Wsłuchaj się w siebie a możesz uniknąć namiernego jedzenia

Wsłuchaj się w siebie a możesz uniknąć namiernego jedzenia

Dzisiaj post dla tej części czytelników, którzy już od jakiegoś czasu odżywiają się zdrowo. Dla tych którzy nie zaczęli natomiast może to być niezła zachęta.

Chodzi mianowicie o sytuację, w której podczas któregoś kolejnego dnia diety zdarza Ci się dzień takiego apetytu, że zupełnie nie możesz go opanować. Każdemu prędzej czy później zdarza się taki dzień. Nie chcesz jeść i wiesz, że kolejne kanapki będą całkowicie wbrew programowi i zasadom, które sobie ustawiłeś, a jednak nie możesz się oprzeć i jak tylko na chwilę coś odwróci Twoją uwagę i przestaniesz się skupiać na celu - znów coś żujesz.

Dla mnie jest to jeszcze bardzo często dzień klęski w odchudzaniu. Zauważyłem jednak, że istnieją pewne sposoby dzięki którym da się powstrzymać od jedzenia lub przynajmniej złagodzić łaknienie. Aby jednak wyjaśnić jak walczyć z takimi dniami, zastanówmy się na chwilę skąd biorą.

Przyczyny nieopanowanego apetytu

Braki w diecie

To jest chyba koronny powód. Jeżeli jemy niewłaściwie i nie dostarczamy organizmowi wystarczającej ilości wszystkich składników odżywczych, prędzej czy później zacznie się on ich intensywnie domagać. "ALE JA PRZECIEŻ STOSUJĘ WŁAŚCIWĄ DIETĘ!" powie pewnie wielu z was - i bardzo dobrze.

Ja też bardzo się staram jeść zbilansowane posiłki, pełne węglowodanów, białek, mikroelementów i witamin. Nie liczę jednak codziennie ile zjadłem witaminy takiej czy owej albo ile zjadłem żelaza, magnezu czy wapnia.

Nie kontroluję również, czy jadłem je z pokarmem, który wspomaga czy hamuje ich wchłanianie - takie rzeczy to przynajmniej na razie nie na moją głowę.

Zdarzyć się więc może, że w przeciągu jakichś kilku dni, przez przypadek czegoś tam zjem mniej niż by się przydało a przyzwyczajony do regularnych dostaw organizm wznieca alarm.

Odwodnienie

O konieczności picia wody nie tylko podczas odchudzania pisałem już wcześniej (picie wody podczas odchudzania). Jednak tak jak o jedzeniu raczej się rzadko zapomina, to o piciu wody potrafię zapomnieć prawie na cały dzień. Owszem herbatka, kawa itp. ale jak spojrzę wstecz to potrafię ostatnią szklankę wody zlokalizować gdzieś nad ranem albo wcale. Pierwsze oznaki pragnienia natomiast bardzo łatwo pomylić z łaknieniem, a gdy już coś zjemy i znów nie popijemy, to jest już z górki (woda jest niezbędna do trawienia).

Niewyspanie

Nic dodać nic ująć tylko: Sen jest niezbędny w odchudzaniu. Ważne jest żeby pamiętać, iż nie chodzi tylko o jedną zarwaną noc. Skumulowane lekkie niedospania z całego tygodnia potrafią odcisnąć na nas poważne piętno. Nasilające się delikatnie w ciągu tygodnia lub kilku niewyspanie może być z początku niezauważalne, szczególnie jeżeli jesteśmy do niego przyzwyczajeni, jednak nasz układ hormonalny nie da sie oszukać. Będziemy głodni.

Wsłuchaj się w siebie i znajdź rozwiązanie

Jeżeli więc napada nas niepohamowany apetyt, zamiast od razu rzucać się na wszystko co nam wpadnie w ręce, warto na chwilę się zatrzymać. Czasem nie jest to łatwe, szczególnie w ciągu dzikiego dnia. Jednak chwila wyciszenia i uspokojenia umysłu może nam pomóc zidentyfikować przyczynę apetytu.

Najlepiej zacząć od środka listy:

  1. Może chce mi się pić? Wyobraź sobie, że pijesz chłodną czystą wodę... I co? Jeżeli odwodnienie jest przyczyną łaknienia, po takiej wizualizacji od razu, będziesz od razu wiedzieć, że chce Ci się pić. Ze dwie szklanki zimnej wody potrafią wtedy rozwiązać sprawę. Po paru minutach już nie pamiętasz, że byłeś głodny. Jeszcze lepszy jest efekt, gdy weźmiesz trzecią szklankę o posączysz ją przez pół godziny.
  2. Może jestem niewyspany? To też łatwo zidentyfikować. Najlepiej jest się wtedy wyspać, jednak kto z nas ma taki luksus aby o każdej porze dnia móc strzelić sobie drzemkę - nie ja w każdym razie. Wtedy mówi się trudno - to będzie ciężki dzień, który do końca trzeba zaplanować tak żeby szybko wylądować w łóżku i uratować dzień następny. Najlepiej unikać restauracji i nie robić zakupów - do domu i spać. Ja piję wtedy jeszcze więcej wody - jak jestem opity to apetyt trochę spada. Kawa też trochę pomaga ale nie specjalnie i za dużo jej to też nie zdrowo.
  3. Brakuje mi czegoś w diecie? Ten objaw najtrudniej zidentyfikować, dlatego najlepiej zostawić go na koniec. Aby uzupełnić braki w diecie należy coś zjeść. Nie może to być jednak byle co, ale właśnie to coś co ma to czego nam brakuje. Identyfikacja tego czegoś to cała sztuka. Czasem wyobrażając sobie różne potrawy i składniki, można nagle poczuć, że trafiło się w dziesiątkę. Dobrą metodą jest wyeliminowanie najpierw białek i tłuszczy.
    • Pomyśl sobie o jakimś białku, które lubisz jeść - może pierś z kurczaka, albo ryba przyrządzona jak lubisz, albo inne owoce morza?
    • Może to tłuszcz - tu trochę trudniej, bo raczej rzadko jadamy tłuszcz w prostej postaci - zadziałać mogą jednak serki jak Ostrowia lub Almette, albo smażone rzeczy, chipsy lub frytki. Najlepiej upewnić się na kilku różnych potrawach - chipsy są też słone i ochota na nie może oznaczać brak sodu. Ja jeżeli zorientuję się że to tłuszcz - wystarczy, że zjem coś z majonezem i załatwione.
    • Może to cukier? - Pomyśl o czekoladzie, albo torcie? Jeżeli to cukier, to warto jeszcze raz zastanowić się czy nie jest się niewyspanym (wtedy organizm domaga sie właśnie cukru). Jeśli jednak upewnimy się, że to cukier to owoce będą niezastąpione.
    • Jeśli to żadne z powyższych to może jakieś mikroelementy. Teraz masz już małe szanse na odgadnięcie, ale przemyśl podstawowe warzywa i inne dłużej nie spożywane potrawy a nóż się uda.

Powyższa technika działa na mnie co drugi raz, co jak się nad tym zastanowię, daje całkiem niezłe rezultaty. W pozostałych przypadkach nie działa i wtedy zwyczajnie staram się jeść rozważnie.

Szukam też innych przyczyn. Na przykład psychologicznych. Jak zauważyłem mam tendencje do jedzenia kiedy jestem w stresie. Inni jedzą dla zabicia smutku.

Powyższa metoda raczej się jednak w tych sytuacjach nie sprawdza, choć moment wyciszenia zawsze pomaga mi spojrzeć na apetyt z perspektywy a wtedy staje się on czymś mniej dotkliwym.

Na koniec powiem jeszcze, że metoda ta działa wg. mnie jedynie jeżeli na co dzień jemy zdrowo. Organizm jest wtedy odpowiednio dostrojony i łatwiej go odczytać.

Jeżeli jemy co padnie, ogłuszamy go cukrem, solą i innymi dziwnymi substancjami i raczej trudno będzie nam cokolwiek usłyszeć - może poza niewyspaniem, bo osoby źle się odżywiające są z reguły notorycznie zmęczone i im z reguły wyjdzie, że to cukier.

Zachęcam więc wszystkich do zdrowego odżywiania.

Pozdrawiam.

Komentarze

Swietny artykul!Mysle,ze na mnie podziala ta technika,,wyprobuje na 100%.Pozdrawiam serdecznie Krzysia!

ja jak chcę coś zjeść podczas odchudzania, to przeważnie są to po prostu te "nietykalne" albo rygorystycznie regulowane rzeczy, czyli tłuste białkowe obiady:) fasola (białeczko), mmm... naleśniki z grzybaaaaami.... awokado... makaron podsmażony z czosnkiem i bazylią...pierogi ruskie... pizza ze szpinakiem, grzybami i serem feta.... mmm... gorzka czekolada... czasem też mam chcicę na ciemnozielone liściaste warzywa. ostatnio moja najwększa miłość i słabość to jajka (oczywiście od kur z hodowli wolnowybiegowej). mam nadzieje, że nie narobiłam Ci takiego apetytu jak sobie tą gadaniną:/ bardzo rzadko mam ochotę na owoce zimą (albo w trakcie odchudzania), a jeśli mam, to przeważnie właśnie dlatego, że są mokre:)

Komentuj

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.