Mój początek

Autor

Witam, jestem tu nowa moją dietę rozpoczęłam niespełna dwa tygodnie temu.Mam już dość ciągłego niemieszczenia się w ubrania, które mi się podobają, dziwnych spojrzeń i komentarzy w pracy (pracuję w formacji mundurowej). Szukając materiałów o zdrowym odchudzaniu de facto stylu życia natknęłam się na tę stronę i bardzo mi się to spodobało. Dzięki Wam motywuję się, bo momentami bywa ciężko. Zaczęłam biegać wg. planu 10 tygodniowego, wcześniej nawet będąc na kursach szkoleniowych gdzie biegi były podstawą sprawiały mi ogromny problem, zawsze wydawało mi się, że wlokę się na szarym końcu i każdy to widzi. Teraz zaczęłam robić to małymi krokami i w końcu czuję z tego przyjemność. Chciałabym schudnąć 15 kg, mam nadzieję, że się uda, zawsze byłam łakomczuchem szczególnie na słodycze, teraz sobie z tym radzę dzięki Wam. Próbowałam wiele razy się odchudzać, ale zawsze trwało to nie dłużej niż 1,5  miesiąca i nigdy nie angażowałam się fizycznie. Mam nadzieję,że tym razem wytrwam i raz na zawsze zmienię złe nawyki żywieniowe i wprowadzę zdrowy styl życia. Mój syn Aleksander w tej chwili ma 1,5 roku, chcę mu pokazać, że czas spędzony aktywnie jest przyjemny, niestety do tej pory ciężko z tym było, bo zawsze albo zmęczona, albo...,albo...Do dzieła tym razem z blogiem i z Wami, motywujmy się bo jest po co, przedewszystkim dla samych siebie.

Komentarze

Raz a skutecznie! Jeśli co róż zrywamy się z odchudzaniem i rezygnujemy- nasza przemiana materii spada. W ten sposób efekt jo-jo murowany...

Ja jako łakomczuch po prostu staram sie by w domu nie było tego przed czym sie nie oprę. To trudne, bo mąż, dzieci nie muszą pościć jak ja...

Ale jakoś muszę to wszystko ogarnąć, urządzić i popracować nad sobą- swoja głową. To w niej muszę ulożyć, zbudować mobilizacje, strategię.

Zapraszam do wspólnego wspomagania się i mobilizacji.

Powodzenia życze.

Pozdrawiam.

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Masz rację raz a porządnie, jak do tej pory idzie mi nieźle, było kilka wpadek ale daję radę. Regularnie biegam i zaczynam widzieć efekty. Uczucie luźnych spodni bezcenne :)

We wrześniu kupiłam takie w rozmiarze 36! Nie 38 i nie 46 jak w ciąży. Dziś one wbijają mi się w brzuch. Już byłam dobrzez zmotywowana, by siebie pilnować od wczoraj, ale obce stało mi się uczucie głodu i niedosytu. Bez planu menu nie uda mi się. Muszę planować. Ale maksymalnie jestem zmęczona. Nie mam sił nawet na spacer. Kawa+ drzemka... Padam... Wczoraj na rowerku ujechałam z przyjemnością 30 minut. Na spacerze ćwiczyłam "Hodaka" i Jillian... Super się czułam. Samo wspomnienie poprawia mi nastruj. Dzieci to straszne łobuzy... Ja wysiadam. W jednym miejscu sprzątasz w drugim... Cały dom i ciągle jakieś niespodzianki. Wszystko na tylko moich barkach, bo mąż w delegacji. A mi chce się płakać, bo obaj synowie są jak złośliwe małpiątka. Krzyczę- nic nie daje. Uderzyć nie potrafię. Tylko spokój mnie uratuje, więc oddaję się słodkiej chwili chillowtu. NA "START" TRZEBA WYBRAĆ DOBRY MOMENT. Nie kiedy mamy jakieś trudności. U mnie problem w tym, że mam za dużo spraw ważnych i nie wiem z czego zrezygnować.

Niech te moje spodnie z nów będą luźne! Maj tak blisko... A ja z premedytacją zamiast obiadu napchałam się tym czym nie powinnam. Dawno tego nie zrobiłam, ale cóż. Im bardziej owoc zakazany, tym bardziej chce sie zgrzeszyć. podczas moich serii odchudzania zawsze pozwalałam sobie na okres odstępstwa od diety. Przekonywałam się za każdym razem, że to nie jest takie smaczne i warte strat- tycia. Nie pozwalałam sobie przyzwyczaić się do wygodnictwa złego stylu życia. Jednak od świąt trudno mi się podnieść. Potrzebuję KOPA! Kiedy wiele osób podziwiało mnie za efekt odchudzania szybko uznałam "osiągnęłam cel, mogę odpocząć, dam radę jeśli przytyję kilo dwa, bo umiem chudnąć". Tyć też...

Też bym biegała, ale mam trwałą kontuzję kolana. Ponoć by spalanie było najefektywniejsze, czy to na rowerku, czy podczas biegu należy co 3-4 minuty przyspieszyć maksymalnie na pół minuty. Życzę satysfakcji z wysiłku i szybkich efektów.

Pozdrawiam.

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Mój syn też jest rozbrykany, mąż podobnie jak twój więcej go nie ma niż jest i jeszcze pracuję w trybie zmianowym. Naszczęście udaje mi się to w jakimś stopniu ogarnąć. Dzisiaj też miałam nienajlepszy dzień zżarłam batona i pierogi, wyrzuty sumienia trochę przytłumiłam wieczornym bieganiem. Zauważyłam pogorszenie mojego nastroju, chyba motywacja słabnie, mam nadzieję że długo to nie potrwa.

Od pięciu lat magazynuję gazety, książki, CD, artykóły o odchudzaniu. nie daję, nie pożyczam bo czytam. Najefektywniej działam ZMOBILIZOWANA. A do tego potrzebuję CODZIENNEJ ROZMOWY Z SAMĄ SOBĄ. Potrzebuję uczyć się, przekonywać co jest dobre dla mnie. DBAMY O SIEBIE. Ogarniamy ten cały chaos. Dzięki nam to wszystko się trzyma i dobrze, że doceniamy siebie stając się swoją najlepszą przyjaciółką, trenerem personalnym.:-)

Dziś przeczytałam w gazetce Tesco nr. 11/zima 2013 artykół co prawda przeznaczony dla panów, ale uniwersalny pod tytułem "10 zasad skutecznego treningu".  Oto cytat mnie dziś mobilizujący: " Dobrym i prostym sposobem na ponowne pobudzenie motywacji jest wyobrażanie sobie siebie w wymarzonej formie". A myślałam dotąd, że nie powinnam sobie tego wyobrażać, bo uwierzę, że tak jest lub popadnę we frustrację. Tyle lat "studiowania" tematu i wciąż napotykam na coś odkrywczego. NIE POWINNO SIĘ WYOBRAŻAĆ SIEBIE  w zdeformowanej postaci- takiej jakim się nigdy nie będzie- stąd biorą się uzależnienia od operacji plastycznych. Musimy być świadome ograniczeń (układ kostny n.p. szerokie biodra), ale wyobrażać sobie, siebie taką jaką chcemy być. To na prawdę przyjemne...

Płaski brzuch i nie musieć obsypywać się talkiem w upały...

Doświadczyłam bycia grubasem- nieszczęścia wynikającego z OGRANICZEŃ do bólu- stawy, plecy...

Wiem też jak lekko jest być sprawnym pełnym energii "chudzielcem"- tak mawiano. Ja całe życie byłam bardzo szczupła. Tak powinno zostać;-).

Dziś pracuję nad i ze sobą. Dzień 1 ale inny niż pozostałe pierwsze, bo wszystko mierzę kalorycznie dzięki wadze kuchennej. Zapisuję i mały śpi. Obiad zrobiłam rano więc czeka mnie trening:-). Wybieram ulubiony. 3kg na miesiąc to możliwe, wykonalne a JAKĄ SPRAWIA SATYSFAKCJĘ CZUĆ SIĘ WYGRANĄ!

NIE WAŻNE ILE RAZY UPADNIEMY- WAŻNE ILE RAZY SIĘ PODNIESIEMY.

Trzymam za nas kciuki.

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Stwierdzam, że jestem uzależniona od jedzenia zachowuję się jak alkoholik po kilku miesiącach abstynencji. Gdy widzę efekty ile mi spadło i co za tym idzie lepiej się czuję, zaczynam sobie folgować. Sobie troszkę zjem a co tam, przecież nic mi się nie stanie. Nie potrafię sobie racjonalnie wytłumaczyć, że nie warto bo wszystko zaprzepaszczę. Dzisiaj u teściowej były pączki i co no oczywiście wsunęła jednego. Muszę się opamiętać, bo będzie źle.

Ważne, że tego chcesz- opamiętać się. Znam ten problem. Myślałam nawet o AŻ- anonimowych żarłokach. Mam problem z kompulsywnym objadaniem się, zaburzenia odżywiania od dziecka. Byłam niejadkiem jako maluch i dorastająca dziewczynka. Jako nastolatka nie byłam anorektyczką, ale co dzień pocieszałam się czekoladą, czipsami... Poszukaj informacji w internecie o psychologicznych podłożach jedzenia kompulsywnego, uzależnienia od jedzenia- znajdziesz w trakcie o co chodzi.

Wiem, że jak już jest się blisko wymażonej wagi to jest wielkie ryzyko utraty motywacji. Mnie jojo dopadło kilogram przed metą...

Zamówiłam dziś "amunicję", któramnie ma wzmóc. Otórz czekam na książkę mojej ulubienicy Jillian Michaels. Ma świetne referencje i ponoć motywuje do zmian. pamiętam coś takiego co jest dla Ciebie: chłopiec na występach w cyrku zapytał tatę -dla czego ten słoń daje się tak wiązać liną przecież jest wielki z łatwością by to zrobił, na co tata mu odpowiedział- widzisz on od dziecka mieszka w cyrku i wcale nie wie, że jest silny". Jakoś tak to szło:-). Sama to przemyśl. Kiedy rozpracujesz mechanizmy tobą żądzące odzyskasz klucz do rozwiązania swoich problemów. Dla tego określam odchudzanie jako pracę nad i ze sobą. Psychika jest nieodłączna.

Doceń SIEBIE, że tylko 1 pączek. Opracuj strategię by uniknąć błędu na przyszłość. Też mam teściową co tuczy. Czy ta moja nie chce czasem bym była gróba i brzydka by jej syn dał mi kopniaka? Żartuję, ale nigdy nie wiadomo. W końcu to teściowa;-)

Ja mam taki plan:

1- zjeść w domu

2- lub dużo!! wody wypic

3- przynieść coś swojego jeśli wypadnie moja pora posiłku lub się zasiedzę czyli trzeba wymyśleć i przygotować

4- ODMÓWIĆ powiedzieć prawdę i być stanowczym, konsekwentnym.

5- za wczasu uprzedzić, że nie będę jadła bo się odchudzam- unikasz przykrości że ktoś się starał i go zawiodłaś- może z tego powodu zjadłaś by jej przykro nie było- więc poświęciłaś się dla jej dobrego samopoczucia szlachetna kobieto!

Nie miej wyżutów sumienia. Trudno masz nauczkę. Na następny raz będzie lepiej.

Czasem są inne priorytety. Tak bywa. Ale nie pożucaj tego co osiągnęłaś, swoich starań nie niwecz. Na lodówce mam kartkę: "zjem= przytyję, nie zjem= schudnę".

Jutro kolejny dzień. Nałogowiec powinien zacząć od afirmacji: 'Dziś się nie objem. Dziś wytrwam" i nie martwić się że tak będzie przez kolejne dzni. Jeśli nałogowiec pomyśli że już nigdi i tak całe życie to w odruchu szybciej może dać upust swoim żądzom bo tak do końca życia "nic"? Więc "dzisiaj".

A pochwalę się dziś jestem zwyciężczynią! Pokonałam swoje słabości. Jutro też chcę tak się czuć a na to trzeba ZAPRACOWAĆ.

pozdrawiam

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Mam ten sam problem,ja na okrągło myślę o żarciu:P Jak trochę schudnę to zaczynam sobioe to wynagradzać jedzonkiem,własnie trzeba opracować jakiś plan,ciągle gdzieś cię kuszą:)

Paula

Dziś wzięłam do pracy uszykowane wcześniej jedzenie, wszystko tak jak w planie. Dzień zaliczam do udanych a to za sprawą tego że sobie przetłumaczyłam że nie warto się poddawać bo do niczego dobrego to nie doprowadzi i co najważniejsze uwierzyłam na nowo:)

BRAWO!

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

trzymajcie się dziewczynki dzielnie,zobaczycie jeszcze laski będziemy na lato:P

Paula

A jak! Ha! Do wykonania. Dzień 4-ty odchudzania a już brzuch wygląda dobrze i jest zapowiedzią czegoś wspaniałego:-). Cierpliwie. Uda się!!! Udowodnię to....

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Tak trzymaj,ja wczoraj kolacji nie zjadłam :p,w niedzielę się waże buziaki trzymam kciukiyes

Paula

Acha dziś godzine na dworku byłam z córcią:P,Ola była wniebowzięta a ja chyba bardziej:),od czterech tygodni nie wychodziłam na spacer tylko do ortopedy taksówką jechałam,noga w gipsie troche zmęczona ale ile endorfin mam dzisiaj że chocho

 

Paula

Życie jest piękne prawda? Szybkiego i przyjemnego powrotu do formy życzę. Ja waga i centymetr w sobotę- tradycyjnie.

Pozdrawiam cieplutko.

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Dziewczynki dzisiejsze ważenie i mierzenie uwarzam za sukces,kilo mniej i w brzuchu aż 8 cm mniej!Normanie szok brzuch zazwyczaj ostatni mi chudnie,ale to motywuje i to bardzo:P.Miłego dnia na dietce dziewczynki:*

Paula

MOJE GRATULACJE! BRAWO!

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Jestem w szoku przez 8 tygodni schudłam 8 kg, bardzo mnie to cieszy, jeszcze nigdy nie osiągnęłam takiego wyniku. Biegam juz po pół godziny i nie sprawia mi to większego problemu. Niesamowita jest ta lekkość przy wykonywaniu różnych czynności. Mimo że chcę zrzucić jeszcze jakies 10 kg, już czuję różnice.Teraz gdy biegnę nie czuję się jak słoń na wyboistej drodze, wręcz przeciwnie jest lekko. Spodnie coraz bardziej fruwają mi po tyłku, uwielbiam to uczucie. A wię do dzieła koniec tych zachwytów trzeba dalej pracować:)

hejka dziewczynki,nie pisałam od kilku dni bo zdjęcie gipsu spowodowało lataninę za sprawami urzedowymi,najtrudniej załatwiało mi się rechabilitacje ale udało się na 17 marca,noga boli ale miałam ja przez 5 tygodni w gipsie wiadomo że nie będzie odrazu super narazie czwiczenia wykonuje tyle ile mogę,czwiczę w ortezie przez co mam nogę zabezpieczoną,jeżdze narazie na rowerku stacjonarnym i robie brzuszki tak ok.godzine,40 min.rowerek niestety wolno ale nie daje rady szybciej tak 30 km. na minute,i ok.50 czwiczen z brzuszkami klasyczne,na boki,z nogami,tak aby mi się mięśnie włączą,ale dobre i to zazwyczaj lubiłam rowerek co drugi dzien a tak to czwiczenia z Mel B albo Chodakowską.A i zakupiłam sobie masażer cellules taki próżniowy cośjak bańka chinska na celulit używam dam wam znac czy efekty są.Miłego dnayes

Paula

Minęły ponad 2 miesiące moich zmagań, jest mnie mniej o prawie 10 kilogramów. Usłyszeć od wielu osób "jak ty schudłaś" - bezcenne. Mój mąż również zauważył różnicę z czego najbardziej się cieszę. Mam więcej energii, czuję się lżej, pas w spodniach od munduru nie pije bezlitośnie. Kocham ten stan.

Brawo! A wyobraź sobie, że przez cały dzień tachasz 2 butle 5-cio litrowe z wodą! Cha! Co nie? Lekko! Piekny wynik- gratuluję! Idziesz dalej? Ile i do kiedy? No i co potem?

Pozdrawiam serdecznie- wiem jak z tym wbijajacym pasem było:-) Dziś portki spadają, muszę kupić nowe.

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.