Zaczynamy 1.2.2012.

Autor

1 LUTY 2012 r.

 

Piękna data aby zacząć coś zmieniać w swoim życiu.

Myślałem o tym chyba zbyt długo, ale w końcu się zdecydowałem. Mówię tu oczywiście o redukowaniu swojej wagi, względem pięknego i zdrowego wyglądu, jak przystało  na tak młodą osobę jak ja ;-)

Dieta rozpisana szczegółowo, jedzonko zdrowe zakupione, wszystko ogarnięte na czas...

 

Napiszę co zamierzam osiągnąć:

 

Mam 25 lat, 180 cm wzrostu i ważę ok. 95 kg...

Moim celem jest zredukowanie tej masy ciała do poziomu poniżej 80 kg.

Dieta trwa przez 60 dni... Potem pomiar wyników....

Zaczynam uczęszczać do siłowni 3 razy w tygodniu dla zaostrzenia wyników.

Zależy mi na maksymalnych zmianach....

 

Trzymajcie kciuki ;p

 

 

 

Komentarze

Pewnie, że będziemy trzymać :) każda nowa osoba to kolejny motywator dla tych którzy już tu są :)

Powodzenia :)

Andżi

Życzę powodzenia. Mierz siły na zamiary - chcieć to móc, ale uważaj na kontuzje.

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Witam serdecznie:)

Bardzo sie cieszę, że Was odnalazłam!! W kupie sila, a kolejne podejście do odchudzania przyprawia mnie o zawrót głowy. Przeczytałam kilka artykułów, wystarczająco, aby zrozumieć błąd podstawowy. Przede mną nagroda: szczupła i zdrowa sylwetka, droga na którą wstępuję nie jest męczarnią a darem, drogą do zdrowszego życia. Codziennie obiecuję sobie że jutro będzie inaczej, ale nie jest. Teraz wiem, ze się uda... Bo odkryłam coś niesamowitego... Wy też macie mnóstwo rozterek, chwil zwątpienia:) Co ja sobie wyobrażałam, 2 lata zaniedbań, a w miesiąc odzyskane życie? Musze się wziąć w garść, mam 11 miesięczne dziecko! Przed nami cudowne życie, a to żałosne że nadmiar kilogramów mnie ogranicza fizycznie i psychicznie. Każdego dnia będe sobie powtarzać, otrzymałam szansę (otwarłam ciało i umysł na zmiany) i mam zamiar z niej skorzystać!  Od dziś trzymamy się razem;) Może wyszło dość chaotycznie, ale tyle emocji mną targa! 

Pozdrawiam

Mój cel: 13 kg!!

Kasia

Witajcie! Piszcie śmiało o sukcesach i rozterkach. Nadprodramowe kilogramy biorą się często z nie wyrażonych emocji, a tutaj wszyscy mamy ten sam problem, więc wszyscy rozumiemy o co chodzi. Powodzenia w drodze do celu !

Dzień drugi diety... Obawiałem się że będzie gorzej.... Jednak jest nieźle... Został mi jeszcze jeden posiłek do zjedzenia na dzisiaj --> ser biały chudy + ogórek + pomidorek + pieprz cayene ;-)

 

Cały dzień ani przez chwilę nie myślałem o słodyczach czy innych "przyjemnościach"...

Mam nadzieję że tak będzie zawsze ;-)

 

A jak Wam idzie?

Pozdro, jestem_zajety.

Dieta spoko, ale pogoda mnie pokonała. Od 2 dni nie biegam bo zanim ruszę nogą krew w żyłach zamarza. Nawet do sklepu nie wychodzę o ile lodówka nie jest wyczyszczona do dna. :D

Początki zawsze są trudne. Ja już nawet nie czuję, że jestem na diecie. Zmieniłam nawyki, które mam nadzieję, że na dobre zakorzenią się w moim życiu :)

Pozdrawiam spod grubego koca :)

Andżi

To ja też się przyłączę do zacnego grona odchudzaczy. Ta stronka bardzo porządnie mnie zmotywowała, klika mądrych zdań zapadło mi w pamięć i podjęłam decyzję, która doprowadzi mnie do bardzo szczupłego celu. Też zaczęłam od wczoraj, nie wyobrażam sbie, żeby coś mi miało stanąć na drodze - tyle mam w sobie determinacji i bardzo mało wątpliwości. A te zazwyczaj dopadały mnie, gdy tylko zaczynałam dietę i ta zazwyczaj kończyła się fiaskiem i ze sromotnym wstydem musiałam przyznać przed sobą, że jestem do niczego i nie dotrzymuję postanowienia zanim nawet przyjdzie czas próby. A  teraz mnie olśniło - przecież odchudzanie jest naprawdę proste,  "to nie fizyka kwantowa" ! Przecież przy nawet niewielkiej ilości informacji o zdrowym odżywianiu wiem, co należy wybrać w sklepie, odpowiedź na każdy  dylemat  typu " czy mogę to zjeść, czy lepiej nie jeść?" jest cudownie prosta i jednoznaczna. Nie wiem, czy ktoś to zrozumie, co piszę, ale mnie to napełniło spokojem, że wiem co mam zrobić, żeby osiągnąć cel i że ta droga będzie naprawdę przyjemna, skoro uczciwie postawiłam sprawę przed sobą samą. Trzeba się wziąć za odchudzanie na 100%,  ze wszystkich sił, albo od razu dać sobie spokój i zjeść czekoladę bez wyrzutów sumienia i zaakceptować wszystkie fałdy, zwisy i obwisy na ciele,a także skutki zdrowotne nadwagi. Mnie ta akceptacja przychodziła tylko czasami, bo była nagradzana chwilowym smakiem słodyczy w ustach i myślą "przecież nie jest tak źle, przed tłumem nie muszę paradować nago, luźne ubrania tez jakoś leżą na fałdach, to nic, że coraz wieksza rozmiarówka mnie interesuje". Ale przecież w głowie zawsze wiedziałam, że prawdziwą frajdę z samej siebie da mi coś, co jest trudniejsze, więcej ode mnie wymaga i nie zalatuje smrodkiem żałości, tak jak wtedy, gdy musiałam usprawiedliwiać przed sobą swe łakostwo. To lekkie uczucie "wyższości" nad tą zajadającą ukradkiem wafelka jest piękną siła napędową. Ależ się rozpisałam, ale to chyba takie natchnienie początkującego zrzucacza kg :-)

Witajcie, pozwólcie, ze też do Was dołączę. Moja dietka 1200 kcal zaczęła się 30.01.2012. Dobiłam do 64 kg i stwierdzam, że już dość! Nie chce tak dłużej! Mam dziś małą załamkę, po po tygodniu stosowania diety waga zanów wskazuje 64 mimo, iż wczoraj było już 63. Ale nie dam się! Pomożecie mi?

Od wtorku zamierzam iść na zajęcia fitness. Jak ma być poważnie to będzie. Chcę w końcu iść z Małą na basen bez stresu, że boczki wylewają się poza kostium. Cieszę się, że Was znalazłam, bo jakoś ciężko na innych forach. Mam nadzieję, że tu będziemy się wzajemnie motywować. Trzymam kciuki za Was i siebie i proszę...odzywajcie się często :D

hmm...na 5 lutym motywacja się zakończyła?a ja chciałam dołączyć??

Nic się nie zakończyło, przynajmniej nie u mnie. Działam caly czas, dziś mijają 2 tygodnie zmagań. Ponieważ zaczęłam 1 lutego, czyli w środę, to dziś był drugi pomiar wagi, szału znowu  nie ma, ale jest niecały kg na minusie(czyli 1,5 kg od początku). Zmieniłam jadłospis, nie jem słodyczy, białego pieczywa, mięsa wieprzowego, wędlin innych niż drobiowe, posiłki mam urozmaicone i zdrowe z warzywami i owocami, ale niestety obawiam się, że nie licząc ile tego jem, nie jestem w stanie rzetelnie stwierdzić, czy to odpowiednio mało.  Parę lat temu skorzystałam z dietetyka i było to fantastyczne, schudłam 20 kg w 4 miesiące jedzac pyszne rzeczy, bardzo zdrowe i do syta, aż czasami nie miałam ochoty jeść wszystkiego co było przypisane na dany dzień, bo było tego za dużo. Potem przybrałam  po ciąży z powrotem i już nigdy nie udało mi się schudnąc dzięki tym posiłkom, bo dla mnie jest  strasznie uciążliwe ważenie kazdego grama ryżu czy serka, trzymania się ścisle wg narzuconego menu, nie mówiąc już o tym, że trzeba zaplanować zakupy itd...Postanowiłam sobie, że jednak będę musiała sobie wyciągnąć na śwuatło dzienne te wszystkie posiłki, bo tak to mi zajmie mnóstwo czasu to odchudzanie. I od razu dodam, ze nie chodzi mi o to, żeby szybko zrzucić, a potem znów wrócić do starych nawyków, ale poprostu potrzebuję być lżejsza szybciej niż przed emeryturą ;-)

Skończyłam drugi tydzień wg planu "10 tyg biegania" i rzeczywiście czuję, że się w to wciągam, mam ochotę na coraz więcej i nie mogę się doczekać kiedy będe spokojnie biec pół godziny. Niestety nie robię nic więcej, oprócz 1h aerobiku tygodniowo, tz nie ćwiczę w domu, ale nigdy tego nie umiałam sobie zorganizować. Chcę biegać, a jak bedzie wiosna to ruszę rower, może w góry pojadę ...:-)

Chocolate powiedz jeszcze raz jak Ty to robisz, ze wiesz ile jedzenia jest ok, zeby wciąż tracić na wadze? Tak mi się nie chce brać za to odważanie i liczenie kcal...

Tymotka :) szczerze to sama nie wiem jak to robię... staram się przede wszystkim jeść 3 posiłki i 2 przekąski w regularnych odstępach co  eliminuje napady głodu... 

Jem tyle aby się najeść, ale staram się nie przejadać...  lekki niedosyt jest ok wiem, że nie wiele to ci mówi, ale naprawdę.. w domu nie mam żadnej wagi, dodatkowo ani razu nie podliczyłam zjedzonych kalorii danego dnia...  

Na śniadania jem 4 kromki pieczywa chrupkiego np z wędliną/jajkiem/serkiem/ oczywiście obowiązkowo jakieś warzywko.. ogorek, rzodkiewka, papryka..  Przekaska nr1 to owoce a przekaska nr2 to jogurt naturalny + duża garść orzechów czy migdałów, płatków...  Jeśli na obiad zjem talerz zupy(bez ziemniaków) lub kaszę/ryż(max pół woreczka) z warzywami to na kolację jem mięso z warzywami...

Należę do tych osób, które codziennie muszą zjeść kawałek mięsa .. jem np. gotowane udko z małą puszką kukurydzy z gorszkiem i startą marchewką.. lub solidną porcją kapusty kiszonej..

Dodatkowo wycztałam, że należy jeść najpierw warzywa gdyż szybciej wypełniają żołądek a potem wcinać mięsko...  Warzyw to ja sobie nie żałuję..  Jem powoli. Celebruję każdy posiłek. ..    No i piję dużo wody by nie myśleć o jedzeniu ... 

Musisz znaleźć złoty środek, który będzie odpowiedni tylko dla Ciebie.. Ilości ilościami, ale najważniejsze, żeby to co nakładasz na talerz było zdrowe... Jak tutaj wszyscy zgodnie podkreślają .. trzeba wykazać się cierpliwością a kilogramy zaczną spadać :D

 

Pozdrawiam, Chocolate

mam do was pytanko co myślicie o takich serkach białych typu koluś? I czy zjadanie wiorkow burakow w duzych ilosciach to dobry pomysl...kocham buraki i lubie je dodawac do wystkiego :) Kocham rowniez pizze ale niestety od 1.01.2012 nie mialam ani kawalka w ustach moze macie jais super zdrowy przepis. pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystki ktorzy chca zmienic swoje zycie...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.