Pierwszy szczęśliwy tydzień

Autor

Pierwszy szczęśliwy tydzień

Dziś minął pierwszy tydzień odchudzania. Pierwszy i najłatwiejszy. Ponieważ mam dużą nadwagę i już kiedyś poważnie się odchudzałam, wiem, że pierwszy tydzień jest najłatwiejszy. Dieta jeszcze się nie znudziła. Organizm "zszokowany"  zmniejszeniem racji żywnościowych reaguje dużym, wręcz skokowym, ubytkiem wagi. U mnie to było 4 kilogramy. Część to woda , której pozbywa się moje ciało po odstawieniu soli i cukrów. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej część to malejące komórki tłuszczowe. Jak dotąd idzie mi bardzo dobrze. Posiłki na dzień następny obmyślam, mierzę, ważę i pakuję wieczorem dnia poprzedniego. To pozwala mi kompletnie nie myśleć o jedzeniu przez cały dzień. Dokładnie wiem co kiedy będę jeść i odpada mi problem z zastanawianiem się  na co mam apetyt. Wszystko zapisuję w notesie i sumuję. Odstawiłam tylko cukier (ten w cukrze) i ograniczam sól. Resztę jem w miarę ochoty tylko w małych ilościach. Dzisiaj nawet był pasek czekolady deserowej. Nie do wiary jaki był słodki. surprise

Ilość kalorii ustaliłam na poziomie od 1000 do 1150 dziennie. Jem 5 posiłków w ciągu dnia. Ponieważ już wiem, że nie jestem w stanie totalnie zrezygnować z takich rozkoszy podniebienia jak pieczywo (normalne), słodycze, dżemy, pierogi, kluski i inne pyszności, od czasu do czasu, umieszczam ich odrobinę w jadłospisie. W ten sposób bronię się przed napadem niepohamowanej ochoty na moje ulubione dania i pożarciem giga porcji. Nie jestem stworzona do gotowych diet ze szczegółowymi przepisami na każdy dzień. Zapewne są bardzo dobrze zbilansowane i urozmaicone. Nie mam tyle pieniędzy i czasu, żeby aż tak dopieszczać menu. Posiłki przygotowuję, z tego co jest w domu i tego co lubię. Na pewno nie są jeszcze właściwie skomponowane. Kiedy odchudzałam się kilka lat temu opanowanie właściwego zestawiania posiłków zajęło mi 2 miesiące. Właście dopiero po miesiącu wpadłam na to, że może nie do końca zachowuję właściwe proporcje między białkami, węglowodanami i tłuszczami. Tym razem powinno pójść szybciej bo wiem czego szukać w jedzonku.  Wiem też, że teraz tempo zrzucania wagi spadnie i dlatego w tym tygodniu wdrażam ćwiczenia.

Komentarze

Brawo :) Ładnie :) 4 kg w jeden tydzień to dużo :) (nie za dużo?) Trzymaj sie i nie poddaj się :)

"Przy wysokiej insulinie nadwaga nie zginie" :):):)

Oczywiście, że 4 kg to za dużo. Co najmniej o 3 kg wink Jak już napisałam mam świadomość, że jest to głównie woda nagromadzona w organizmie przy okazji zbyt słonego jedzonka. Po odstawieniu mocno solonych potraw ( a lubię jeść słono) i zamiany przyjmowanych niezdrowych płynów na herbaty we wszystkich dostępnych kolorach i napary ziołowe te 3 kilo zostały po prostu  wydalone naprostszą i najkrótszą drogą. Możliwe, że jest to również błąd wagi... ale wolałabym, żeby to jednak mnie było mniej chociażby o tę wodę.

Szuplejsza niż wczoraj

Gratuluję dobrego początku i zyczę dalszych sukcesów.  Podziwiam świadomość i przygotowywanie jedzonka na następny dzień.

Tak, to głównie woda, ale wygląda na to, że dalsze zrzucanie dobrze sobie poukładałaś.

Wpisuj się co jakiś czas jak Ci idzie... powodzenia!

Ja też się dołączam do gratulacji i życzę powodzenia w dalszym odchudzaniu!

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.