Weekendowe wyzwania

Autor

Ewa

Kolejny weekend,kolejne pokusy i znowu walka. Mnie czekają dwie imprezki, w sobotę i niedzielę. Uff... Jak pomyślę co tam moja Kamilusia pichci to już mi ślinka cieknie, a u teściów torcik napewno bo to podwójne imieniny. Więc plan jest taki - dzisiaj idę biegać wieczorem żeby juz porządnie zacząć weekend, u Kamili nie będę piła alkoholu,bo to mnie strasznie rozluźnia i tracę resztki silnej woli, ona też dba o linię i to o wiele bardziej niż ja, więc zawsze ma fajowe sałatki. Skupie się na nich. W niedzielę rano to już tradycja idę biegać, a za tortem nie przepadam, gorzej jak będa inne ciasta... Ale pomysł z nie piciem alkoholu wydaje mi się bardzo bardzo a propos. Myślę że w gościach jest on największym wrogiem szczupłej sylwetki, co innego w pubie gdzie nie masz takiego dostępu do jedzenia. Alkohol+ jedzenie = milion kalorii, przynajmniej dla mnie. Więc taki mam plan. Oczywiscie dam znac jak mi poszło:))

Komentarze

Ja mogę się napić lampkę wina czerwonego (czyli pół kieliszka) i jestem OK. W każdym innym wypadku mam niekontrolowany apetyt na wszystko i jestem bez szans.

Dlatego na razie alkohol w odstawce.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.