teraz moje podsumowanie weekendu:)

Autor

Ewa

Piątek - zrealizowałam, było bieganie i to naprawdę z sukcesami - prawie pół dużego kółka bez przerwy!!- sama byłam zdumiona swoją formą. Sobota, prawie wg planu - bo wypiłam jednak jedną lampkę małą winka,ale to tylko dlatego że mnie usilnie namawiano. W niedzielę również pobiegałam ale rzeczywiście jak za karę- jedynie dobry sprzęt hehe słuchawkowy mnie ratował. w gościach malutka lampka szmpana dla toastu. I mam refleksję - Polacy to strasznie biesiadny naród jest. Straaasznie! Odmówiłam alkoholu w sobotę i w niedzielę, za każdym razem musiałam sie tłumaczyć dlaczego, nie podałam prawdziwego powodu (że mam wtedy większy apetyt), bo w ogóle zostałabym wyśmiana, naprawdę wiłam się jak piskorz (czy sz?) i nic nie pomagało, żadne wykrety. Po prostu Polak jest dziwadłem że odmawia czegokolwiek, picia, jedzenia(ja jedzenia nie odmawiałam;)) Wynika z tego, że czestujący nie jest przyzwyczajony do odmowy - z tego wniosek, że statystycznie NIE ODMAWIAMY. Ale moja teoria o jedzeniu i piciu razem się jednak sprawdziła- zjadłam o wiele mniej niż zazwyczaj a do tego nie "nabiłam" licznika samymi kcl z winka np. Więc z weekendu jestem raczej zadowolona, z wagi niestety nie!  

Komentarze

To fakt, najtrudniejsze na imprezach jest to, że wszyscy patrzą zdziwieni, namawiają, częstują i nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie powstawało z tego często małe zamieszanie :)

Eeeeee tam :):) Nasze walki to taka wojna "postu z karnawałem" :):) Taką obyczajowość mamy jaką mamy :):) Im bardziej odmawiamy i afiszujemy swoją odmienność tym bardziej jesteśmy namawiani :) Przerabiałem to w zeszłym tygodniu :) Ale co zjemy to trzeba odpracować :) Piątek 6 km, sobota do południa 5 km bo wiedziałem co będzie po południu :):) Sobota imprezka :) mniam wszak różne rzeczy są na urodzinkach córeczki :) od jednego kawałka serniczka nikt nie pękł :) a potem różne rzeczy bez opychania się pustymi kaloriami :):) bez chlebka, rybki :) wędlinki do wyboru, sałatki :) najlepsza grecka bo bez majonezu :) kurczaczek z piekarniczka? :) pychota :) bez fryteczek oczywiście, dla nachalnych można pare włożyc na talerz a potem ich nie zjeśc bo powiedzieć że się już nie da rady :):) zero chipsów, chrupków, cocacoli i innego gazowanego słodzonego badziewia :):) herbatke zawsze zrobią :):) woda też jest :):) i wlane było z 250 ml alkoholu 40 % :):):) Spanko o przyzwoitej porze i w niedziele pokuta musi być za grzeszki poprzedniego dnia :):) Więc 60 km na rowerku i od poniedziałku znowu truchtanie i zapominamy o imprezce :):) Najważniejsze żeby w tym wszystkim odnaleźć ... RADOŚĆ ŻYCIA :):):)

"Przy wysokiej insulinie nadwaga nie zginie" :):):)

Masz rację Ewo, ale... i tu Sławek mnie ubiegł... zamiast odmawiania, lepiej wybierać to co pasuje, a nadmiar, albo to czego nie chcemy a z jakimchś przyczyn tam się pojawiło zostawiać na talerzu. Rzadko się zdarza tak, że na stole nie ma rzeczy, po które nawet dietujący może sięgnąć.

 

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.