głową w mur

Autor

Dobiłam dna. Walę głową w mur. Nie wierzę. Moja waga pokazuje 86 kg. 

Zaczynam panikować. Już kiedyś byłam gruba. Boję się. Cholernie się boję. Nie wiem co się ze mną dzieje.
Odkąd rzuciłam palenie (miesiąc temu) po prostu puchnę. Każde ważenie to więcej. Nie ważyłam się od dwóch tygodni i jest 2 kg więcej. 

Widzę zmiany nie tylko w ubraniach i we własnej figurze (a raczej totalnym jej braku!!) ale i w swoim zachowaniu.

Jestem kompletnie przybita, czuję się jak zwierzę w potrzasku. nie wiem dlaczego ciągle podjadam, choć wiem, że to złe, nie wiem dlaczego przegrywam ze słodyczami, chociaż to moje największe zagrożenie, nie wiem nic. Czuję się kompletnie zaszczuta, sama w tym wszystkim i niezrozumiana.

Wczoraj wyciągnęłam rower, widzę, że z kondycją nie jest aż tak źle, pogoda jednak słaba była, jestem na antybiotykach, sterydach i zwolnieniu lekarskim, więc długo nie jeździłam. 
Bieganie na razie nie wchodzi w rachubę. oddechowo teraz nie dam rady; pamiętam, że lubiłam to jak złapałam formę ostatnim razem. Mimo wszystko jednak mnie na razie nie ciągnie.

Czuję wstręt do samej siebie i wiem, że to w psychice jest u mnie największy problem. W zmobilizowaniu się do działania. Nie wiem, dlaczego robię sobie krzywdę i dlaczego tyję (niewspółmiernie wydaje mi się) aż tak szybko.

Wstydzę się siebie. Smutno mi. Zgubiłam się :(

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.