Zajadanie stresów ciąg dalszy...

Autor

A było już tak dobrze...ostatni egzamin, piękna pogoda, plaża...

 

Cios nr 1 zadany przez kumpelę w rozmowie o wadze (kumpela - chudzina):

- Naprawdę tyle ważysz? Nie powiedziałabym, wyglądasz na więcej...

No to uśmiech nr 5, powrót do domu i...połowa czekolady...

Cios nr 2 dzisiaj.

wynik ostatniego egzaminu...i pierwsza w życiu poprawka we wrześniu....bardzo niespodziewana...po wczorajszym dużo mi nie trzeba...dwa budynie, dwa michałki, ryż w czekoladzie...jakieś 900 kcal wpadło...w dwa dni wpompowałam w siebie 1500 kcal słodkiego :(:(:(. Jestem żałosna....

 

Ps. Sytuacja z dzisiejszej plaży, tym razem nie o mnie. Siedzą sobie cztery dziewczyny, trzy typowe "modelki", ani grama tłuszczu, jedna trochę bardziej przy kości, ale nie aż tak (chociaż przy nich rzeczywiście wyglądała grubiej). Nazwijmy je Gosią (grubszą) i Anią:

G: Ej, ja się nie rozbiorę, za dużo sadła.

A. No coś Ty, nie żartuj.

G: Dobra, ale jak znajdę kogoś grubszego od siebie (śmiech).

A. No to będzie ciężko...(pełna powaga)

G. Sp***dalaj.

Nie jest to życiowy problem, ale mogło zaboleć.

 

 

 

Komentarze

ojjj te historie bardzo mi znane! Nie załamuj się, znajdź dobrą motywacje i mimo wszystko trzymaj się jej ;-) powodzenia i pozdrawiam

A Ty jak sobie z tym radzisz? Ja miałam zawsze ze słodyczami problem, ale w momencie stresu/nudy przestaję nad tym panować ;/

Olu, przeczytałam Twojego posta.. i wcale dużo słodyczy nie zjadłaś.. dwa michałki, co to jest?  Ja kiedyś wręcz zażerałam się słodyczami.. czasem nie miałam ochoty, a wchodziłam do sklepu i z przyzwyczajenia sięgałam po łakocie...

Teraz będzie rok jak nie jem słodkiego.. i nie tylko..  nie wiem jak to robię, ale wyparłam słodycze i inne rzeczy typu makarony, fast foody, ziemniaki ze świadomości... To wszystko jest w Twojej głowie..

Jem jabłka i inne owoce, które są słodkie ...  jem od czasu do czasu rodzynki, na początku odchudzania jadłam owocowe jogobelle, piję słodkie kakao (puchatka mieszam z łyżką prawdziwego niesłodkiego kakao), jak tu wszytsim wiadomo miałam miesiąc temu fazę na serki waniliowe, czasem jem kisiel albo małą salaterkę galaretki to wszystko zastępuje mi słodycze.. Może nie wszystko z tego co wypisałam jest mega zdrowe ale mi pozwala zapomnieć o CZEKOLADZIE, KRÓWKACH, LODACH, CIASTECZKACH.. No i 4-5 posiłków dziennie powoduje, ze mam wszystko pod kontrolą, a teraz też zmieniłam trochę system (mój blog "inaczej") i czuję się super! :) 

Wierzę, że i Tobie się uda !!  :D

 

Pozdrawiam, Chocolate

Chocolate, jak ja Cię rozumiem...albo raczej Ty mnie :)! Ja tak dalej mam....niedziela, po obiedzie ciasto...nie mam na nie ochoty, ale jak już stoi....i jak już wezmę, to na jednym się nie kończy. Albo zawalony egzamin, brak pracy...ajj. Radzenie ze stresem u mnie kuleje ostatnio...

Co prawda trochę podniosłaś mnie na duchu.... Wiem, że to nie jest 10 000 kcal, jak to niektóre dziewczyny mają, ale 800 (czekolada, ciasteczka itp) za jednym zamachem, to dla mnie i tak sporo. I przez to tyję, bo zdarza się to praktycznie codziennie.

Posiłki jadam naturalnie, ale jak już się skuszę na serek, czy kisiel to wychodzę z żałożenia...że znowu nie dotrzymałam diety, zacznę od jutra i pochłaniam wszystko jak leci...ale dzięki że wierzysz we mnie :)

 

 

Ja dopiero od kilku dni staram się do tego już tak emocjonalnie nie podchodzić.. Takie wyrzuty sumienia mogą doprowadzić do szału. A to nie jest tego warte. Jestesmy tylko ludźmi. Schudłam już bardzo dużo, właśnie mija rok kiedy to nie ruszyłam słodkiego, makaronu, fast foodów, pierogów itp, napoji gazowanych czy ziemniaków... ale w przeciągu tego roku zdarzało mi się, że jadłopis danego dnia mimo wykluczenia ww produktów był koszmarny... np potrafiłam jeść 4 razy dziennie kanapki z pieczywa chrupkiego, albo były dni, w których zjadalam tylko serki waniliowe.. np 6 opakowań... i popijałam kawusią 3 w 1..  albo zażerałam się pistacjami.. ale mimo takich dni (które uważam w pewnym sensie za stracone) nie złamałam się i nie ruszyłam nic z zakazanej listy..

Mija dopiero 3 dzień mojego nowego podejścia do diety (napisałam "diety" dlatego, że muszę jeszcze schudnąć; potem zmieniam nazwę na zdrowy tryb zycia) ale czuję się świetnie.. Trochę długo mi to zajęło, ale coś zrozumiałam.  Wiem, że jeśli wypiję kawę 3 w 1 to nie oznacza, że zmarnowałam dzień i mogę zjeść paczkę pieczywa chrupkiego a od jutra zacznę od nowa...  Do niedawna tak właśnie by było.. oo wypiłam kawę słodką a to już dzień stracony to sobie zjem kanapki chrupkie, serki waniliowe, pistacje...   Teraz staram się jeść 5 posiłków i jeśli wiem, że zjem coś czego raczej nie powinnam.. to staram się tak skomponować pozostałe 4 posiłki by jakoś zatuszować ten mój mały wybryk.. wczoraj np. zjadłam salaterkę galaretki na śniadanie+2wafle ryżowe+kakao.. (no i ta galaretka troszku mnie zmartwiła) ale za to inne posiłki były już w miarę (np. przekąska1: salaterka czereśni,  albo na przekąskę2: garść migdałów) i jakoś mam nadzieję, że się wyrównało :D

Po diecie zamierzam zjeść od czasu do czasu coś słodkiego.. ale wiem, że jak pozwolę sobie np. na kawałek tortu to tego dnia reszta moich posiłków powinna być bardziej dietetyczna.. może jogurt, migdały, wafle ryżowe?  ŻYCIE JEST ZA KRÓTKIE BY NA ZAWSZE REZYGNOWAĆ Z DROBNYCH PRZYJEMNOŚCI I ŻYCIE JEST ZA KRÓTKIE BY CIĄGLE PRZEJMOWAĆ SIĘ TYM CO LĄDUJE NA TALERZU..

Wierzę w Ciebie, i wiem, że któregoś dnia znajdziesz złoty środek, by schudnąć/utrzymywać wagę i żeby zjeść sobie coś dobrego :)

Pozdrawiam, Chocolate

A tym czy ktoś da ci 60 kg czy 70kg.. to tym się nie przejmuj.. Najważniejsze by się podobać samemu sobie, jeśli dobrze się czujesz w swojej skórze to promieniejesz i inni widzą ten blask a nie kilka zbędnych kilogramów. Życie jest za krótkie by żyć marzeniami. Jeśli masz ochotę na sukienkę to zakładasz sukienkę. (Oczywiście są laski, które są za bardzo wyzowolne i wciskają się w ewidentnie zamałe rzeczy eksponując swoje krągłości) ale wystarczy dobrać odpowiedni fason, materiał i do przodu...  to tak odnośnie do opisanej przez Ciebie sytuacji na plaży :)  

Pozdrawiam, Chocolate

Ja mam inny sposób:

Jeśli zjesz coś nadprogramowo- po prostu ćwicz tyle aby to spalić!!!

Jak zrozumiesz że pół czekolady to 300kcal i trzeba zasuwać na stepperze przez 40 minut aby to spalić to nie będziesz chciała podjadać- uwierz mi.

Na mnie to działa a tak poza tym to szkoda marnować efektów !

Powodzenia!

marta59300

Dzięki dziewczyny, nie sądziłam, że pisanie na blogu/czytanie może dawać takie wsparcie i takiego kopa.

Na pewnej stronie było jakiś czas temu hasło "Dieta, to jedzenie tego samego, ale z wyrzutami sumienia". I u mnie właśnie tak to wygląda. Załamuję się wręcz po zjedzeniu jednej kostki czekolady, mimo że to tylko 30kcal i nie ma tragedii. Ale strasznie emocjonalnie do tego podchodzę, tak jak Chocolate to napisała.

Marta w tym też masz rację, zresztą jak pisałam na ostatnim wpisie - Odchudzanie to strata czasu. Właśnie o tym, szczególnie że kiedyś udało mi się schudnąć, mieściłam się w ciuchy i teraz też bym chciała. A nad wodą jest najtrudniej, bo osoby pełniejsze się po prostu tam nie pokazują...

 

Ja na stres polecam bieganie9albo jakiś sport), czasem jak jestem zła, wkurzona albo smutna(mam dość wybuchowy charakter) to ide pobiegać, a po bieganiu już nie mam sły :) żeby nad swoimi emocjami się roztkliwiać, ale kiedys owszem stres zajadałam słodkościami, nie ma co się porównywać ze sczupłymi (od zawsze) koleżankami, może one mają jakies przypadłości, przez co nie tyją(np problemy w żołądkiem), albo poprostu tak mają, ze nie tyją. Dla mnie wazne jest też nie tylko to, że schudła i ile schudłam, ale to że jestem sprawniejsza, mam świetna wytrzymałość, no i nie mam już wahań nastrojów9to właśnie przez sport).

A uwagami innych nie można się przejmować, a co do wyrzutów sumienia jak zjem coś "nielegalnego", staram się o tym zapomnieć i robić dalej to co miałam zaplanowane, w moim przypadku zwiększenie ilości sportu jest bez sensu bo tak ćwicze, zebym miała 1 dzień regeneracji między bieganiem, nie mogę sie nadwyrężyć bo będe miała problem np w kolanami, kcal posiłków tez nie zmieniam, bo to co jem, jest dobrane tak żeby było dla mnie ok.

Także we wt jak zjadłam gofra z bitą śmietaną i truskawkami i do tego wypiłam 2 piwa, ach .... nie można iść tą myślą, że dzien stracony i jeść byle co.

Głowa do góry!

Marzena od jakiegoś czasu też biegam, co drugi dzień. Kiedyś biegałam codziennie, ale nie skończyło się to dobrze mimo odpowiednich butów. I naprawdę poprawia humor;). I to właśnie dni bez biegania są dla mnie zgubne, bo siedzę przed kompem i...tak, jem. Musiałabym od 16tej do 20 tej gdzieś wychodzić, bo wtedy łapie mnie nałóg;]

Moje BMI jest na tyle niskie, żebyście mnie wyśmiały (nie mam nadwagi)...ale jak widać to jest problem, bo wyglądam na więcej. I to nie ja to powiedziałam (patrz wyżej). W okresie letnim aż szkoda się rozbierać...mam figurę jabłka, także domyślacie się jak to w stroju wygląda:)

 

 

 

Też mam figure jabłka, i też już nie mam nadwagi wg. BMI, ale nadal nie wyglądam dobrze i nie czuje się dobrze. Na dni bez bieganie musisz koniecznie jakieś zajęcie sobie skołować, żeby zająć myśli.

Ja dziś dodam do mojego profilu moją fotkę z początków odchudzania (luty 2012) i teraz sprzed tygodnia, widać poprawe i to motywuje(widać też ile jeszcze przede mną drogi, ale to już inna bajka).

 

 

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.