Kolejne schodki

Autor

Ewa

Ostatnio idzie mi całkiem nieźle, to znaczy już dłuższy czas trzymam się zasady "małego pierwszego śniadanka" i staram się poskramiać popołudnia. Kolacja jest ale malutka (jak na mnie) i zdrowa. Pomogło mi w tym zapalenie gardła, które odebrało apetyt w weekend. Niestety (hehe-zawsze jest jakieś niestety) już mi lepiej i w brzuszku zaczyna świdrować. Mam pewne obawy czy mój lekko zmiejszony żołądek nie rozochoci się za szybko. Więc wymyśliłam sobie, że pomału wagowo zbliżam się do cyfry której baaardzo już dawno nie widziałam na swojej wadze, mianowicie cyfry 66,.... (właściwie to na tej wadze nigdy jej nie widziałam, bo mam ją dopiero 2 lata!!). Jak do tej pory udawało mi się zobaczyć 67,8. (ale to było w naprawdę "wzorowym" czasie.I taką właśnie cyfrę dziś zobaczyłam, więc moim zadaniem na najbliższe dni jest uczepienie się wejścia na ten schodek, przekroczenia magicznej granicy 67,..., a zobaczenia wreszcie 66,.... szczęśliwa będę kiedy to zobaczę. Bo kiedyś tak mi się podobało 67,... a teraz już mi się nie podoba!!!! Wy też macie takie "schodki"?

Komentarze

To bardzo dobra metoda, której nadałaś bardzo trafną nazwę. Nie ma jak stopniować sobie przyjemność (spadającej wagi) ;-)

 

Jak jest coś nie po naszej myśli to zawsze można zrobić tak: youtube

 

 

Ja ma takie schodki. Na razie chcę zobaczyć coś poniżej 102. Potem mam nadzieję na dwucyfrówkę a o dalej to nawet jeszcze nie myślę. 99 (takie odwrócone 66 :P ) to będzie dla mnie naprawdę super sprawa.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.