Aktywny wypoczynek - Ben Nevis

Aktywny wypoczynek - Ben Nevis

Dziś krótki pościk o tym jak staram się zmieniać swój tryb życia na bardziej aktywny. Jedną z rzeczy, które chcę zrobić jest sprawienie, żeby aktywność fizyczna była dla mnie prawdziwą frajdą.

Ostatni weekend majowy, na przykład, spędziłem zwiedzając Szkocję. Moja lepsza połówka natknęła się w necie na naprawdę tanie bilety, więc zrobiliśmy sobie krótki urlopik :)

Ciekawa odmiana po weekendach majowych z ostatnich lat, podczas których leżałem zawsze gdzieś na działce czy nad morzem, opijając się z kumplami piwkiem i innymi takimi.

Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, ale i tak udało nam się całkiem sporo zobaczyć - Szkocja jest naprawdę ładna, choć większość czasu zwiedza się ja w deszczu :)

Niektóre nasze trofea, to np. Loch Ness:

Loch Ness

Oraz różne piękne zamki - na przykład Eilean Donan, w którym Christopher Lambert przeistaczał się w Nieśmiertelnego.

szkocja

Aktywny wypoczynek

Ale, ale, w sumie to nie o tym, ale o aktywności. Zgodnie z tym, co napisałem powyżej, nie chciałem abyśmy jedynie jeździli z miejsca na miejsce i robili zdjęcia. Postanowiliśmy więc, że jeden dzień spędzimy naprawdę na sportowo i zamiast zwiedzania wytworów ludzkich, zdobędziemy górę Ben Nevis.

Ben Nevis to najwyższy szczyt w Szkocji i całej Wielkiej Brytanii. Wprawdzie ma tylko 1343 m n.p.m., ale jak twierdzą przewodniki, przez to, że startuje się prawie z poziomu morza, podejście pod niego jest dłuższe niż podejście z Morskiego Oka na Rysy. Wyruszyliśmy w miarę wcześnie i o 9.00 rano już rozpoczęliśmy wspinaczkę. Było doskonale. Dotarcie na szczyt zajęło nam ok. 3 godziny. Towarzyszyły nam naprawdę piękne widoki.

Marsz był dość ciężki, szczególnie ze względu na pogodę. Gdy wyruszaliśmy, na dole świeciło słońce, a gdy po 3 godzinach zbliżaliśmy się do szczytu, szliśmy już po lodzie, była mgła i padał śnieg a widoczność spadła do kilku zaledwie metrów.

szkocja

Naprawdę poruszaliśmy się kroczek po kroczku, bo na stromszych fragmentach łatwo było się poślizgnąć.

Na szczycie wiał silny wiatr i było naprawdę zimno. Przykucnęliśmy tam tylko na chwilę, żeby zjeść kanapkę i napić się wody, a następnie ruszyliśmy z powrotem na dół.

Po zejściu, byliśmy naprawdę wykończeni. Gdy tylko wróciliśmy do hostelu, prawie od razu poszliśmy spać i spaliśmy nieprzerwanie przez 11 godzin.

Aktywność daje dużo radości i satysfakcji

Cały wyjazd do Szkocji bardzo mi się podobał, ale podejście na Ben Nevis chyba najbardziej. Będę się starał organizować swoje urlopy tak, żeby na każdym mieć okazję na uprawianie jakichś sportów. Pomimo tego bowiem, że nieźle zmęczyłem się tym podejściem, to tak w zasadzie odpocząłem jednak i bardzo się odprężyłem. Jestem też trochę dumny, że moja kondycja pozwala mi na takie wejście. No i dodatkowo cieszę się, że zrobiłem coś dla zdrowia i szczupłej sylwetki :)

Polecam wam aktywny wypoczynek, szczególnie jeśli prowadzicie siedzący tryb życia - to naprawdę odpręża i relaksuje - no i dodatkowo to samo zdrowie!!!

Komentarze

Witam i od razu życzę dalszych powodzeń;), gratuluję zapału i gratuluję tej strony - myślę, że to może być naprawdę dobry start i nie tylko start dla niejednej osoby - dużo informacji, przyjemnie podane, plus Twoje własne odczucia i przeżycia. Osobiście nie mam problemów z nadwagą, ale parę kilo mniej zrobiłoby mnie pewniejszą siebie, więc zajrzę tu jeszcze na pewno, choćby po to, by odświeżyć swoją pamięć z "najważniejszych artykułów";) Cóż, wciąż zaczynam diety i kończę, mam za sobą wiele dni głodzenia i o wiele więcej dni pochłaniania wszystkiego, co na mej drodze, mam też dni normalniejsze (ograniczanie słodyczy etc.), ponadto lubię alkohol i to ten najtańszy, ogólnie mam też złożony irytujący mnie charakter, toteż dziwię się, że jeszcze nie zrezygnowałam, ale coś czuję, że wizyty tutaj mogą być dla mnie wsparciem;-) Trochę się rozpisałam;p, a jeszcze a propos artykułu - ubolewam nad dniami, kiedy się po prostu nie chce, kiedy brak sił i ochoty na najmniejszy ruch, jednak jeszcze chyba nie tracę nadziei, że i moje życie stanie się kiedyś bardziej "pełne życia":) To wszystko się wiąże, można to mieszać w różne schematy - schudnięcie, poprawa wizerunku, pewność siebie, poprawa nastroju, śmiałość i nieśmiałość, ochota do życia, aktywność, rozrywka, optymizm, pesymizm etc. etc... Ale komu ja to mówię..?;) Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję:)

Hej marta,

Ja coraz częściej zauważam, że nawet jak się nie chce, to trzeba po prostu i tak zacząć a wtedy jakoś się zachciewa i jest super.

Masz rację, Macieju, tylko z tym "zaczęciem" to... ;) (najgorsze są "humory". ach jak ja siebie nie lubię;d)

Marto, to naprawdę nie jest takie ciężkie, ja zacząłem tydzień temu wg. planu 10tygodniowego ( http://www.odchudzamsie.pl/odchudzanie/jak-zaczac-bieganie-stuprocentowa... ) i na początku myślałem że na pierwszym dniu się wykończę i skończy się to wszystko, ale jednak nie było tak źle - biegam codziennie i podczas powrotu do domu jestem z siebie dumny :). Podczas biegu oczywiście jest zmęczenie i uniknąć się tego nie da na początku - ale wystarczy sobie powiedzieć "To tylko pół godziny, potem masz tyle czasu w ciągu dnia", a jak już jest naprawdę bardzo ciężko podczas biegu wystarczy się pocieszyć, np. "No, już tylko 2 rundki i marszem do domu" :). Na mnie działa. Powodzenia życzę.

A co do artykułu - gratulacje :). Nigdy nie próbowałem wspinaczek lub żadnych spacerów po górach niestety, może kiedyś to się zmieni.

WITAM! Dzisiaj dołączyłam do grona osób walczących ze zbędnymi kilogramami. Nie ukrywam, że jest to moja kolejna próba skutecznego schudnięcia, ale tym razem podchodzę do tego dużo poważniej niż kiedyś i wiem, że mi się uda. Będę Was na bieżąco informowała o moich sukcesach. POZDRAWIAM!

Obiecałam, że będę Was na bieżąco informowała o sukcesach w moim odchudzaniu i dlatego muszę się pochwalić, że schudłam już trzy kilogramy. :-) Pierwszego dnia odchudzania (15 maja) ważyłam 69 kilogramów, a dzisiaj ważę 66 kilogramów. :-) Może wydawać się to wam mało prawdopodobne, dlatego wspomnę jeszcze, że moje odchudzanie zaczęłam od trzydniowej głodówki i dlatego nastąpił tak błyskawiczny spadek masy ciała i oczywiście już pierwszego dnia odchudzania zaczęłam ćwiczyć.

Oj Magdalena, głodówka to nic dobrego, mówię Ci. W dodatku jak ćwiczysz, to robisz sobie niezłą krzywdę. A co do wagi, to również mogą być wahania z powodu posiłków, przyjmowanych płynów itp. Proszę, przeczytaj artykuły przygotowawcze w dziale jak zacząć, bo możesz źle skończyć z takim trybem odchudzania.

Nie martw się o mnie Początkujący! Głodówkę zastosowałam tylko w trzech pierwszych dniach mojego odchudzania po to, żeby uwolnić organizm od toksyn, oczyścić przewód pokarmowy… Od dzisiaj już wprowadziłam w życie dietę (pięć posiłków dziennie) i teraz moim zadaniem jest jej przestrzeganie. POZDROWIENIA dla Ciebie! ;-)

Na mnie też takie 'gadki' działają, Początkujący;) Teraz jednak np. jeżdżę rowerem 15km do pracy w sadzie i wracam zmęczona, ale myślę, że w dni wolne nadrobię sobie bieganiem. Jeszcze zobaczymy. Muszę najpierw poprawić kondycję, chyba.

A co do kalorii - wreszcie przestałam skakać od głodzenia się do obżerania, może z powodu poprawy nastroju i nastawienia do życia, i z powodzeniem dbam o ujemny bilans energetyczny:) Powodzenia życzę wszystkim i dużo uśmiechu, koniecznie!

Komentuj

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.