Dziennik odchudzania - dzeń 21

Autor

Dziennik odchudzania - dzeń 21

Wczoraj minął 21-szy dzień mojego odchudzania. Przyznam szczerze, że to najdłuższy nieprzerwany okrez skutecznego odchudzania od bardzo dawna. Przypisuję te sukcesy dwóm czynnikom:

1.Zapisuję swoje postępy

Konieczność oficjalnego przyznania się do postępów mojego odchudzania naprawdę mnie motywuje. Siebie można jakoś tam oszukiwać, ale liczb czarno na białym wpisywanych do pomiarów już się nie da. Widać czy się udało czy nie i nie mogę schować głowy w piasek.

2.Bardzo motywuje mnie wasze wsparcie

Naprawdę odchudzamy się w grupie :) Czytanie o waszych wzlotach i upadkach i codziennych staraniach dodaje mi sił i pozwala na stawianie kolejnych kroków. Szczerze mówiąc nigdy nie spodziewałem się ile energii może wnieść we mnie ta strona po oddaniu jej wam. Tera co rusz można przeczytać, że ktoś:

  1. zwalczył lenistwo i poszedł poćwiczyć
  2. przełamał się i ćwiczył pierwszy raz od dawna  i było super
  3. uprawia dyscyplinę o której nigdy bym nie pomyślał a jest super do ćwiczenia w dom
  4. i wiele komentarzy i wpisów i wspaniałych słów

Aż chce się być częścią tego wszystkiego i chce się starać i nie przestawać. Nie tylko już dla siebie, ale dla wszystkich. Sukces każdego z was jest dla mnie dodatkową motywacją i zachętą, żeby nie przestawać i starać się dalej.

A jak mi minął tydzień?

Byłem chory od poniedziałku do w zasadzie czwartku włącznie. Dwa dni ewidentnego leżenia w łóżku z gorączką i dwa takiego dochodzenia do siebie.

Przez to przeziębienie nie mogłem w tym tygodniu ćwiczyć i dość poważnie obawiałem się swojego spotkania z wagą. Jedyne co w tym tyg robiłem, pod względem ruchu, to w niedzielę wybrałem się z moim bratem na puszczanie power-kite'a (to taki duży latawiec, który na wietrze jest na tyle silny, że potrafi unieść w górę dorosłą osobę).  Ubaw po pachy i kupa zabawy na świeżym powietrzu, choć wiatr był za słaby, żeby latawiec nas unosił, czy choćby pociągnął za sobą na snowboardzie, czego też próbowaliśmy.

Gdy w końcu przyszło do ważenia mojej osoby, okazało się, że na szczęście nie jest tak źle. Kurs utrzymany i na wadze znów ciut mniej.

Moje spadki wagi są jednak bardzo powolne. W tym tempie będę tracił ok 1 kg na miesiąc. Wprawdzie im wolniej tym lepiej, ale trochę się zaczynam zastanawiać z czego to wynika. Nadchodzący tydzień poświęcę właśnie na takie, bardziej dogłębne, zbadanie mojego odchudzania. Zaczynam podejrzewać, że moja pewność, że wszystko robię jak należy jest błędna, że pomijam coś co jest ważne. Notatnik wraca więc u mnie do łask i dokładnie opisywanie każdego posiłku i dnia.

Komentarze

Dokładnie myślę tak samo- motywuje mnie motywowanie innych - jesteśmy drużyną!

:)

no szefie :):) połaskotałeś nasze ego :):):)

"Przy wysokiej insulinie nadwaga nie zginie" :):):)

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.