mądrość przed szkodą

Autor

18 miensięcy doświadczenia. Wiele testów przeprowadzanych na sobie, próby, kombinacje, obseracje dzień po dniu. Może szkoda, że nie prowadziłem dziennika, nie zapisywałem wyników, nie ustaliłem parametrów pomiarowych i nie kontrolowałem ich. No, cóż.... wiedza jednak jest, może nie do końca książkowa, ale czysto empiryczna. Wyciągane wnioski mogą się oczywiście różnić od tych akademickich lub uzyskanych na podstawie obserwacji wielu obiektów. Moje są subiektywne, tendencyjne ale pozwoliły mi na uniknięcie kilku błędów, a co ważniejsze na odniesienie sukcesu (moja ocena), a nie padnięcie  i poddanie się po pierwszych próbach.

"Jeśli chcesz znajdziesz sposób, jeśli nie chcesz znajdziesz powód"

Na początku mojej drogi była decyzja. Wiedziałęm co chcę zrobić. Określenie czego nie chcę w sposób bezpośredni przełożyło się na odpowiedz  "w jaki sposób to osiągnąć". NIe chciałem porażki, czyli nie chciałem wyeliminowania z gry -NIE CHCIAŁEM KONTUZJI. Miałem świadomość, że jestem ciężki, mój kręgosłup jest odkształcony. No i nogi. Słabe mięśnie i wrażliwe, trzeszczące kolana. Dużo czasu spedziłem na szukaniu wiedzy. Analiza przypadków i wybieranie tego co może być przydatne. Tworzenie swojego palnu działania. Bieg, marsz, marszobieg ..... bez wzmocnienia mięśni największe obciążenie idzie na kolana. Według niektórych najbardziej niedopracowany układ w naszym organiźmie. Kolana można odciążyć tylko przez wzmocnienie mięśni. Teraz wiem, że godziny spędzone na siłowni nie były czasem zmarnowanym. Wzmocnienie mięśni, rozruszanie stawów - cóż za wspaniałe uczucie. Już na początkowym etapie wprowadziłem rozciąganie. Także w te dni kiedy nie było treningów - wieczorem, różne układy ćwiczeń. Wszystko po to żeby przyzwyczaić. Oczywiście ćwiczenia nie obejmowały tylko kolan i ich okolic. Stawy skokowe, stopy, pośladki ....... mięśni biorących udział w całej sekwencji ruchu jest dużo i wszystkie trzeba rozbujać. Nie raz przeklinałem te wszystkie lata kiedy rządziły wymówki i obawa przed zmianami. Bardzo często do pracy szedłem "połamany" . Z miesiąca na miesiąc było jednak łatwiej. Kilogramy spadały, za to rosły mięśnie. Nawet jeżeli nie było ich widać, to je czułem. Kolana przestały trzeszczeć. Fakt, że łykałem trochę glukozaminy. Czy pomogło? Nawet jeżeli miało to działanie placebo, to ja wierzę, że mi pomogło szybciej osiągnąć cel. Czy mogłem osiągnąć więcej? Pewnie tak- mógłbym nie mieć tej resztki oponki na brzuchu i tych niecałych 3 kg nadwagi. Czy mam jakieś wyrzuty sumienia. NIE. Te 3 kg to drobiazg. Ważne, że nie zaliczyłem ani jednej poważnej kontuzji. Kilogramy zrzucę przy przygotowaniach do dłuższych biegów.

Komentarze

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.