Opuszczenie się - a w efekcie stojąca waga.

Autor

Ostatnio coś się opuściłam. Cały październik lekko mówiąc zmarnowałam. Więc! Od jutra, od 1 listopada powracają żelazne zasady diety! Ułożę je TERAZ na nowo. Więc...

  • ZERO jedzenia po 18
  • ZERO słodyczy
  • ZERO słodkich napojów
  • ZERO fast foodów i nadmiarów makaronów, chleba czy ziemniaków
  • dużo warzyw, owoców
  • chciałabym zacząć jeździć na rowerze stacjonarnym. Ale czas poza nauką mam tylko jak śpię... A i to nie jest pewne. ;P Więc należałoby lekko zmienić tryb życia. Zmieniłam już nawyki żywieniowe - już nic mi straszne nie będzie. Więc od poniedziałku zaczynam coraz wcześniejsze wstawanie rano - i coraz wcześniejsze chodzenie spać. To może być trudne, bo już nawet o 7 rano jest ciemno, a co dopiero o 6.15, do której mam zamiar dotrzeć za jakiś czas... Stopniowo - co drugi dzień o 10 minut wcześniej, aż będzie zamiast 7.20, 6.15. 30 minut rowerem stacjonarnym i 15-20 na prysznic i ubranie się. Robiło się już trudniejsze rzeczy.
  • picie zielonej herbaty 2 razy dziennie (musze się nauczyc tego pilnować!)
  • ogóle pilnowanie się - mimo że nie ma już w moim życiu podjadania, to zdarza mi się skusić na niezrowe jedzenie - nad tym powinnam zapanować.
  • no i co tu dużo mówić... ogólna dieta. Kalorii nie licze i nie chcę. 

Postanowieniem na listopad jest więc przywrócenie wrześniowego zapału i tempa oraz rozpoczęcie jazdy rowerem. Moim drobnym marzeniem jest również dobicie do 60/61 kg. Od jutra ruszam więc z renowacją diety, a od poniedziałku z coraz wcześniejszym wstawaniem. Mam nadzieję że się uda. :D

Komentarze

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.