O tym, jak to ze mną było

Autor

Jestem gruba od czasów licealnych. Ciało zawsze było moim największym kompeksem, ponieważ odkąd pamiętam czułam się zupełnie inna w środku niż na zewnątrz. Mój wygląd nie oddawał mojego charakteru, nie mogłam się ubierać w ciuchy, które pasowałyby do mojej osobowości i zwyczajnie mi się podobały. Musiałam kupować to, co było na mnie dobre. W czasie studiów odrobinę wyleczyłam się z nielubienia siebie, zaczęłam stawiać na osobowość no i większym mieście miałam możliwość kupienia kilku fajnych ubrań w swoim wielkim rozmiarze. Ale dopiero w 2011 roku poczułam, że naprawdę siebie lubię. Pojechałam do Włoch, gdzie w ciągu miesiąca usłyszałam tyle komplementów, co w całym życiu. Wypiękniałam, rozjaśniłam końcówki, poczułam się seksowanie z dużymi biodrami i piersiami. Przestałam prostować włosy - okazało się, że lekko falowane wyglądają naturalniej i bardziej kobieco. Faceci zaczęli zwracać na mnie uwagę, mimo mojego wzrostu i wagi. I - o losie! o ironio! - dopiero po roku akceptacji siebie i swojego wyglądu poczułam całą sobą, że to jest moment na schudnięcie. I oto jestem. Na początku drogi, minus 4 centymetry w ogromnych murzyńskich biodrach. I już się nie zatrzymam.

Komentarze

Ty od liceum, ja od maleńkości. Pamiętam jak w zerówce już miałam te 5 kg za dużo i jak mama próbowała mnie odchudzić. Ale co ja mogłam, że kochałam słodycze( w sumie kocham  i pewnie kochać będę). I tak się ciągnęło przez całą edukację. Odwieczne kompleksy,  brak pewności siebie. O Każdym facecie, ktory się mną zainteresował myślałam "ślepy albo wariat". Ciągle tak mam. Jak ktoś może zaakceptować  moje ciało skoro ja sama tego nie moge zrobić. Dlatego walczę. Z podniesiona głową, każdego dnia, stawiam czoła zbędnym kilogramom, by móc stanąć przed lustrem i wreszcie siebie pokochać.

Andżi

Hej ANDŻI jak czytam to co tutaj napisałaś to odnosze wrażenie jakbyś pisała o mnie:)) Pozdrawiam i mocno trzymam kciuki !!! ja od 1 .01.2012 zmieniłam swoj sposob zywienia i jest 10kg mniej...:D

Jeju jak Ci zazdoszczę!! Moja waga ciągle w jednym punkcie, ale się nie poddaje. O dziwo wyrabiaja mi się mięśnie na brzuchu i nie wygląda już jak tragicznie jak na początku drogi :D

Pozdrawiam i również trzymam kciuki :)

Andżi

Oj co do ćwiczen to sie troszku zapuściłam dziecko w szpitalu to czlowiek nie ma glowy tak na wszystko ale jestem dumna ze chociaz z jedzeniem sie nie zapuscilam.... wiec o miesniach na brzuszku nie mam narazie co marzyc...:( jak to sie mowi mam kaloryfer ale gdzies tam glebiej hehe:D a napisz mi prosze ile wazysz przy jakim wzroscie i ile juz zrzucilas?

170cm

70kg

minus 5/6 od początku stycznia

wiem, że moje Bmi już niby w normie, ale każdy ma inną normę i chciałbym jeszcze 10 kg w dół zjechać :)

Do kaloryfera mi jeszcze daleko, ale brzuch już twardszy :) A ty? Od jakiej wagi startowałaś i ile mierzysz?

Zdrowia dla dzieciątka życzę :)

Andżi

ja jestem pol roku po porodzie w ciazy przytylam 23kg przed ciaza mialam 72kg przy wzroscie 169to jak widzisz bardzo podobnie do Ciebie... moja waga zawsze skakala miedzy 68/72... w trzy miesiace zrzucilam 24kg bylam mega szczesliwa bo wazylam mniej o 1kg ale zawsze mniej niz przed ciaza... przestalam karmic piersia , przyszly świeta szal smakow mnie ogarnol i wskoczylo 1,5kg. i postanowilam ze od 1 stycznia musze sie wziasc za siebie chce byc szczupla nigy niestety nie mialam zaszczytu poczuc jak to jest:(. obecnie waze 62kg czyli 10,5 mniej moje cialo nie jest perfekcyjne ciaza i tak wieczna nadwaga , duzo cwiczen przede mna ale dam rade, juz prawie rok nie jem slodyczy to byl moj nalog rzucilam z papierosami w trakcie ciazy.  Andżi najwazniejsze ze sa postepy jednemu idzie szybciej drugiemu wolniej , niewazne !! wazne jest to ze sa zmiany i z tego musimy byc dumni:) pozdrawiam:) ja chcialabym jeszcze 5/7kg...

Strasznie szybko chudniesz. W 3 miesiące 24 kg?! Przecież to kawał ciała ;) Nie jestem specjalistą, ale chyba to jednak torchę za szybko. Ktoś gdzieś na forum pisał, że im szybciej chudniesz tym większe prawdopodobieństwo efektu jo-jo. Ja od dzisiaj wracam na dobrą drogę, Śniegi stopniały więc zabieram się znowu za biegi i waga mam nadzieję, że znowu ruszy z kopyta :)

Andżi

kurde wydawalo mi sie , ze juz odpisalam hmmm heh... A wiec, te 24kg to schudlam podczas karmienia piersia moje malenstwo to ze mnie wyciaglo , ja nie ograniczalm sie z jedzeniem i nie cwiczylam, poprostu nie mialam na to wplywu.... milego biegania zycze, a waga napewno ruszy:) i pozdrawiam

Ja też od wczesnego dieciństwa przeżywam ten koszmar ,bo inaczej tego nie nazwę! Nigdy nie potrwfiłam żyć pełnia życia i cieszyc sie nim ,obraz wszystkiego przesłaniały mi moje kilogramy. Stosowałam juz miliony diet a efekt jest taki że teraz mam do zżucenia 42 kg!! Dopiero teraz ,tak mi sie przynajmniej wydaje, mam racjonalny plan na siebie- skorzystałam z pomocy dietetyka i 5.02. rozpoczynam dietę-zdrową i racjonalną diete. boje sie okropnie, wściekam sie na wszystkich w koło, mam czarne myśli,że nie dam rady ,że to za trudne ,że sobie nie poradzę-KOSMOS! Znalazłam tę stronę zalogowałam się i mama nadzieję na wsparcie psychiczne ponieważ babrdzo! bardzo! go potrzebuję. pozdrawiam wszystkich

Życzę powodzenia,

Nie piszesz czy dodajeż do swojej diety jakieś ćwiczenia.

Ja (ok. 20 kg za dużo) zacząłem od 1 stycznia 2012 marszo - chody, co 2-3 dni (niezależnie od warunków pogodowych); po ok. 1,5 miesiąca udało mi się przetruchać już 1 h (ok. 8 km) i powoli są efekty a od diet nie było :(. 

Jeszcze raz życze powodzenia Tomek,

Możesz na mnie liczyć. Wiem, że walka jest trudna, ale zobaczysz. Po 2-3 tygodniach przyzwyczaisz się do  nowego stylu odżywiania i ćwiczeń. Wręcz będziesz się dziwnie czuć gdy jednego dnia nie będziesz ćwiczyć :)

A gdy kilogramy spadają to i pełnia życia wraca :D Trzymaj się i dawaj znać jak Ci idzie :)

Pozdrawiam :)

Andżi

dzięki!!!!!!!!

W grupie zawsze raźniej i bardziej motywująco. Nie damy się, dziewczyny!:)

Hello ;) Zgadzam się z Andżi, przed dietą nigdy nie pomyślałabym, że pokocham bieganiem, a teraz? Jak wstaję rano i wiem, że idę biegać to aż mordka mi się sama cieszy :D tak samo z jedzeniem.. kiedyś jogurt naturalny jak jadłam to tak się krzywiłam, że szok.. a teraz ? Jogurcik to delicja.. jeszcze jak dosypię sobie orzechów lub migdałów... pychotaaa ! Wszystko się zmienia !

Trzeba mocno wierzyć, że się uda !! Z pozytywnym nastawieniem,  dieta przestaje być karą, męczarnią ... To nowy sposób na lepsze życie, w którym drobne grzeszki nie odgrywają większego znaczenia! :D

Moc z Wami !!! Nie poddajemy się ! :D

 

Pozdrawiam, Chocolate

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.