Zmiana na lepsze.

Autor

Od jakiegoś czasu odżywiam się dużo zdrowiej niż zwykle. Przestałam jeść słodycze, zrezygnowałam z kawy, czarnej herbaty i mleka. Zamiast opychać się czekoladą, wcinam suszone śliwki i orzechy, szczególnie migdały, które wręcz ubóstwiam. :) Zrezygnowałam z ziemniaków na rzecz brązowego ryżu i razowego makaronu. Popijam zieloną i czerwoną herbatę i jem więcej warzyw. Codziennie się ruszam, 3 razy w tygodniu biegam po 1h, jeżdżę rowerem do szkoły, ostatnio zaliczyłam w końcu ściankę wspinaczkową- super sprawa! No i waga ruszyła, w 4 tyg. schudłam 5 kg. Do idealnej wagi dzieli mnie kolejne 5.

Ale teraz mam ochotę na rewolucję :) otóż na stałe chcę zrezygnować z mięsa. A to za sprawą świetnej akcji w moim mieście. W niewielkiej knajpce położonej niedaleko mojej szkoły można było zjeść za darmo wege śniadanie. Czego tam nie było! Tak dobrych rzeczy dawno nie jadłam. Już 3 lata temu pożegnałam się z mięsem na jakieś półtorej roku, niestety musiałam wrócić do wcześniejszego żywienia. Niejedzenie mięsa mieszkając pod dachem z samymi mięsożercami jest naprawdę trudne, szczególnie jak się ma 16 lat.  Teraz jestem trochę starsza i jestem w stanie sama mądrze komponować swoje posiłki, więc czemu by znowu nie spróbować? 

No więc dzisiaj na obiad kotlety sojowe ze szpinakiem (przepis- http://zwegowani.pl/kotlety-sojowe-ze-szpinakiem/), ryż brązowy, brokuły i rzodkiewki. :D 

Komentarze

Też byłam kiedyś przez 10 lat wegetarianką. Zrobiłam to w ramach młodzieńczego buntu, bo u mnie w domu też się je bardzo dużo mięsa. Nie straciłam ani grama, za to przypakowałam sporo podczas tych lat bezmięsnych, ponieważ jadłam głównie potrawy mączne - pierogi, naleśniki, pizzę no i słodycze też. Jadłam też ryby, więc dla prawdziwych wegetarian, to ja nie byłam jedną z nich, ale to dlatego, że nie lubię soi, więc brakowałoby mi pełnowartościowego białka.

A te kotlety, których dałaś przepis, wydaje mi się, że są bardzo kaloryczne, bo mają panierkę i podczas smażenia wciągają bardzo dużo tłuszczu. Chyba, że je się grilluje, albo powoli smaży na teflonie bez oleju. Ale soję w takiej postaci też bym chętnie spróbowała, ze szpinakiem, mmm... :-)

Polecam, kotlety były bardzo smaczne. Rzeczywiście, powinno się je smażyć bez oleju albo z jego niewielką ilością, chłoną tłuszcz jak gąbka. Użyłam mrożonego szpinaku i wyszły całe zielone. :) Z soją oczywiście nie należy przesadzać, bo jest dosyć ciężko strawna. Warto zrobić sobie dzień przerwy od roślin strączkowych i zjeść np. makaron razowy ze zdrowym sosem pomidorowym i mozzarellą. Wszystko jest dla ludzi, jeśli zachowa się umiar. Kawałek czekolady raz na jakiś czas też nie zaszkodzi. :D

Super, gratuluję wprowadzonych do życia pozytywnych zmian w odżywianiu i ogólnie w stylu życia ;). Trzymam kciuki, życzę wytrwałości

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.