Silna wola?

Autor

Silna wola?

Pierwszy dzień mojej ' nowej drogi' pozytywnie.Dziękuje za miłe slowa. Wczoraj przeglądając artykuły i rózne wpisy rozplanowałam sobie rozkład posiłków i ich wartości odżywcze. Moim głównym problemem jest to, że mieszkam w bursie i nie moge sama przyrządzać sobie posiłków, więc w zależności co dostane na obiad musze chyba poprostu ograniczać się w jedzeniu jeżeli bedzie to coś bardzo kalorycznego, z resztą posiłków nie jest źle.  W tygodni kiedy jestem w bursie zazwyczaj jest wszystko fajnie, staram sie zdrowo odrzywiać  z umiarem w ogóle jest świetnie, ale schody zaczynają się kiedy wracam na weekend do domu... Nie wiem dlaczego, ale poprostu wciągam wszystko jak leci, nie zważając czy jest to trzeci baton, druga czekolada, czy ósma kanapka z dżemem.. :| Już nie raz postanawiałam sobie że zachowam jakiś miar po powrocie do domu, ale nigdy tego nie przestrzegałam. NIby mam silną wole, jeżeli potrafię wytrwać 40 minutowe rozbieganie, czego tak bardzo nienawidze, albo przebiec np 400 m gdzie ostatnie 100m to już jest tylko i wyłącznie wola, bo wszystko inne odmawia posłuszeństwa, ale dlaczego nie mogę zahamować się przy objadaniu... I bądź tu mądrym..;| Mam tylko nadzieję, że ten blog naprawde mi pomoże. Chwilą prawdy będzie najbliższy weekend.

Komentarze

Znam świetnie ten problem:) Z gotowaniem co prawda nie mam większych problemów bo mieszkam na stancji więc sama gotuje ale mam tą samą sytuację gdy przyjeżdzam do rodzinnego miasta i jestem przez weekend na "maminym garnuszku" . Jestem wtedy jak odkurzacz który pochłania wszystkie jadalne rzeczy które znajda się w zasięgu ręki:) Jak narazie jedynym moim sposobem na to są jak najrzadsze odwiedziny w domu;p

Niestety nie moge pozwolić sobie na rzadsze przyjady do domu, trzeba wymyślić jakiś inny sposób.. jeżeli przypadkiem coś mi wpadnie do głowy to na pewno się podziele pomysłem :)

Czekam niecierpliwie bo unikanie problemu to żadne rozwiązanie:)

A może poprosicie Wasze Mamy , zeby ugotowały coś specjalnie dla Was, jakieś ulubione danie ale Wy wymyślcie wersję tego light, np gołąbki bez tłuszczu. Potem oczekiwanie na to danie, zjedzenie go zaspokoi Was na tyle, że bedziecie się czuły "już w domku", a wersja light będzie przypominać, że jednak chciałbyscie schudnąć:))

:)

U mnie dokładnie ten sam problem i też nie umiem sobie  z nim poradzić! Ludzie, pomocyy!
Cały tydzień idzie wszystko super, przychodzi weekend, wracam do domu i jem i jem. Tu mamusia podsuwa pod nos, a odmówić niełatwo. No i w końcu pełna półka słodyczy...
Ratunku!

Jeszcze mama jak mama...ale jeśli mieszka się dodatkowo z babcią tak jak ja to spróbujcie jej wytłumaczyć że nie masz ochoty na serniczek albo kotlecika indecision

Takie diettetyczne obiadki w domu to bardzo dobry pomysł, tylko chyba nie rozwiązałby do końca problemu, a przynajmniej w moim przypadku. Poprostu jak jestem w domu to potrafie na okrągło coś podjadać, a raczej sie objadać...

mam dokładnie to samo:)! proste, że cały czas myślę o tym, że nie powinnam tyle jeść, ale w domu jest tyyyyle jedzenia, tym bardziej, że gdy wracam, zawsze jest coś specjalnego i ulubionego... nie ma na to sposobu innego niż silna wola. A sama wiem, że łatwo nie jest...

A może namowa mam na zdrowe odrzywianie jest tu rozwjazaniem?

Wasz problem zniknie a i rodzicielki na tym mogą tylko zyskać.

 

Dziękuje za rady:) Będe próbować:) Bardzo miło by było gdybym po powrocie do domu zobaczyła owoce i w ogóle zdrową żywność zamiast słodyczy ::) Jednak trzeba wziąć pod uwagę innych domowników, głównie mam na mysli tatę, który nie może żyć bez tłustych, smażonych potraw, a mama nie będzie przecież gotowała specjalnie dwóch obiadów.

Dokładnie. Dlatego staram się gotować sobie sama, ale mama z przykrością stwierdziła, że nie są to już "rodzinne obiady"- moja siostra jest wegetarianką i ogólnie jest bardzo wybredna jeśli chodzi o jedzenie, więc mama gotuje tylko dla siebie i taty, nawet wtedy, gdy jesteśmy wszyscy w domu. Ostatnio strasznie na to narzeka, więc przystaję na jej propozycje i zjadam razem z nimi. Myślę jenak, że nikt nie przytyje kilku kilogramów od domowego obiadu raz na kilka tygodni. Rzecz tkwi w tym, że będąc w domu mój organizm wyłącza tryb diety, włącza relaks i totalną swobodę. Jak tu z nim walczyć?;)

No własnie, wyłączony tryb diety. Nie rozumiem tego i nie potrafię nad tym zapanować.  Problem tkwi jedynie w naszych głowach. Nie wiem czy to nie podpina się już pod jedzenie kompulsywne...
Faktycznie pozostaje nam silna wola, kontrola i samozaparcie. Poza tym, przydałby się motywator w postaci mniejszej liczby na wadze lub na metrze... Postanawiam coś z tym zrobić. Właśnie przyjechałam do domu, postanawiam, że ten weekend będzie bez obżerania się. Dołącza się ktoś?

Ja się dołączam:) W sumie zaczęłam się motywować od wtorku i czuje się coraz silniejsza, mam nadzieję że to zaowocuje w piątek, a co najważniejsze wystarczy na cały weekend:)

Dzisiaj odniosłam wielki sukces na polu "maminych" paczek żywnościowych :D Bo kiedy nie przyjeżdzam do domu mama po prostu za pomoca busa przesyła mi jakieś jedzonko. No właśnie i tym razem nie będzie to "jakieś" jedzonko tylko konkretnie złożone zamówienie więc nie ma ryzyka pojawienia sie jakiś kotlecików ani pierożków:) mama próbowała przehandlowac mi kiełbaskę ale też się nie dałam :D

Właśnie, super pomysł "pogromczyni", bo mamusie już tak mają że chcą nieba wam przychylić, a my to niebo uwielbiamy. Ja jak mieszkałam dawno temu hehe z mamą to z pracy do niej dzwoniłam i mówiłam,że dzisiaj chcę domowe pierożki. Składać trzeba takie zamówienia jakie nam nie zaszkodzą. I zgadzam się też że od jedengo "normalnnego" obiadu nie przytyjemy, nawet od kotleta, najgorsze są przekąski i podjadanie przez cały dzień. Niech ten "obiadek" już będzie nagrodą samą w sobie, a wtedy łatwiej będzie. Zresztą to chyba nie tylko u mamy wyłącza się tryb diety, to już samo słowo weekend tak działa na człowieka! Nie dajmy się! dzisiaj piatek - pamiętajmy że przyjdzie poniedziałek i wyrzuty sumienia itd...!

:)

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.