Raz nad wozem, raz podwozie.

Autor

No i było tak fajnie, kilogramy leciały przez jakiś czas w dół, a później wskaźnik na wadze stanął i nie chciał się ruszyć. W końcu pokonał mnie mój apetyt i złamałam się zupełnie. Popełniłam wczoraj najgorsze dwa grzechy- pochłonełam mnóstwo kalorii i na dodatek w nocy. Naszło mnie na smażenie o 1. Normalnie aż mi wstyd za siebie. :)

Od jakiegoś miesiąca za to nie jem mięsa i czuję się z tym naprawdę dobrze. Moje posiłki są dużo bardziej kolorowe niż wcześniej, czuję, że w mojej diecie jest więcej witamin i składników mineralnych. Stan mojej skóry i włosów znacznie się poprawił, no i mam lepsze samopoczucie. :D Uparcie walczę z moim ojcem, który jest amatorem mielonych i schabowego. Na szczęście moja mama jest dużo bardziej tolerancyjna i pozwala mi na szaleństwa w kuchni. Oczywiście musi strasznie przy tym narzekać, że strasznie brudzę, ale przynajmniej nie zarzuca mi choroby psychicznej.

Wczorajszy dzień był do kitu, ale dzisiaj radzę sobie naprawdę nieźle :D Zrobiłam pyszny gulasz z soczewicy na obiad, a na kolację planuję wypić koktajl z buraków. Nie wiem czy jest zjadliwy, bo jeszcze nie miałam okazji spróbować, ale jestem dobrej myśli. :) Buraki mają dużo żelaza, więc na diecie wegetariańskiej są wskazane.  Przepis tutaj- http://www.sztukazywienia.com/2012/03/supershake-ciemnorozowy.html , nie dodaję odżywki białkowej, bo nie posiadam.

Komentarze

Bardzo dobrze, że tak szybko powróciłaś na dobrą drogę. Jednodniowe odstępstwo nie zniweczy wielodniowej walki.

Powodzenia

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.