Dlaczego jem za dużo i jak to zmienić?

Autor

Dlaczego jem za dużo i jak to zmienić?

 

 

 

Powodów, dla których zjedam więcej niż bym chciała jest wiele. Jednak do najważniejszych należą:

1.nuda- z pewnością nie tylko ja zaobserwowałam, że w weekendy jemy więcej niż w zwyczajny roboczy dzień. Mamy więcej czasu, łatwiejszy dostęp do jedzenia ( w domu zawsze się coś znajdzie), często mniej sie ruszamy,  a u mnie brak ruchu zazwyczaj dodaje mi chęci na jedzenie. Można powiedzieć, że ilość ruchu jet, przynajmniej w moim przypadku, odwrotnie proporcjonalna do ilości zjadanego jedzenia. W weekendy też najczęściej wypadają róznego rodzaju imprezy; urodziny, wesela, dyskoteki, na których zazwyczaj trudniej jest nam sie pochamować i zazwyczaj zjadamuy za dużo.

2.stres- często ludzie mi mówią, że jestem nadwrażliwa, a to niestety w znacznym stopniu wpływa na moją nadwagę. Niektórzy, gdy są zestresowani nic nie jedzą, ja zaś zajadam stres i to często  dużą ilością jedzenia( najlepiej słodyczy). Wystarczy jakis egzamin w szkole muzycznej, ważniejszy sprawdzian w ogólniaku i zapominam o diecie.

3.poczucie szczęścia- to może brzmi dziwnie, ale często, gdy człowiek jest szczesliwy uważa, że moze sobie pozwolic na zjedzenie czegoś ,,niedozwolonego" czego wynikiem często jest zepsucie tego szczęścia. Często takze, gdy cos nam się uda uważamy, ze zasłuzyliśmy sobie na ngrodę, którą bardzo częst jest jedzenie.

4.pośpiech- gdy jemy w pośpiechu jemy wiecej i tu wyjaśnienie jest chyba zbędne, bo każdy wie o co chodzi. U mnie najgorzej jest rano, gdyż zazwyczaj spiesze sie na autobus.

5. Nie wiem jak nazwać ten powód, ale często, gdy np. któś koło na je coś pysznego, albo co gorsza nas tym częstuje w jednej sekundzie zapominamy o tym, że chcemy zchudnąć.

6. Strach- nie chodzi mi oczywiście o strach przed duchami, ale o to, ze często boimy się jak ktoś zareaguje gdy odmówimy proponowanego nam jedzenia. Osobiscie nie cierpię pytań typu: Jesteś na diecie? Ale chyba się nie odchudzasz?

Jak przeciwdziałać?

1. nuda- nie dopuścić do niej. Gdy zaplanuje sobie coś na weekend jest mi o wiele łatwiej. Najlepiej, zeby było to cos zwiazanego zruchem np. wypad na lodowisko.

2.stres- tu sprawa jest trudniejsza, bo nie moge nagle przestać sie stresować. Jednak dobrze jest znaleźć inny sposób na stres niz ,,zajadanie" go. Najłatwiejszym sposobem jest aktywnośc fizyczna np. bieganie. Dobrym sposobem jest także wyzalenie sie komuś, albo po prosu zajęsie się czymś innym.

3. poczucie szczęscia- tu akurat przeciwdziałanie jest proste. Zamiast kupować sobie w nagrodę za coś batonika możemy kupić coś, co także sprawi nam przyjemność, a nie będzie jedzeniem. Ja np. często kupuje sobie jekieś kredki( bo dosyć lubię rysować), jakąś część garderoby typu skarpetki lub coś w tym stylu.

4.pospiech- dobrze jest zdać sobie sprawę, że spożywanie posiłków jest równie ważną czynnością jak wszystkie inne. Może nawet ważniejszą od niektórych, bo np to, czy oglądniemy wiadomości, czy nie nie wpływa w wiekszym stopniu negatywnie na nasze zdrowie, a szybko zjedzony posiłek owszem.

5. Po prosu nie zapominać.

6. Ja problem rozwiązałam nastepująco. Najblizsza rodzina wie, ze jestem na diecie. Co zaś sie tyczy innych osób, mówię im:

- nie jestem głodna,bo zaraz przed wyjściem( np na imieniny) ,,bezmyslnie" zjadłam obiad

- źle się czuję, jest mi niedobrze i nie mogę patrzeć na jedzenie

-Tort? Z makiem? Ojej akurat nie przepadam za makiem

Są to może nieco naciagane wytłumaczenia ale czesto skuteczne. Niestety  ja znam niewiele osób, które po zwykłum ,, Nie, dziekuje" dadzą sobie spokój.

Najgorsze jest to, że ja to wszystko wiem, a i tak często postępuję odwrotnie niz bym chciała. Ale, ze człowiek uczy sie całe zycie, to mam nadzieje, ze bedzie lepiej:)

Dzisiaj doszłam do wniosku, ze jest jeszcze jeden powód zjadania wiecej niż powinnam. Zmiana pogody. Wystarczyło kilka dni mrozów, a ja czuję, że mogłabym pochłonąć konia z kopytami, a najlepiej jak by był zrobiony z czekolady.

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Z tym kupowaniem kredek to świetny pomysł. Sto razy lepiej wydać pieniądze na swoje hobby niż na niezdrowe jedzenie :)

Faktycznie stres & euforia to dwa czynniki, które zawsze wzbudzaja apetyt. Kiedy sie stresuję jem i nawet tego nie zauważam, a kiedy jestem szczesliwa, wcinam przysmaki, które uwielbiam i wmawiam sobie, ze na to zasłużylam. Moja dobra kolezanka stara się mnie tego od jakiegos czasu oduczyć i mowi, że najważniejsze jest, żeby wbic sobie do głowy, ze trzeba się pilnować w takich sytucjach. To mozliwe, zawsze mamy swiadomość tego, ze jemy i co jemy, ale pozwalamy jakby umknać temu naszej świadomosci. A to jest po prostu oszukiwanie sbie.

Zgadzam się z tym co napisała Maryla - trzeba się pilnować i zawsze pamiętać "jestem na diecie i nieważne co się dzieje albo jaki mam teraz humor, muszę zwracać uwagę na to co jem".

A co do pośpiechu to, hmm, staraj się wcześniej wstawać - albo przygotowywać jedzenie poprzedniego dnia wieczorem cheeky

Przygotowywanie jedzenia wcześniej to niezły pomysł. ,,oszukiwania samego siebie''to bardzo trafne określenie. Gdy zjadamy za dużo przez zły humor potem mamy jeszcze gorszy nastrój. Nie dośc, ze ogólnie jest coś nie tak to jeszcze zawaliliśmy dietę. a zajadanie sie z powodu dobrego humoru to najlepszy sposób, zeby sobie ten humor zepsuć.

Ja zawsze staram sie rozplanowac jedzenie na nastepny dzien wieczor wczesniej. Sprawdzam co mam w lodowce i czy moge z tego przygotowac sobie lunch do pracy (z rehuly jest to jakas salatka owocowa) i obiad. Jezeli nie mam niczego na obiad wiem, ze musze kupic odpowiednie rzeczy po drodze do domu. To dziala, dzieki temu unikam przekasek na miescie, ktore sa na maksa kaloryczne!

Jemy z umiarem :)

Bardzo fajny wpis. Ja jem najwięcej zupełnie bezwiednie,kiedy nie myślę i tak jakby jest mi "wszystko jedno". Np. wieczorem oglądam już film i pojawia się myśl...a moze bym tak kanapeczke jakąś?no i idę robić, zupełnie jakby mi nie zależało - dlatego zaczelam znowu notesik prowadzić ,zeby pamietac ze jestem na diecie i juz.

:)

też często mam problem z takim bezwiednym jedzeniem. nie jestem głodna, ale mam na coś ochotę

Notes to świetny pomysł, chyba sama sobie jakiś malutki sprawię :-)

Nie chcę wyglądać jak Budda ;-)

Dodałabym jeszcze oglądanie telewizji. Przy serialach jakoś tak bezwiednie szukam coś do pochrupania i nawet nie wiem, kiedy wszysko znika z talerza. Próbuję robić wówczas herbatę ale nie zawsze daję się sobie oszukać ;)

też mam ten problem:) na szczęście nie oglądam zbyt wiele tv. więc nie jest on jakiś olbrzymi:)

Może to wyda Wam się śmieszne, ale dopiero teraz zobaczyłam, że inne "łasuchy" mają podobne nawyki do mnie! To, że zajadamy stres, jest dość oczywiste, ale wydawało mi się, że jedzenie w chwilach szczęścia już nie jest takie oczywiste. Ja właśnie tak mam - jestem zadowolona i żeby dopełnić ten stan, przedłużyć, chętnie jem słodycze. No i to "zasłużyłam" - jak coś się uda osiągnąć - zdać egzamin, skończyć projekt w pracy, czy nawet posprzątać w szafie ;) 

Mnie czasem gubią wyjscia do kina...no bo przeciez popcorn i duża cola, to taki przyjemny dodatek do wieczoru w kinie! Na szczęście ostatnio colę zastępuję wodą, ale z popcornu trudno mi zrezygnować. No czasemzamieniam go na orzechy i owoce w czekoladzie, bo jedząc popcorn strasznie się hałasuje. Ale i tak nie tędy droga :(

Marysia - dzięki :)

************************************

CEL: poprawić zeszłoroczne wyniki biegowe!

Cieszę się, że jesteś z nami i życzę Ci powodzenia w wiosennym bieganiu:)

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.