O 20kg za duzo...
Autor
Po wielu próbach utraty zbędnych kilogramów poddałam się, jednak siebie nie zaakceptowałam. Od zawsze widzę siebie jako szczupłą dziewczynę w ciele grubasa. Tylko, że od pewnego czasu lustro pokazuje, że ta szczupła dziewczyna gdzieś tam zaginęła między fałdami tłuszczu, utopiona w morzu czekolady i chipsów...
Silna wola jest mi obca. Mówię "będę chuda!", a następnie szamam burgera. Cudowna, pewna siebie osoba, która topi wszystkie smutki i niepowodzenia w jedzeniu. A jak jest dobrzei radośnie? Należy uczcić jedzeniem! Oh tak, oto ja. Smutno mi to przyznać.
Na półce stoją wszystkie książki Ewy Ch., które zakupiłam z nadzieją, że samo ich posiadanie wyżre chociaż te 5 kilogramów. Niestety. Tak to nie działa.
Czasem myślę sobie, że chciałbym spotkać złotą rybkę i poprosić o piękną sylwetkę. Albo iść na łatwiznę i po prostu wyciąć to i owo skalpelem.
...
Ale, ale!
Czas spróbować jeszcze raz, tym razem skutecznie!
Komentarze
Dodaj komentarz
Main menu
Najważniejsze artykuły
- Jak zacząć odchudzanie cz1 - nastawienie
- Jak zacząć odchudzanie cz2 - planowanie
- Jak zacząć odchudzanie cz3 - przygotowania
- Jak zacząć odchudzanie cz4 - jak wytrzymać na diecie
- Bilans energetyczny - główna zasada odchudzania
- Picie wody podczas odchudzania
- Ćwiczenia są niezbędne podczas odchudzania
- Biegam aby schudnąć
- Jak zacząć bieganie - stuprocentowa metoda na sukces
- Odchudzanie wymaga ćwiczeń aerobowych i anaerobowych
- Dlaczego notatnik pomaga w odchudzaniu
- Oto dlaczego trzeba jeść często i mało
- Sen jest niezbędny podczas odchudzania
- Co zrobić gdy dałeś plamę w odchudzaniu
- 100 powodów żeby schudnąć
Skąd ja to znam ;) objadanie sie jest najgorszą rzecza na świecie... trzymam za nas kciuki!
Monia
Ja też widzę siebie
" zaczynam dietę od dziś!" po czym zawsze chwytam po coś słodkiego...
Nie wytrzymam nawet całego dnia bez czegość słodkiego:/
Jak mam sobie z tym poradzić?
Sama mam podobne myśli...Martwi mnie to, że tak dużo myślę o swoim wyglądzie, a coraz gorzej się prezentuję.
Szukam lekarstwa, przypominam sobie te nieliczne razy gdy po prostu chudłam. Byłam wtedy zakochana, czyli szczęśliwa, pewna siebie. To od tego trzeba zacząć. Nie chcę tu walić tekstów rodem z czasopism, ale wydaje mi się, że docenianie siebie, dostrzeganie swojej atrakcyjności mimo wszystko, lubienie siebie - to jest metoda na sukces.
Patrzę na mojego chłopa ze zdziwieniem i widzę w jego oczach zachwyt. Jak to możliwe? Jestem coraz grubsza, mam bemben (czyt. brzuch), którego nie da się już ukryć, ciągle widzę liczbę 79 przed oczami. On mówi, że kiedy się uśmiecham jestem najpiękniejsza. Może to prawda ;-)
Od jutra zaczynam!
jakby czytane w moich myslach