, pół papryki, 2 łyżki kukurydzy, łyżka oleju, sos sojowy, przyprawa do potraw chińskich, woda) z makaronem ryżowym

Podwieczorek - banan, kawa z mlekiem

Kolacja - 2 kromki chleba chrupkiego, 4 plasterki sera żółtego, pół papryki.

Idąc za wskazówkami Pulpecji zrezygnuję z banana na podwieczorek. Myślałam, że działa jak zapychacz, a on zwiększa apetyt. A na kolację będę robić sałatki warzywne. No i muszę ruszyć zadek, bo bez ćwiczeń daleko nie zajdę.

Próbuję radykalnie ograniczyć mięso, ale nie wiem czy to dobry pomysł.

 

Komentarze

Oj tak Bazylka, ruch to podstawa. Odchudza i poprawia samopoczucie. Ja jeżdże na rowerze i kupiłam sobie kijki do nordic walking. Lubię chodzić rano, raniutko. Wolę kijki od biegania. A gdy skończy się lato zamierzam chodzić 2-3 razy w tygodniu na aerobik.

Co do mięsa, to ja lubię mięsko. Piersi z kurczaka to podstawa mojego menu. Ale rodzinka się buntuje. Kupuję więc też chudą wieprzowinę. Nie smażę, liecz duszę lub piekę bez tłuszczu. Niestety jestem mięsożerna i z mięsa nie mogłabym zrezygnować.

Uwielbiam warzywa i latem jem je na śniadanie, obiad i kolację. Pomidory, papryka, ogórki małosolne, cukinia ...... to musi być.

Tak w ogóle to jem wszystko, ale mniej i zdrowiej gotuję.

Zazdroszczę Ci ogródka. Ja mam na parapecie tylko 2 doniczki  z bazylią, moją ulubioną zieleninę po koperku.

Może niektórzy mnie za to zganią, ale uważam, że najgorszą rzeczą w całym procesie kreowania nowego wzorca objętości i wagi są szalone radykalizmy dążące do wykluczenia  wszystkiego co być może było dla nas ważne w przyzwyczajeniach i diecie. Spróbuj znaleźć i polubić substytuty /może ci się uda/, a na pewno poszukaj swojego punktu równowagi. Trudne, ale warto - cały proces i walka nie będą dla ciebie karą, ale czasem twórczym, który nie znudzi się po pierwszych 2,3 a może 5 miesiącach. No i ruch......   trudne początki, ale po jakimś czasie trudno bez tego się obyć.

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.