Wreszcie zaczynam!
Autor
No to zaczynam. Cieszę się bardzo, że wreszcie pojawił się dzień startu, czuję że będzie dobrze. Spisałam sobie wszystkie zamierzenia na ten tydzień, ogólne zasady dietowe i przystapiłam do działania. Cały dzień wyszedł na dużą piątkę, bez napinki jechałam zgodnie z menu na ten dzień Nie chcę się za bardzo nakręcać i przeżywać tego mojego postanowienia, bo ta dieta musi wejść mi w nawyk dnia codziennego, więc wmawiam sobie, że to jedyny dopuszczalny model żywienia. Upiekłam dziś ciasto, a sama patrzyłam z przyjemnościa jak rodzinka się nim zajada i mi to wystarcza do szczęścia.
Waże najwięcej w mojej karierze, nie licząc ciąży. Jeśli nie podjęłabym teraz zmiany w moim jadłospisie i życiu, byłabym wielkim, zakompleksionym, zaniedbanym stworzeniem na lato. Super, że się zdecydowałam na zmiany, pogratuluję sobie tego za kilka miesięcy :-)
Komentarze
Dodaj komentarz
Main menu
Najważniejsze artykuły
- Jak zacząć odchudzanie cz1 - nastawienie
- Jak zacząć odchudzanie cz2 - planowanie
- Jak zacząć odchudzanie cz3 - przygotowania
- Jak zacząć odchudzanie cz4 - jak wytrzymać na diecie
- Bilans energetyczny - główna zasada odchudzania
- Picie wody podczas odchudzania
- Ćwiczenia są niezbędne podczas odchudzania
- Biegam aby schudnąć
- Jak zacząć bieganie - stuprocentowa metoda na sukces
- Odchudzanie wymaga ćwiczeń aerobowych i anaerobowych
- Dlaczego notatnik pomaga w odchudzaniu
- Oto dlaczego trzeba jeść często i mało
- Sen jest niezbędny podczas odchudzania
- Co zrobić gdy dałeś plamę w odchudzaniu
- 100 powodów żeby schudnąć
Trzymam kciuki za Ciebie! :)
Tymotko,
ja zaczynam od dziś... nie miałam siły od 01.01 ;)
Plan diety jest, plan ćwiczeń jest, motywacja jest.
Melduję efekt za tydzien :)
Pozdr.
Marta
Hej Marto :-) Jak fajnie Cię "widzieć", myślałam, że nikt tu już nie zagląda z ekipy z początku 2012 r, a tu proszę, jak miło. Miałam nadzieję, że Chocolate też jeszcze tu czasem coś skrobnie, ale chyba jednak nie. W każdym razie ja od pierwszego stycznia jadę z planem i najbardziej pomaga mi zapisywanie wszystkiego co zjem w tajnym kajecie. Pod koniec dnia czytam to wszystko i zaznaczam, czy ten dzień był bardzo udany, czy też przesadziłam z ilością i jakością. To bardzo pomaga, bo przed snem jestem bardzo krytyczna i zachowuję się niczym nawiedzona dietetyczka względem samej siebie. Jutro będzie pierwsze ważenie od początku i dam znać jakie efekty.
Marta, może też będziesz sprawdzać swe postępy we wtorki, wtedy co tydzień będziemy się tu chwalić, albo żalić i przede wszystkim będziemy mogły się pomotywować wspólnie? Pozdrawiam cieplutko T.
Hej Marto :-) Jak fajnie Cię "widzieć", myślałam, że nikt tu już nie zagląda z ekipy z początku 2012 r, a tu proszę, jak miło. Miałam nadzieję, że Chocolate też jeszcze tu czasem coś skrobnie, ale chyba jednak nie. W każdym razie ja od pierwszego stycznia jadę z planem i najbardziej pomaga mi zapisywanie wszystkiego co zjem w tajnym kajecie. Pod koniec dnia czytam to wszystko i zaznaczam, czy ten dzień był bardzo udany, czy też przesadziłam z ilością i jakością. To bardzo pomaga, bo przed snem jestem bardzo krytyczna i zachowuję się niczym nawiedzona dietetyczka względem samej siebie. Jutro będzie pierwsze ważenie od początku i dam znać jakie efekty.
Marta, może też będziesz sprawdzać swe postępy we wtorki, wtedy co tydzień będziemy się tu chwalić, albo żalić i przede wszystkim będziemy mogły się pomotywować wspólnie? Pozdrawiam cieplutko T.
Hej hej
myślę że oni gdzieś są... ujawnią się bo przecież odchudzanie to pakt który podpisujesz na całe życie.. poczekajmy trochę.
Tymotko ustalamy wtorki- ok
Podejmuję wyzwanie!!!
A więc jak Twój efekt?
Pozdrawiam Marta
Wtorek zobowiązuje, więc rano z odrobiną niepewności wskoczyłam na wagę i...równiutko dwa kg mniej! :-) Super! Wiem, że te pierwsze kg idą najłatwiej, później trzeba je na siłę wyrywać, ale nie mogło być lepiej. Nie mam prawie wcale czasu na ćwiczenia, że nie wspomnę o bieganiu, które tak mi się spodobało w zeszłym roku, więc na razie moje odchudzanie musi się opierać na głównie na diecie i na spacerach z dzieckiem.
Marta, nie wiem czy to robisz, ale jeśli nie, to proponuję Ci zrobić to tak rzetelnie przez tydzień - zapisuj sobie wszystko co jesz i zobacz, czy udaje Ci się trzymać zamierzonej diety. Za tydzień meldujemy jak tam ubutki wagowe. Do dzieła!
Woooow!
GRATULUJĘ!
Zapisuję wszytko od wczoraj - masz rację - tutaj nie ma ściemy - czarno na białym.
Za tydzień melduję- teraz jesteś moją motywacja :)
pozdr.
Marta
hej dziewczynby! super ze postanowilyscie zmienic swoje zycie:_0 bede was odwiedzala:_)
brawo tymotka 2 kg bomba!
ja schudlam w pierwszym miesiacu 8 kg a teraz jest koniec 2 ( bez 4 dni) i mam juz 5,2 kg mniej! razem 13 kg i po 21 cm ubytku w pasie i biodrach!:_)
Mami30, czytałam jak to szło u Ciebie i naprawdę odnosisz sukcesy godne pozazdroszczenia. Czy pierwszy raz się odchudzasz z dietetykiem? Ja kiedyś przeszłam przez taką kurację współpracując z dietetykiem i było to bardzo skuteczne, smaczne i w ogóle super, gdyby nie to, że jedzenie było cały czas z "rozpiski". Pomijając trudności logistyczne z pilnowaniem, żeby wszystkie składniki były w domu, to męczyło mnie jedzenie rzeczy, na które nie miałam akurat wtedy ochoty. To na dłuższą metę nie jest możliwe, więc teraz się skupiam na tym, żeby wyrobić w sobie jak najzdrowsze nawyki, bo tylko to pomoże mi schudnąć bez efektu jo-jo.
hej
nie teraz 2 proba z dietetykiem ale innym.
i nie zawsze tak kolorowo idzie np dzis..
porazka na calej linii ale podnosze sie po kazdym upadku a kiedys tego nie potrafilam i moze to jest klucz do mojego sukcesu.:_)
A może napiszecie dziewczyny przykładowy wasz jadłospis? Jestem ciekawa, czy to jakaś odmiana diety, czy własna radosna twórczość? Liczycie kcal w każdej zjedzonej rzeczy?
Ja założyłam sobie kilka ogolnych postanowień, m.in. brak słodyczy, posiłki co 3-4h, owoce i warzywa minimum 3 razy dziennie i takie tam podobne. Nie liczę kcal, opieram się tylko na własnej ocenie tego co jem i bedę wszystko to weryfikować podczas cotygodniowego ważenia się. Dodatkowo, żeby utrudnić sobie żywota raz na tydzień stawiam sobie konkretną poprzeczkę i choćbym miała się skichać, to muszę się tego trzymać. To są albo ćwiczenia, albo rygor dotyczący systematyczności i silnej woli. Brzmi to szumnie, a chodzi np. o regularne stosowanie kremu nawilżającego i ujędrniającego 2 razy dziennie, albo picie 3 zielonych herbat w ciągu dnia. Jak sobie o tym nie pomyśle, to robię takie rzeczy zupełnie z "doskoku", a przy regularnym stodowaniu może zobaczę jakieś konkretne efekty swych działań.
Jak macie jakieś fajne nawyki, albo odkrycia, które skutecznie działały na korzyść waszej wagi i wygladu to piszcie smiało, może spapuguję ;-)
hej no to moj jeden dzien .
co do postanowien to cwicze co 2 dzien. Pije wode od 3,5 do 4,5 litrów zalezy od intensywnosci treningu. no i stawiam sobie cele czastkowe. czyli miesieczne i musze osiagnac je na kolejna wizyte u dietetyczki. stawiam zazwyczaj realne jak pojdzie wiecej to lepiej, gorzej jakbym nie osiagnela celu czastkowego. w tym miesiacu do 12 lutego mam schudnac 4 kilo. od wczoraj zlecialo mi juz 0,7 kg:_) ale to kwestia biegania toalety zielonej herbaty i w ogole:_)
Dzięki, przypomina to moje menu od dietetyka. Trzymasz się tego ściśle, czy trochę improwizujesz? Patrząc na te rzeczy zdaję sobie sprawę, że będzie mi ciężko zjechać z wagą tak jak chcę, jedząc tylko rzeczy, które lubię i na które mam ochotę. Hmmm...np. surówka z białej kapusty - sama sobie tego cuda nie przyrządzę bez "nakazu z zewnątrz". No nic, na razie postaram się jak najlepiej sama komponować sobie jedzenie,a jak efektów nie będzie, spróbuję odkopać moją dietę.
trzymam sie w 80% dziennie. zawsze jakas improwizacja jest, czegos nie ma na cos mam ochote bardziej. ale główne skladniki zawsze sa te same. zazwyczaj dodaje wiecej warzyw niz jest, troche majonezu light i ketchupu tez czasami znajdzie sie w moim menu.
no i slopdycze. jak mam ochote bardzo to jem ciastko nestle fitness z biala czekolada w zamian za 2 sniadanie lub podwieczorek.
Hej, jutro wtorek, więc z rana wskakujemy na wagę i meldujemy o sukcesach! Obawiam się tego, że nie bedę miała o czym meldować, oby tylko sromoty nie ponieść.
Hej,
uprzejmie donoszę o- 1 kg sadła mniej.
Ćwiczeniowo 100% a dietowo niestety tylko na 80%
Mogło być lepiej ale walczymy dalej bo szkoda marnować czasu
Pozdr Marta
Gratulacje Marto pomniejszona o jeden kilogram! :-) Bardzo fajnie, że wtorek przyniósł Tobie takie dobre wieści, u mnie tylko 0,3 kg mniej... Jestem rozczarowana, ale sobą, a nie wagą, bo wiem kogo mam obwiniać za ten kiepski wynik. Przejrzałam tygodniowe zapiski menu i nie było to "ksiązkowe" niestety. Wytknęłam błędy, mam nadzieję, że zastosuję metody naprawcze. Szkoda mi tego tygodnia, zmarnowanego czasu, bo mogłby być znacznie lepiej :-(
hej u mnie 0,4 kg na plusie od wagi z przed paru dni, ale wczoraj bylo 1,5 kg wiec sport i dieta robia swoje.
ja dzis mam juz zaliczony rowerek godzinka i zaraz ide na zumbe;_)
zumba jest boska! ide znow w czwartek polecam!:_+)
Ja na zumbę nie mogę chodzić, to zupełnie nie dla mnie. Nie mogę wykonywać tych wszystkich układów, bo mi się chce śmiać z samej siebie, czuję się jak słoń na elektrowstrząsach. Ale widzę, że inne dziewczyny mają radochę, poza tym po zajęciach są zmęczone, więc na pewno to dużo daje. Już wolę aerobic, choć tam też niekiedy fantazja ponosi panią prowadzącą i układa jakiś układ, że nogi się plączą.
Wzięłam się za dietę i udowadniam sobie, że można trzymać się jej w stu procentach. To musi przynieśćoczekiwane skutki, przekonam się w następny wtorek.
hej
i jak dietka? u mnei bylo dobrze az do wczoraj, powoli zaczynam sie gubic w tym wszystkim. nie chce sie łamac nie w taki głupi sposób.
Ja od wtorku jestem niezlomna i twarda jeśli chodzi o dietę. Nie mogę ćwiczyć z braku czasu, więc sukces mogę osiągnąć jedynie dzięki diecie i motywacji. Po zaszłotygodniowej wpadce stwierdziłam, że przez ten tydzień choćby nie wiem co, bedę się trzymać diety ściśle, jak to tylko możliwe. Nie wytrzymałam wczoraj i wskoczyłam na wagę i nic nie powiem oficjalnie, ale to będzie tydzień na pewno na minusie. Czyli restrykcyjne podejście do diety to w moim przypadku klucz do sukcesu. Wcześniej też nie oszukiwałam i nie jadłam słodyczy, ale za to co chwilę wkładałam do paszczy a to jakiś owoc, a to jogurt, itd. i efekt był mierny. Zapisywałam to sobie w notatniku, ale nie kłuło to po oczach, za to nie miałam żadnej kontroli ile tych kcal przemycam. U mnie sprawdza się reguła "wszystko albo nic", bo nie potrafię utrzymać pod kontrolą tego co jem i ile jem. Bardzo bardzo chcę schudnąć do lata, wynagrodzę to sobie odświeżniem garderoby, kąpielami w morzu i wycieczkami rowerowymi, gdzie nie bedę sapać jak ryba wyciągnięta z wody.. Przez prawie cały zeszły rok byłam w ciąży i nic sobie nie kupowałam, bo i po co,a teraz też nie chcę, bo przecież za kilka miesięcy te rzeczy będą na mnie wisiały ;-)
Mami, działaj dalej, osiągnęłaś bardzo dużo i pewnie jesteś zmęczona na półmetku tym całym odhudzaniem, ale spróbuj może przez 2-3 dni wrócic do diety na 100% i nie mysleć za dużo o jedzeniu i całym tym przedsięwzięciu zwanym odchudzaniem. Jak nie łapie kryzys, to sobie myślę, że w gudniu jadłam co chciałam i ile chciałam, słodycze, pierogi, pizze i co tylko mnie naszło i koniec końców nie byłam ani trochę szczęśliwa. Teraz jem wszystko inaczej i już spodnie zaczynają powoli pasować jak wcześniej-to naprawdę ma sens!
Ale się rozpisałam, trzymajcie się dziewczyny i meldujemy we wtorek jak poszło!
tymotka a ile wazysz i ile chcesz zgubic?
ja wlasnie po biegach czuje sie o niebo lepiej. a dzis nabylam rowniez orbitreka.
no i oplacalo sie cwiczyc rowny - 1 kg! i wczoraj pocwiczylam 30 min na orbitreku dla proby i jest super ale ja musze na srodkowym obciazeniu od razu bo te pierwsze za lekkie dla mnie.
troche statystyk:
zgubilam lacznie 15,3 kg w 2 miesiace i niecale dwa tygodnie;_)
a we wtroek podam wiecej danych:_)
Super wynik Mami! Fajnie wchodzić w swoje stare ciuchy, które jeszcze niedawno opinały się jak flak na parówce ;) Zazdroszczę Ci ćwiczeń, bo sama też bym chciała, żeby moje odchudzanie opierało się nie tylko na diecie, ale też na ćwiczeniach. W zeszłym roku biegałam i kg szybko szły na dół, ale teraz nie mam zupełnie jak. Siedzę w domu z dziecięciem i tylko wychodzimy na spacery, jak nie ma wielkich mrozów. Jak mąż wraca to już jest ciemno, więc nie wybędę na ciemne bezdroża. Mam bieżnię, ale na razie stoi złożona smętnie, bo w jej miejsce stoi łóżeczko... Ale nie mam też czasu, bo czeka mnie na wiosnę mega trudny egzamin specjalizacyjny, na który nie mam się jak za bardzo uczyć. Tak więc na razie tylko dieta, ale na wiosnę ruszę w teren, bo bieganie przychodziło mi bardzo łątwo. Chciałabym wziąć udział w ćwierćmaratonie majowym, te 10 km to nie będzie chyba problem, ale zdecyduję się dopiero po zdanym egzamie.
Przed ciążą ważyłam 82 kg (odchudzałam się na początku ciąży i ubyło mi 6 kg i to 82 kg to moja najniższa waga). Teraz zaczęłam od pierwszego stycznia z wagą 91,6 i do ostatniego wtorku mam minus 2,4kg. Chcę zjechać do 70 kg, baaaardzo mi zależy, żeby dojść do tej wagi i sobie udowodnić, że dałam radę!
tymotka uda ci sie! ja zaczynalam od 98,6 kg a chce osiagnac najpierw 66 kg pozniej MOŻE 62 kg zobaczymy. a mam 173 cm.
co do cwiczen ja tylko cwicze wieczorami jak jest ciemnoi gdyz tez siedze z corcia w domu:_) moje cwiczenia zaczynaja sie o 19 lub 20 i wychodze biegac na dwór;_) poza tym nie lubie biegac w dzien w nocy czuje sie taka inkognito :P
No właśnie, czytałam że masz córeczke, więc "jedziemy na tym samym wózku" ;-) Ja mieszkam pod miastem, że tak powiem, nie ma tu oświetlenia ulic, więc jak tylko wyjdę z domu, to owijają mnie egipskie ciemności. A wzrost mamy podobny, bo ja 175 wynoszę :-) Kiedyś ważyłam 70 kg i ta waga była chyba dobra dla mnie, czułam się całkiem całkiem do rzeczy ;-) Kurczę, troszkę zazdroszczę Ci, że tak fajnie udaje Ci się te ćwiczenia upchnąć w ciągu dnia, jednak to moje 7 tyg. maleństwo nie pozwoli dłużej niż na pół godziny się wyrwać z domu.
no tymotka to malenstwo jest wiec sie nie dziw, ja rowniez rok temu zaczelam dietkowac jak corcia miala 8 tyg ale nie udalo mi sie tego polaczyc i znow utylam teraz wiem ze bylo to za wczesnie.
Wiem, że to dość wcześnie po porodzie, ale nie mam na co czekać. Nie glodzę się, a wręcz przeciwnie, bardzo pilnuję, żeby nie dopuścić do uczucia głodu, bo wtedy tracę konrolę nad ilością i jakością jedzenia. A do tego wybieram jak najzdrowsze produkty i w tym upatruję nadziei. Jutro z rana hop na wagę i melduję co wyszło. I czekam na wasze osiągnięcia minusowe :-)
no u mnie na plusie 0,5 kg pomimo dietki ale to przez okres.. wieszpodam za kilka dni taka juz pewna:_)
Wynik z rana to równo 1,5 kg na minusie, czyli, 3,8 kg od początku roku. Zważywszy że nie ćwiczę i większość czasu spędzam w domu, wydaje mi się, że to nieźle. Powoli myślę jak się zabrać do jakieś aktywności fizycznej, jak sobie ułożyć harmonogram dnia, żeby mieć godzinkę na bieg, byłoby super!
Mami, masz tempo rewelacyjne, to pół kg też jest przecież ok biorąc pod uwagę powód..;-). Marta, jak u Ciebie?
Tymotko, Mami 30 GRATULUJE!
U mni właśnie lipa bo tylko -0,3 kg:/ nie cierpie tego... tydzień diety i cwiczen a tu lipa.Ale z jedzeniem mogłam się bardziej postarac - mam za swoje
ja dzis zaczynma skalpel ewy chodakowskiej wiec zapraszam bedziemy dzielily sie bolem razem:_)
a co do wagi to lecisz bardzo szybko zupelnie jak ja na poczatku:_) tylko ja cwiczylam a ty nie :P:P:P i oby tak dalej zycze ci tego.
ja teraz walcze o 79,9 kg;P jeszcze 3 kg zostalo..
i pomyslec ze 2 miesiace temu walczylam o 95 kg;P
gratulujecie mi przytycia 0,5 kg? hmmmm:D
ja po cwiczeniach 100 min zaliczone! 80 min orbitrek i 20 min chodakowska .
teraz czekam na obiadek i na miasto wybywam corcia u tescia ja mialam sie wyspac a ja od razu na cwiczenia :P
Kurcze, byłam pewna po przeczytaniu, że masz pół kg na minusie, jakoś źle zrozumiałam :-) To nie gratuluję,ale spokojnie trzymam kciuki za Ciebie, na orbitku zjedziesz z wagą raz dwa. Patrzyłam na Chodakowską, zabrałabym się za to, ale ja nie mam chwili w domu kiedy jestem sama, może tylko we czwartki, więc spróbuję w najbliższy. . Brakuje mi ruchu, zawsze aktywnie spędzałam czas, a chwile po wysiłku, kiedy człowiek się ledwo ruszał, były najlepsze w ciągu dnia. Nic to, wiem że na to przyjdzie czas, teraz skupiam się na diecie, choć ten dzień absolutnie dietkowy nie jest. Jutro jadę znów zgodnie z planem ;-)
Marta, zawsze lepsze 0,3 kg niż nic, w sumie masz niecałe półtora kg w dwa tygodnie - ja bym ten wynik brała w ślepo w zeszłym roku.
Mami, a skąd masz tą chodakowską? z youtube, czy jeszcze z innego źródła?
nie no spoko waga skoczyla tylko przez okres, woda sie zatrzymala i dlatego. nie obawiam sie wzrostu oj nie! chce zobaczyc w sobote spadek najmniej 0,5 kg! :_)
tak z yt mam ewe, ale to ciezkie jest szok.
No dzisiaj juz spadek malutki ale jest!:_)
Pamiętam, że czasami przed okresem przybywało mi nawet 1,5 kg, a po tygodniu znów ubywało. Teraz nie mam na szczęście jeszcze tego problemu, ciekawe na jak długo;-)
no u mnie bywa podobnie dlatego wiem ze jak sie konczy i tak dwa dni po wroce dopiero do normy wagowej ciekawe ile mi spadnie :D
co do okresu ja dosc dlugo krwawilam po porodzie ze 2 miesiace to koszmar byl;/ nie wiem czy dobrze pamietam ale chyba cos kolo tego, wiem ze dlugo.
Rany, jak mi się nudzi to upominanie samej siebie, że "tego nie wolno, a tamtego nie ma sensu"...Połowa rzeczy w lodówce jest dla mnie nietykalna, na drugą resztę patrzę chciwym okiem i się wkurzam. Męczy mnie to siedzenie w domu, dziś zaliczyłam spacer półtorej godziny w 7 st. mrozie a tak to pieluchy, gaworzenie,kołysanie, tv... Jutro spróbuję z braku laku pofikać przed kompem przy słynnej chodakowskiej ewie i może nawrócę się na pełną optymizmu i energii drogę odchudzania, bo kiepsko widzę następny wtorek. Właśnie przed chwilą skosztowałam owocowego jogurtu, choć obok stoi naturalny już otwarty, a potem skonsumowałam flipsy w liczbie kilku i zagryzłam dwoma kanapkami...I po co, się pytam? ;-(
Acha, powiem to głośno - jeśli jutro i przez następne kilka miesięcy nie będę rzetelnym i solidnym przykładem dla rzesz odchudzających się i tknę choć okruszek niepotrzebnej rzeczy do jedzenia, to kopnę się w tyłek i nazwę łajzą. Dziś tymotkowa na całej linii :-I
tymotka nie popadaj w obled. zjadlas bo mialas ochote:_) myslisz ze cos ci zrobi te kilka flipsów? jogurt? nawet jakbys zjadla pizze pewnie niewielka krzywda by sie stala. pamietaj ze oprocz tego ze jestesmy na diecie jestesmy ludzmi i nic sie nie zmienilo. od czasu do czasu tez pozwalam sobie na zjedzenie czegokolwiek - fakt mam po tym wyrzuty sumienia ale racjonalnie tlumacze sobie ze przeciez do konca zycia nie bede odmawiala sobie wszystkiego bo nie da rady. a niestety zeby stracic wage jest klopot ale zeby ja utrzymac to juz wyzsza szkola jazdy. czyli do konca maj lajf na diecie..^^
Oj wiem, że te flipsy mnie nie wykończą, ale po pierwsze nie napisałam wszystkiego, czym się wczoraj raczyłam, a po drugie i najważniejsze - to nie ja pozwoliłam sobie na dyspensę, to łakomstwo wzięło górę nade mną. To nie to samo - iść na wizytę na urodziny babci i zjeść kawałek tortu, a ładowanie w siebie wieczorem prosto z lodówki, choć nie jest się głodnym. Nie znoszę tego u siebie i u innych też - obżarswa i braku hamulców w jedzeniu. Do tego ta huśtawka nastrojów, wyrzuty sumienia itd - to nie dla mnie. Staram się jak najmniej mysleć o tym, że jestem na diecie, a bardziej przekonywać się, że to jest model żywienia, który jest najlepszym z możliwych wyborów, świadomym i zdrowym. Nie jem słodyczy i już! Ale jak będzie okazja, święta, impreza, to spokojnie zjem kawałek ciasta , czy dwa, podelektuję się i wracam do trybu normalnego, bez żadnych rozmyślań i dywagacji, że nie powinnam była tego konsumować.
Mam ostatnio wielkie natchnienie na pieczenie i eksperymentowanie w kuchni. Jeśli chodzi o zdrowe obiady, to idzie mi świetnie, ale zaczęłam też piec różne ciasta i ciasteczka. Jak już wykonam to dzieło, to kosztowałam dosłownie kawałek i koniec - wiedziałam, że reszta będzie dla rodzinki,albo gości itd. I naprawdę mnie już nie korciło, żeby podjadać i próbować ponownie. A dodatkowo za każdym razem dawało mi to poczucie kontroli nad sobą i apetytem, bo prawda jest taka, że gdyby słodycze były mało kaloryczne, to nie jadłabym nic innego.
A co do utrzymania wagi po osiągnięciu docelowej, to masz zupełną rację - to wyższa szkoła jazdy :-)
ja tam nie lubie jak ktos wmawia sobie i innym ze nie jest na diecie tylko zmienil swoj styl zyciowy. to zupelnie inna bajka.
ja nie mam pola do popisu w gotowaniu i pieczeniu gdyz moja dieta tego najzwyczajniej nie przewiduje. jem ograniczona ilosc ograniczonych produktów.
niestety i stety tylko w taki sposob jestem w stanie schudnac pod kontrola innych i kontrola jedzenia. dlatego juz teraz po malu obawiam sie co bedzie ,,po wszytskim,, choc jeszcze zostalo mi 18 kg do konca;P
No widzisz, a ja uważam zupełnie na odwrót. Nie ma co mówić, że jest na diecie, aż do osiągnięcia jakiegoś tam celu, bo jak się już go zdobędzie, to co? Przestaje się być na diecie i wraca do "normalnego jedzenia"? Kilka lat temu nie mogłam sobie dać rady z odchudzaniem na własną rękę i poszłam do dietetyka. W efekcie schudłam 20 kg (z 90 na 70) w ciągu 4 miesięcy, jedząc wyłącznie jedzenie rozpisane przez dietetyka. Tak jak to nazwałaś - "ograniczone ilości ograniczonych produktów". Wszystko to pięknie skuteczne, smaczne i wygodne, ale za to zero spontany, codziennie jedzenie pod dyktando. Gdy skończyłam współpracę i zaczęłam jeść inne rzeczy (wcale nie od razu pizze, golonki itd), nadal chciałam żeby moje menu było jak najbardziej podobne do tego z diety i na nic. Waga systematycznie rosła, więc wracałam znów do posiłkow dietowych, ale zaparcia mi już brakowało. No i zatrzymało się na 82-85 kg co nie było wcale satysfakcjonujące.
Więc teraz - owszem jestem na diecie, ale przede wszystkim uczę się sama dobierać ile i co mam jeść, żeby schudnąć. Jem codziennie to na co mam ochotę, ale siłą rzeczy są to głównie warzywa, ciemne pieczywo, kasze, ryby i kurczak. I jeśli mi się uda dobrnąć na tych zasadach do końca (70 kg), to moje menu "po diecie" nie będzie się bardzo różniło od tego, co mam zamar jeść na zawsze, jako podstawę. Czyli zmieniam styl dżywiania, a jak dojdą do tego ćwiczenia - to i styl życia.
Rany, jak ja się rozpisuję... Ćwiczyłam dziś ten słynny skalpel chodakowskiej.. Jak można oderwać uda od podłoża,jak się leży na brzuchu??? mission impossible ;-)
ja tez wlasnie zrobilam 3/4 skalpela i tez nie wykonam tych cwiczen an podlozu:P
haaa caly skalpel za mna!!!!!!! udalo sie chodakowska miala racje dzisiaj! :_) chyba jej wiadomosc zdzialala na mnie cuda;P
O, to brawo, ja mam zakwasy po wczorajszym machaniem kończynami przed kompem i dziś tylko spacer :-)
no pieknie u mnie zamiast spadku wzrosgt 200 gram;/ wkurzylam sie bo liczylam na spadek. hmm trudno.
Zwracasz uwagę na 200 gram? Przecież to szklanka (taka duża, starej daty) płynu..... Czy pomiarów dokonujesz zawsze w takich samych warunkach: ubranie, stan nawodnienia organizumu i opróżnienia pęcherza oraz jelit? Jeżeli nie to potraktuj to jako błąd statystyczny lub dopuszczalny margines błędu. Szkoda się stresować takim drobiazgiem ;)))
Ostatnio siłownia + sauna i wypiłem w ciągu 2,5 godziny 1,75 litra płynów. Wypociłem pewnie też tyle, a i może wiecej..... przyznaję, że zwracam uwagę na różnice w wadze na poziomie 0,5-1 kg
nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne
To 200g na plusie to mięsnie brzucha powstałe od napinania przy skalpelu ;D
żle to napialam;_) nie przejmuje sie wzrostem bo wiem ze to ,,nic,, ale fajnie jest zobaczyc odwrotnosc chociazby te 200 mniej!:_)
skalpel zaliczony caly bez przerw ! biegi zaliczone godzinka! :_) moge spokojnie lezec na kanapie jak dluga:_)
dzis zgrzeszylam
frytki zjadlam z ketchupem i batona nestle fitness. bijcie. :_)
ide na never back uwielbiam jacka tylera jest boski :D:D:D
no pieknie dziaisj juz spadek!
stracilam lacznie16
16,3 kg!
do zgubienia mam jeszcze
16,3 kg! :_)
Wtorkowe podsumowanie - 0.2 kg na minusie.. Od początku roku równo 4 kg. Cieszę się z tego, ale wiem że mogłoby być lepiej. Próbuję się motywować i zachęcać do dalszej walki, ale potem na chwilę odpuszczam.Trudno mi utrzymać równy poziom zaangażowania i determinacji, czyli samo życie.
Mam tę stronkę w kompie pod zakładką "motywacja", ale szczerze mówiąc nie ma to już przelożenia na rzeczywistość, bo jest tu cisza jak makiem zasiał. A szkoda, bo w zeszłym roku bardzo mi pomogła w utracie kg, teraz szukam gdzie indziej (w sobie) motywacji.
tymotka ja jestem! a jak nie to jestem rowniez na innej stronie diet........a . pl :_) szukaj watku moja metoda jednego dnia :_) tam jest nas o wiele wiecej!;_)
Dzięki mami, chyba się przeprowadzę i będę Cię nawiedzać, bo jesteś inspiracją dla mnie jak działać skutecznie. Odezwę się jak tylko uaktywni się mój profil :-)
w takim razie czekam na Ciebie!:_)
zaczynam:-)
Eva
Przyszla pora i na mnie :) Dzis ostatni paczek... Zaczynam od jutra :D
Trzymajcie kciuki prosze jak i ja za Was trzymam ;P
Milego dnia!!!
do dzieła dziewczyny !! :):)