O tym, co mnie motywuje

Autor

Nie uważam się za osobę próżną. Lubię dobrze wyglądać, ale bez przesady - nie spędzam godzin w łazience, nie lubię robić zakupów i nie patrzę w każde lustro po drodze. Są jednak pewne rzeczy, które - tak uważam - większość dziewczyn chce przeżyć w życiu. Ja na przykład, chodź raz chcę być gwiazdą na jakiejś imprezie. Chcę być taką laską, żeby wszyscy faceci ślinili się na mój widok. Nie przepadam za dyskotekami, ale raz jeden chcę tego doświadczyć. Po drugie, marzę o tym, żeby chodzić w szortach. Jestem wysoka i mam długie nogi, krótkie spodenki byłyby dla mnie idealne, ale póki co moje uda wyglądają jakby należały do słonia, a nie 25 letniej dziewczyny. Po trzecie, nieustannie wracam pamięcią do czasów, kiedy pływałam. To mój ulubiony sport, obok jazdy na rowerze i tenisa (w którego też nie grałam od 9 lat). Marzę, żeby bez kompleksów nosić strój kąpielowy i śmigać kraulem.

To są moje trzy największe motywatory.

Komentarze

Takie motywatory to świetna sprawa. Moim największym jest to, żeby bez skrępowania, zupełnie naturalnie móc wskoczyć w kostium kąpielowy i pójść ze znajomymi na basen, do aquaparku, czy np. wykąpać się nad jeziorem. Odkąd pamiętam nienawidzę się odkrywać, przez co udawałam, że nie umiem pływać, albo że nie mam ochoty się zanurzyć w chłodnej wodzie, chociaż żar się lał z nieba. Siedziałam w kajaku ubrana w t-shirta a dookoła wszyscy w bikini. Rany, jak dużo pamiętam takich sytuacji i jak kiepsko wpływały na moją samoocenę... Dobrze, że działam teraz w słusznej sprawie, będzie super za parę miesięcy!

Ach bikini... Marzenie! Do wakacji jeszcze kilka miesięcy, możemy mieć ciała jak tancerki!:)

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.