Odchudzić się, prosta sprawa ale co dalej ?

Autor

Ludzie którzy walczą z otyłością od wielu lat świetnie wiedzą, że odchudzić się jest bardzo ale to bardzo prosto.

Jest inny problem a mianowicie jak tę choler... wagę utrzymać ?

Mam 38 lat i od dziecka walczę z nadwagą, schudłem już kilkanaście jak nie kilkadziesiąt razy i niestety wracam do wagi i to oczywiście z górką. Aby ograniczyć nierozsądne wpisy podkreślam, że jestem od 1,5 miesiąca na diecie i schudłem ponad 15kg, dzisiaj ważę 104 kg/188cm.

W momencie gdy zaczynamy się odchudzać, jesteśmy pełni euforii, kilogramy lecą w dół a my czujemy się z dnia na dzień coraz lepiej, aż w pewnym momencie szok- jest już dobrze, jesteśmy z siebie zadowoleni, no i co dalej..., jak utrzymać wagę. Przychodzi powszedni dzień i jak tu sobie z tym radzić, nauczyliśmy się trzymać dietę a tu teraz musimy z lekka pofolgować i tradycyjnie z dnia na dzień zaczynamy przesadzać aż dochodzimy do etapu gdzie znowu objadamy się na potęgę (czasem widzę w sobie alkoholika tylko zamiast wódki jest schabowy).

Moje pytanie brzmi, co zrobić, w momencie gdy zaczyna być dobrze a my chcemy utrzymać wagę, nie pytam o diety dnia powszedniego a raczej o nastawienie psychiczne.

Komentarze

Widzę że dużo schudłeś w bardzo krótkim okresie czasu. Może poprostu wybierasz niodpowiednie diety. Ja osobiście podchodzę do nich dość sceptycznie, wypracowałam sobie swój własny sposób żywienia. Mianowicie jem wszystko tylko w dużo mniejszych ilościach, kiedy mam ochotę na coś słodkiego to pozwalam sobie na kawałek ciasta czy coś w tym stylu od czasu do czasu (2 razy w tygodniu). Nie jem po 18-stej, ale chleb razowy jest u mnie codziennie czy tez zupy na bazie śmietany, trochę owoców, warzyw. Dodatkowo biegam co drugi dzień wg. planu 10-cio tygodniowego, obecnie biegam pół godziny bez przerwy. Przez ponad dwa miesiące schudłam 10 kilogramów, uważam to za sukces bo nigdy jeszcze tyle nie udało mi się zrzucić. Najważniejsze to zmienić podejście do diety, teraz nie traktuje tego w kategoriach okresu czasu, który się skończy i będzie tak jak dawniej. To jest zmiana nawyków żywieniowych i wprowadzenie dawki sportu już na zawsze. Poprostu myślę, że tak będzie już zawsze.

Za szybko schudłeś. Metabolizm katujesz. Również Twoja psychika nie akceptuje tak łatwo tego co widzi w lustrze i czuje manualnie- ciuchy luźne, obrączka i tp. Dostrzegasz też drógą stronę medalu- wiodkość skóry, wydatki na nową odzież, zmiana rysów tważy. Tak na prawdę człowiek nie lubi zmian. Im wolniej chudniesz tym łatwiej- bo wolniej zaobserwujesz zmiany- zaakceptujesz.

Dziwnie napisałeś, że schudnąć łatwo a potem jest problem. Pewnie już spotkałeś się z tą medycznie potwierdzoną prawdą, że jeśli masz tendencje do tycia nie odchudzaj się do jakiejś wagi i potem wracasz do starych nawyków. Musisz zrozumieć, że z odchudzaniem zmieniasz styl życia na zawsze! Nigdy nie wracaj do autodestruktywnych rytuałów a waga nie wróci.

Zastanów się nad tym po co chudniesz? Dla opinii innych? By ktoś cię pokochał? Ja na przykład nie chciałam chudnąć w pewnym momencie bo... bałam się natarczywości mężczyzn. Tak. kiedy byłam szczupła na ulicach musiałam odpierać "ataki" adoratorów. kiedy p[rzytyłam przestali i czółam się bezpieczna. Może Ty też sabotujesz podświadomie siebie bo jakiś aspekt w zmianach jest nie do zaakceptowania. Pamiętaj

nie warto jak Syzyf ciągle wtaczać z mozolem ciężki głaz pod górę by potem pozwolić mu się stoczyć.

Jeśli tylko utrzymanie wagi stanowi problem to watro właśnie skupić sie na powodach- błędach. Jednym z nich jest to, że uważasz, że chudniecie to pestka. Potem z nowu sobie pobłażasz, bo przecież chudnąć to pestka:-). Ale jesteś tym zmęczony, więc od taraz na zawsze zmieniaj to co zmieniasz. Nie pozwól by ten wysiłek jak głaz stoczył się. Ja to robię. Dołowało mnie to, że już zawsze muszę liczyć, ważyć, czytać etykiety pod lupą etc. Ale przyzwyczaisz sie. Ja tak. Uzależniłam się od treningów. Kocham styl życia fitt i pragnę być już na zawsze zdrowa, sprawna i pełna energii. Pomaga mi też myśl, że bez mojej życiowej "misji"- trzymaniu linii- jestem leniwa, ospała, zrezygnowana i miałabym uboższe wewnętrznie życie. Fajnie mieć cel i osiągać sukcesy! A daje to mega dużo kozyści psychicznych i zdrowotnych.

Powodzenia!

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Szanuje wasze opinie, jednak one do mnie średnio przemawiają. Używacie argumentów które znam, zgadzam się z nimi i chciałbym wdrożyć jednak nie potrafię, może kiedyś mi się to uda no ale cóż, może….

Potrafię- być zdyscyplinowany- aż do bólu, wstrzymać się od dużych ilości jedzenia

Nie potrafię- utrzymać dyscypliny dłużej niżeli waga która jest dla mnie akceptowalna (minimum), czyli około 2, 3 miesięcy.

Oczywiście, wiem, że jeżeli zacznę stosować dietę np. 5 małych posiłków każdego dnia to przyjdzie moment gdy organizm się do tego przyzwyczai.  Jednak wy nie bierzecie jednej kwestii pod uwagę a mianowicie wyjątki: spotkania ze znajomymi, krótkie wyjazdy, wakacje itp. Te elementy doprowadzają  mnie, podkreślam mnie (nie wypowiadam się za innych) do etapu gdzie zaczynam wchodzić na ścieżkę zwaną TYCIE.

Jako żona "muszę" gotować mojemu mężowi prawie co dzień coś dla wszystkożernych... Muszę to przyżądzać i nie jeść trego co on.

STRATEGIA!!! Opracuj strategię jak zapobiec "wpadkom". Kto jest ważniejszy- pomyśl na imprezie- co jest ważniejsze? bycie lubianym przez innych czy przez samego siebie? komu chcesz byc wierny?! Otrząśnij się! Oni mają w nosie, że jesteś na ciągłej huśtawce. Tylko Ty to przezywasz i musisz sobie z tym poradzić. Czy warto dla ich akceptacji rezygnować z siebie? Zastanów się. Oni nie przestaną Cie lubieć bo jesz innaczej. Raczej im zainponujesz twardą postawą. Jeśli byliby złośliwi to nie warci są przyjaźni, a ich kąśliwe uwagi wynikałyby z zazdrości.

Pokusa? Strategia- pij wodę, szkl. mleka przed posiłkiem w grópie, sam coś zdrowego przynieś- kobietom to się podoba a faceci? Jasne, że tak. Unikaj bycia głodnym w toważystwie, a odepszesz atak. Pogódź się z tym, że natura nie dała ci tego o co musisz walczyć. Jeśli chcesz wydrzeć od niej co swoje bądź waleczny. Niezłomny i uwierz, że jeśli chcesz potrafisz. Każdy drobniutki krok w tym kierunku to juz sukces. Nagradzaj siebie za dobre uczynki pochwałą. Doceniaj siebie! Doceniaj, że jesteś dobry dla siebie i wierny sobie. Stań się kimś na kim możesz najbardziej polegać. Swoim najlepszym przyjacielem.

Szukaj sposobów/technik na alternatywne wychodzenie z sytuacji tylko pozornie przegranych. Dziś napisalam na swoim blogu coś co warto byś przeczytał.

Pozdrawiam.

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.