Waga stanęła!

W końcu stało się to, czego obawiałem się przez cały czas - że stanę po tygodniu na wadze a kilogramów nie ubędzie. Tak właśnie stało się wczoraj. 96,6 jest moją wagą już od ponad tygodnia.

Mój optymizm mi mówi, że dobrze że mi nie przybyło, ale tak naprawdę to jestem trochę zdołowany. Szło tak świetnie a tu nagle taki zonk. Całą niedzielę i dziś rano analizowałem przyczyny takiego stanu rzeczy. Oto moje wnioski:

Ćwiczenia

Ćwiczenia nie są powodem. Biegam regularnie i moja forma rośnie. Czas biegu coraz dłuższy i dystanse też. Ćwiczenia anaerobowe również wykonuję w miarę sumiennie, choć tu może mógłbym się odrobinę podciągnąć. Nie stosuję do nich tak dokładnego planu jak do biegania i przez to trudniej utrzymać mi należyty poziom.

Postanawiam więc, że będę dokładniej i sumienniej ćwiczył anaerobowo.

Jedzenie

No tu to się naprawdę opuściłem. W zasadzie nie zauważałem tego dopóki dokładnie tego nie przemyślałem. w końcu zreguły mieściłem się pod 2200 kalorii. Ale oto moje grzechy:

  1. Przestałem skupiać się na jedzeniu. Nie podążam już za swoimi zaleceniami z postu stuprocentowe metody na zbyt szybkie jedzenie. Zamiast tego jem na stojąco, albo jem szybko i gryzę nie dokładnie.
  2. Nie zawsze mieściłem się pod 2200 kalorii - było ładnych parę wybryków, na które przymknąłem oko. I tak jak jeden na miesiąc, czy nawet na dwa tygodnie jest do przeżycia, to moje opuszczanie się powinno było być niedopuszczalne.
  3. Nie komponowałem posiłków z należytą uwagą. Zdarzało mi się zjeść biały chleb. Zrobiłem sobie raz nawet tosta z serem z chlebka Wasa w mikrofali itp. Moje potrawy nie za każdym razem były zrównoważonymi posiłkami bogatymi w białko, węglowodany i mikroelementy.
  4. Przestałem trzymać się zasady jedz często i mało. Zdarzyło mi się kilka razy opuścić przekąskę albo przesunąć obiad. w ten sposób wybijałem organizm z rytmu.
  5. Przestałem dokładnie notować co jem i dokładnie wszystko ważyć - zdarzały mi się oceny na oko.

Oto moje błędy, na które przymykałem oko dopóki chudłem, chyba jednak zaczęły kumulować się za bardzo. Mówię więc basta.

Postanawiam wrócić do podstaw - do systematycznego jedzenia zrównoważonych posiłków starannie zważonych i zanotowanych.

Naprawdę słabe uczucie

Przyznam się szczerze, że naprawdę się przejąłem. Tygodniowe ważenie było zawsze jednym z moich głównych motywatorów, na który czekałem i który dodawały mi sił i budował moją wiarę, że mogę być szczupły. Czuję się jak bym poniósł poważną porażkę.

Z drugiej jednak strony, nie zamierzam się poddać i traktuję ten to jako ostrzeżenie. Zbieram nowe siły i wracam do pracy u podstaw. Nie poddaję się tak łatwo!!! :)

Pozdrawiam serdecznie,

trochę zdruzgotany,

Krzyś.

Komentarze

Nie powinieneś by zdruzgotany... gdzies czytałam że po jakimś czasie odchudzania, gdy nasza waga się zmieni, organizm musi się do niej przystosowac i dlatego przez "chwilę" masa ciała może nie spadac, to jest chyba coś związane z metabolizmem czy coś, nie jestem aż tak dokładnie poinformowana.... Ale to tylko chwilowe ;D naprawdę życzę ci powodzenia i jestem z Tobą na trudnej ścieżce odchudzania. Miałam już naprawdę krytyczny okres, kiedy natknęłam się na Twojego bloga, można powiedziec, że Twój blog uratował mnie od depresji i przywrócił wiarę w to, że w końcu mi się uda... P.S. Będę tu często wpadac i z niecierpliwością czekam na kolejne posty ;D pozdrawiam ;D

Dzięki serdeczne ice-coffe. Po takim komentarzu od razu chce mi się pisać dalej.

Pozdrawiam Cię serdecznie

Swietnie,ze zwracasz uwage na nastawienie,motywacje etc. to ejst naprawde niezwykle wazny czynnik o ile nie najwazniejszy, bo to on nas pchnie w tym kierunku,aby w KONCU zaczac dzialac.Ja mialam wszystkie te "przypadlosci" ktore uwzglendiles w swoich postach.Jestem jakby ksiazkwym pryzkladem tego;)

I niestety gdy waga mi stanela za ktoryms razem,zamiast zmodyfikowac nawyki ja zaczelam malymi krokami folgowac sobie.I mimo,ze od czas schudniecie (schudlam ponad 13 kg) nie przytylam,utrzymalam wage to juz sie schudlam,co mnie przybilo.Ale jak uwzgledniles w ktoryms poscie,po prostu mialam za malo wiedzy.To ejst stan tzw.plateau gdzie oeganizm przyzwyczaja sie do nowych warunkow.Trzeba zmodyfikowac cos lekko,aby waga ruszyla. Niestety organizm szybko sie przyzwyczaja dlatego nie mozna trzymac sie schematow,trzeba koniecznie urozmaicac.Teraz po moim doswiadczenii i po przeczytanniu wielu wypowiedzi na temat odchudzania i wszelkich aspektow z nim zwiazanych wiem juz jak sie zabrac do tego:) Wierze,ze bedzie dobrze tym razem:)

Komentuj

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.