Zaczynamy - po raz kolejny ;)

Autor

Czas się wziąć za siebie. Ale od początku.

Zacząłem tyć jakoś w podstawówce. Nieiwle się wtedy tym przejmowałem. Z roku na rok było coraz gorzej. Obecnie skończyłem 20 lat i przy wzroście 1,85 waże 130 kg. Najgorzej było na początku maja tego roku kiedy dobiłem do 133,5 kg. Wskaźnik BMI pokazuje, że mam już chorobliwą otyłość, a do zrzucenia jeszcze 50 kg...

Pierwsze próby odchudzania zaczeły się w gimnazjum. Nic konkretnego. Dopiero w drugiej klasie LO się wziąłem i schudłem ponad 10 kg. Utrzymywałem ten stan wgi przez około 3-4 miesiące i się skończyło. Wróciły dawne nawyki, przestałem biegać i ćwiczyć. Jakś po roku wróciłem do odchudzania i znów zrzuciłem niecałe 10 kg. Ale dużo szybciej nabrałem ich spowrotem. Przyszły studia i "maraton" tycia się zaczął. Skończyło się jak pisałem na 133,5 kg...

Ale biore się za siebie spowrotem. Własćiwie to już się wziąłem. Od 1 października. Wróciłem do dobrych nawyków żywieniowych i rozpocząłem aktywność fizyczną. Narazie długie spacery. Chętnie bym zaczął biegać, bo trochę za tym tęsknie, ale przy mojej wadze trzeba oszczędzać stawy. Zrzuce z 15 kg to zmienie spacery na bieganie. Zacząłem ćwiczyć pompki według programu 100 pompek. Narazie ciężko, bo musze dźwigać 50 kg więcej niż powinnienem, ale idzie coraz lepiej. Ważył się będe co tydzień, lub co dwa tygodnie. Zależy jak często będe wracał do domu ze studiów. Ale to nawet lepiej. Im rzadziej tym większe efekty.

Zdecydowałem się tutaj pisać, żeby uzyskać trochę wsparcia, ale przede wszystkim dlatego, żeby nie było mi tak łatwo odpuścić.

Moje cele na koniec roku 2012:

-ważyć ok 115 kg (do zrzucenia 15)

-zacząć biegać

-dojść do ponad 20 pompek (obecnie jakieś 4)

-pierwszy raz od ponad 10 lat podciągnąć się na drążku

To takie podstawowe plany

Plan na odchudzanie zakłada zrzucanie 1 kg tygodniowo, więc cel, czyli 78 kg powinienem osiągnąć za rok ( według planu będzie to 28.9.2013)

A w przyszłym roku chce wystartować w półmaratonie. Ukończenie maratonu to moje marzenie od kliku lat, lecz zawsze zbyt mało siły woli było. Ale teraz zaczynam po raz ostatni. A jak dobrze pójdzie to w przyszłym roku może wystartuje w maratonie w Poznaniu (jak spadać to z wysoka :P)

To koniec marzeń i celów. Mam nadzieje, że zrealizuje i jedne i drugie, ale na razie pozostaje ciężka praca nad samym sobą, i walka ze swoimi słabościami.

Pozdrawiam

Komentarze

No to stary szykuj się na "krew, pot i łzy", ale możesz być w 100% pewny, że będzie warto. Jak sobie wszystko w głowie poukładasz i nie pozwolisz odpuścić to dasz radę. Walczysz o swoje i dla siebie ;))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Zazwyczaj mojm głównym problemem było odpuszczenie po jakimś upadku. Ale tym razem tak nie będzie. Muszę opracować jakiś sposób na to, żeby nie poddawać się, i po upadku wstać i się otrzepać jak najszybciej.

Określiłeś co chcesz osiągnąć, wiesz o czym marzysz. Wiesz także w jaki sposób chcesz to zrobić. Dodatkowa motywacja? Wymyśl sposób samonagradzania za określone rzeczy/ czyny lub za wyniki. Niech nagrodą będzie coś co uważasz za "wyższą półkę" czy "luksus" - może to być kostka czekolady, wyjście do kina lub kupno nowej płyty - sam to musisz określić. Dodatkowo możesz już dziś zapisać się na jakiś zorganizowany bieg - na początek jakieś 5 km, ale wymyśl realny termin. Pamiętaj żeby nie zarżnąć organizmu - codziennie się męczy z nadwagą. Obciążenie zwiększaj realnie i nie przeginaj. Odpoczynek też jest ważny. Kontuzja, nawet niewielka, może cię wyłączyć z działań na całe tygodnie, a to już będzie cofnięcie się w działaniach - zwłaszcza kiedy zaczniesz zajadać stresy i żale.

Z tym maratonem w przyszłym roku też bym nie szalał. Na spokojnie zwiększaj obciążenie - 5 km, potem 10 i 15. Półmaraton będzie małym ukoronowaniem dzieła i sprawdzianem finalnym. A maraton ....... na razie możesz o nim marzyć. Sam poczujesz, kiedy będziesz gotowy- przyjdzie na to właściwy moment. ;))

nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne

Ja też zaczęłam tyć w podstawówce, teraz jestem w gimnazjum, ale zaczęła mi przeszkadzać ta nadwaga. Więc przez całe wakacje zasysałam wiedzę z tej strony i 3 września ruszyłam z dietą. Przez miesiąc schudłam niecałe 5 kilogramów - mój "mały-wielki" sukces :D przede mną eszcze 10 kg, ale czuję, że mi sie uda. 

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.