Porażka i sukces - odchudzanie jest dziwne

Autor

No więc o to chodzi, że trzymam się elegancko diety, a wczoraj pojechałam z bratem do dziadka z prezentem. Mieszka sam, tak sie cieszył, że wnuki przyjechały, że kupił kremówke i mimo moich nalegań musiałam zjeść. Potem cały dzień miałam straszny humor, żałowałam tej kremówki, a wieczorem juz miałam ochote na zajedzenie smutku, ale udało mi się powstrzymać i kolacja to tylko owsianka.

Dziś dzień ważenia, stoje na wadze i uwierzyć nie moge, 84,3kg a tamten czwartek 86,7kg. Jestem dzisiaj tak niesamowicie szczęśliwa i zmotywowana że nie wiem, dziś jedziemy do drugich dziadków ale tu babcia jest na diecie więc zrozumie 0 słodyczy.

A kremówka mi nie smakowała!

Komentarze

Świetnie! Gratulacje :-). Z dziadkami to już tak jest.. Chcą dobrze, ale to namawianie jest okropne :-(. Ja u mojej babci skusiłam się na jedną pralnkę a poza tym odmawiałam słodyczy milion razy, co wcale nie jest łatwe jak dobrze wiemy ;-). Dziś już dziadek zapowiedział ciasta po obiedzie. Oparcie się pokusie potraktuje jak wyzwanie czwartkowe, bo wiem, że większa satysfakcję da mi wytrwanie w postanowieniu niż minuta słodyczy w ustach. :-)

O Matko!!! Ponad 2 kilosy??!!! Brawo!

Myśle że w pierwszy tydzien zawsze chudnie sie dużo, potem to jest coraz trudniejsze. Ale mimo wszystko się cieszę.

E tam. Ja już nie raz się odchudzałam. Tak często było zacząć tymi 2 kilogramami...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.