Wreszcie wracam
Autor
Tradycyjnie znowu nawaliłam. Sprawiło to oczywiście lenistwo, wygodnictwo, wymówki i apetyt. Bardzo się bałam, że się natrudzę, a nie będzie efektów i odwlekałam rozpoczęcie od nowa od 1,5 miesiąca. Ciągle sobie wypominam ile czasu zmarnowałam. Chciałabym, żeby to wszystko było już za mną.
Ale najważniejsze, że odkryłam sposób jaki naprawdę mnie mobilizuje i dlaczego tak naprawdę chcę się odchudzać. Otóż chcę mieć to szarpanie się z samą sobą już za sobą. Kiedy mnie kusi coś słodkiego mówię sobie "oj dobra, zjem kiedy indziej, teraz się odchudzam i będzie wreszcie te kilka kilo mniej", albo "oj dobra, pójdę pobiegać, schudnę raz a porządnie a potem będę miała spokój, będę biegała tylko dla przyjemności'. I to działa. Mam nadzieję, że to nie skończy się na "słomianym zapale" jak zawsze.
Przyłączyłam się do planu Chocolate. W niedzielę było 59,5 kg. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny pomiar, który mam nadzieję, uszczęśliwi mnie.
Trzymajcie kciuki
Pozdrawiam
Komentarze
Dodaj komentarz
Main menu
Najważniejsze artykuły
- Jak zacząć odchudzanie cz1 - nastawienie
- Jak zacząć odchudzanie cz2 - planowanie
- Jak zacząć odchudzanie cz3 - przygotowania
- Jak zacząć odchudzanie cz4 - jak wytrzymać na diecie
- Bilans energetyczny - główna zasada odchudzania
- Picie wody podczas odchudzania
- Ćwiczenia są niezbędne podczas odchudzania
- Biegam aby schudnąć
- Jak zacząć bieganie - stuprocentowa metoda na sukces
- Odchudzanie wymaga ćwiczeń aerobowych i anaerobowych
- Dlaczego notatnik pomaga w odchudzaniu
- Oto dlaczego trzeba jeść często i mało
- Sen jest niezbędny podczas odchudzania
- Co zrobić gdy dałeś plamę w odchudzaniu
- 100 powodów żeby schudnąć
No i super Marynia, że wreszcie wróciłaś. Też się miotam, też kombinuję i w ogóle to mam dość samej siebie. Hormony mi szaleją, chce mi się ryczeć kilka razy na dobę, waham się od smutku do euforii i zachowuję się jak jakaś panienka w ciąży ;-) To do mnie nie podobne i dlatego mnie męczy. Ale też wymyślam nowe motywatory, które mnie utrzymają na dobrej ścieżce, bo tak w głębi duszy mysle, że może być bardzo ciężko utrzymać nawet tę (nad)wagę, którą mam teraz. Na razie wymyśliłam abstynencję słodyczowa, co było normą przez całe dwa ostatnie miesiące, a teraz wydaje mi się znów dużym wyrzeczeniem. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam te słodkie świnstwa jeść, to jest jak zaraza.
Trzymaj się dzielnie i dawaj znać, jak idzie
Hormony przestają szaleć po ok.10 tyg. i potem sie zaczyna najpiękniejszy czas ciąży, prawie do końca :)