o tym co ma zostać i o tym, co ma zniknąć :)

Autor

o tym co ma zostać i o tym, co ma zniknąć :)

Siedzę sobie w pracy i przeszukuję internet wrzucając w wyszukiwarkę hasło  "dietetyczna wielkanoc" :) Nie mam co robić, więc popijam zieloną herbatkę i snuję sobie plany,  jakie to kulinarne arcydzieła przygotuję za parę dni. A że jestem niezbyt wprawiona w gotowaniu, to prawie zawsze zaliczam jakieś zakalce i inne nieudane potrawy.

Dziś jest dzień mojego ważenia- wyszło kg mniej, więc Młode w środku jeszcze nie nabiera masy, tak żebym odczuła. Czuję się całkiem dobrze, nie męczą mnie żadne mdłości poranne, ani wieczorne, tylko ciągle chce mi się spać.

Za to zanika powolutku moja wielka odchudzająca motywacja, bo siłą rzeczy nie osiągnę niczego z tego, co planowałam. Przestaję też zapisywać to co jem, bo już mi się to znudziło. Nie mam za dużego apetytu, nie ciągnie mnie do słodyczy, ani innych grzechów, więc jem poprostu dość mało i wybieram jak najbardziej zdrowe produkty. To zapisywanie nauczyło mnie bardzo dużo i na pewno do tego wrócę, jak będę się znów odchudzać (pewnie po ciąży). Teraz pomyślałam sobie, że muszę się skupić na tym, żeby się nie przejadać, jeść zbilansowane posiłki (bo czasami to zajadam się tym, na co mam akurat chęć i tak przez kilka dni tylko te dwie lub trzy rzeczy). Teraz mam ochote na serki i jogurty oraz kwaśne rzeczy. Ugotowałam kapuśniak, nałożyłam innym po troszeczkę, a sobie tyle, że talerz by więcej nie udźwignął. Wszyscy mówili, że to taka mocno kwaśna zupa, a ja bym jeszcze troszkę dodała soku z kapusty... :)

Biegam nadal, tylko troszkę rzadziej, ale nadal sprawia mi to frajdę. Po trzecim mierzeniu obwodów różnych części ciała też zanotowałam same spadki, więc generalnie jest ok. Tylko, że powoli zacznę odstawać od Was, drodzy Odchudzacze, więc przygotowuję się do tego mentalnie. Najgorsze jest to, że po tysiącu wcześniejszych prób z odchudzaniem, nagle coś zaskoczyło mi w głowie, poczułam tę siłę woli drzemiącą we mnie i wielką mobilizację, i to zaczęło działać (trochę z opóźnionym zapłonem, ale działa).  Nigdy wcześniej nie uprawiałam żadnego sportu tak regularnie, poprostu przestawałam i tyle z tego wynikało. A teraz to wszystko zaczęło układać się jak należy, a ja muszę na kilka miesiący zrezygnować z biegania, odchudzania i skupić się na moim i Młodego rozwoju. A po porodzie, to coś może już się nigdy nie pojawić, bo ja nie wiem skąd to cudo się teraz u mnie wzięło...A bardzo bym nie chciala wrócić do tego wcześniejszego marazmu i bezsilności, do patrzenia z rezygnacją w lustro i ukrywania się pod odzieżowymi namiotami. Niech to coś zostanie ze mną na zawsze!!!

Komentarze

Tymotko,

to wróci ponieważ  już poczułaś jak to smakuje-  tak będzie na pewno.

Teraz najważniejsze jest Twoje ( a raczej Wasze ) zdrowie i to  czytaj dosłownie.

Zdrowie - jedzenie .....zdrowe  , spacery ..... też zdrowe - i wierzę głęboko że będzie dobrze i teraz coś zamieni się w obserwację swojego ciała i tego czego domaga się Twój orgaznizm.

Trzymaj( cie) się cieplutko

marta59300

Wiesz co? Ja mam to samo! Już się przyzwyczaiłam do tego, że co drugi dzień biegam, że nie jem czekolady i żyję bez chipsów na wieczornym filmie. A tu nagle - nawracające zapalenie nerwu wzrokowego. Ty, tymotko, masz chociaż coś, co sprawia Ci radość, Nowe Życie, a ja? Ja tylko zakodowaną informację, że znów sterydy..... 

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.