Kontrola kalorii - jedno wielkie gotowanie

Kontrola kalorii - jedno wielkie gotowanie

Każdy, kto był na diecie przyzna szczerze, że jednym z większych problemów z nią związanych jest konieczność ciągłej kontroli kalorii. Kłopoty tu są dwa:

  • Trzeba kontrolować ilość kalorii spożytych w ciągu dnia. Ja polecam stosowanie w tym celu małego notesiku, w którym zapisujemy wszystkie spożyte kalorie. Notes taki ma wiele plusów, które opisałem w poście: notes a odchudzanie. Jest to jednak uciążliwe - ciągle trzeba mieć notes przy sobie i pamiętać aby w nim pisać.
  • Drugim problemem jest konieczność ciągłej kalkulacji kalorii właśnie spożywanego pokarmu: przy śniadaniu, przy obiedzie, przy kolacji. Cokolwiek robisz musisz pamiętać, aby zważyć pokarmy i obliczyć kaloryczność całego posiłku – również dość uciążliwe.

Istnieje jednak metoda upraszczająca całą procedurę, która oprócz ułatwienia w liczeniu kalorii niesie ze sobą również inne pozytywne efekty.

Jedno wielkie gotowanie

Aby nie zawracać sobie głowy ciągłym kalkulowaniem, zapisywaniem i notowaniem, możemy wszystkie posiłki przewidziane na dany dzień przygotować za jednym zamachem – rano lub dzień wcześniej. Robimy to tylko raz dziennie. Siadamy, planujemy co zamierzamy zjeść, liczymy kalorie i odpowiednio dopasowujemy porcje do konkretnych posiłków tak, aby łączna ich suma była równa ilości kalorii przewidzianych na jeden dzień.

W ciągu dnia natomiast jemy tylko i wyłącznie to, co na ten dzień przygotowaliśmy i nic więcej. Pijemy tylko wodę i ewentualnie herbatę bądź kawę bez cukru.

Korzyści są następujące

Uproszczone liczenie kalorii

Liczenie kalorii odbywa się raz w ciągu dnia, co zdecydowanie upraszcza proces i zdejmuje z nas obowiązek noszenia wszędzie kalkulatora i notesu, aby móc dokładnie mnożyć, odejmować i dodawać za każdym razem, gdy siadamy do stołu.

Lepsza kontrola nad dietą

Planując cały dzień mamy znacznie lepszą kontrolę nad tym kiedy, ale przede wszystkim co jemy. Możemy tak zaplanować dzień, aby spożyć zróżnicowane i zdrowe pokarmy i dostarczyć sobie wszystkich niezbędnych składników. Dodatkowo upraszczamy poszukiwanie pożywienia – unikamy sytuacji, kiedy po powrocie do domu zastajemy pustą lodówkę, a że jesteśmy zbyt zmęczeni by iść na zakupy i gotować, to albo łapiemy za coś gotowego do podgrzania w mikrofali albo wręcz zamawiamy pizzę na telefon. Posiłki są gotowe i czekają, a gdy je zjemy od razu jest lepiej i pragnienie pizzy przechodzi w zapomnienie.

Efekt psychologiczny

Jeżeli z góry ustalimy co w danym dniu będzie naszym pożywieniem, znacznie łatwiej jest nam wytrzymać na diecie. Dzieje się to dzięki temu, że przy tak jasno oznaczonych zasadach moment odstąpienia od diety jest bardzo widoczny – jest to pierwszy kęs czegoś, co nie było w naszym planie. Linia graniczna między dietą a obżarstwem jest tak wyraźna, że w zasadzie nie da się siebie oszukać. Nie da się udawać, że te kilka ciastek nie wynosi nas poza nasze określone granice kaloryczne, że mała dokładka przy obiedzie wcale nie jest nadprogramowa itp. Jesz coś co nie było w planie, nawet bardzo malutkie – to coś cię tuczy i koniec! Nie mogąc się oszukać znacznie łatwiej poradzisz sobie z podstępnymi zakusami umysłu. Dodatkowo dzięki planowi, możesz sobie zawsze pomyśleć, że przecież za chwilę będziesz jeść coś pysznego co już na ciebie czeka, więc możesz sobie odpuścić to ciastko, czy pączka.

Nie podjada się przy gotowaniu

Ten pozytyw jest warunkowy, ale może być całkiem znaczący. Mianowicie, jeżeli nasze posiłki na dzień będziemy przyrządzali na przykład dzień wcześniej zaraz po obiedzie, to nie będzie nas kusiło, żeby podjadać przy gotowaniu. Przyznaj się teraz -  ile nadprogramowych ‘niewinnych’ kęsów zjadasz podczas przygotowywania wszystkich potraw w ciągu dnia? To są kalorie, których uda ci się uniknąć bez specjalnych wyrzeczeń.

Minusy

Nie byłbym uczciwy, gdybym nie napisał o minusach ‘wielkiego gotowania’:

Konieczność noszenia jedzenia

Nie możesz korzystać z bufetu, kantyny, stołówki, iść na kanapkę czy inny obiad do miasta gdy jesteś poza domem. Gdziekolwiek idziesz musisz zawsze zabierać jedzenie ze sobą, co niekiedy może być trochę kłopotliwe. Na przykład, nie zawsze może być jak je odgrzać. Większość z nas będzie miała ten problem ze względu na pracę. Nie każdy ma w pracy dobrze wyposażoną kuchnię – no w zasadzie to pewnie prawie nikt takiej nie ma. Odgrzewanie dobrych posiłków może okazać się trudne. Są dwie metody na obejście tego problemu:

  1. Jeść na zimno – na przykład sałatkę z kurczakiem, czy tuńczykiem czy coś innego, co dobrze smakuje na zimno a jest pożywne i zdrowe. Jedzonko takie można nosić ze sobą w szczelnym plastikowym pojemniku.
  2. Można wliczać kalorie posiłku spożytego w stołówce do całodziennego menu, tak jak by się go samemu ugotowało. Należy jednak dość surowo oceniać ilość kalorii i jeżeli się da, z góry planować, co się zje danego dnia i w żadnym wypadku nie zmieniać planów pod wpływem pysznych zapachów ze stołówkowej kuchni. (To rozwiązanie jest to odstępstwem od ogólnej zasady gotowania wszystkiego naraz i utrzymywania dokładnego planu, trzeba więc mocno uważać, żeby przypadkiem nie zaprzepaszczać tym posiłkiem wszystkich pozostałych starań.)

Odgrzewane jedzenie

Jeżeli ugotujemy coś dzień wcześniej, nie będzie to aż tak świeże, gdy będziemy to spożywać. Nie ma na to jednak żadnego mądrego rozwiązania. Jedyne, co mogę zaproponować to odgrzewanie w mikrofali zamiast podsmażania na patelni. Unikamy wtedy dodatkowych kalorii z oleju wykorzystanego do smażenia. Powiem jednak szczerze, że korzyści zdrowotne uzyskane z pozbycia się otyłości przekraczają minusy związane z odgrzewaniem posiłków.

I co wy na to? Myślicie, że ta metoda może działać dla was, czy jest to zbyt dużo zachodu?

Komentarze

Genialne rozwiązanie! Sczególnie z tego powodu: "Jeżeli z góry ustalimy co w danym dniu będzie naszym pożywieniem, znacznie łatwiej jest nam wytrzymać na diecie. Dzieje się to dzięki temu, że przy tak jasno oznaczonych zasadach moment odstąpienia od diety jest bardzo widoczny – jest to pierwszy kęs czegoś, co nie było w naszym planie. "

Świetny blog, przy okazji - masz nie tylko znakomite przemyślenia i refleksje dietetyczne, ale i dobre, lekkie pióro :)

Dzięki Aga,

Mi też chyba ten aspekt psychologiczny podoba się najbardziej. :)

mój sposób na kalorie - zapisywanie i podliczanie całego dnia lub podliczenie po obiedzie i mam świadomość ile jeszcze mogę:)))) oprócz kalorii dobrze wiemy, że ważne jest co jemy i kiedy.... pomocne bardzo są wszelkie kalkulatory internetowe.... waga zawsze leży pod ręką na blacie.... gdy jem na mieście, no tuję po powrocie do domu - nie przesadzajmy, jak policzę na kawałek pizzy 400kcal a nie 480, to nie będzie to aż tak wielkie odstępstwo, szczególnie dla ludzi regularnie trenujących.... najważniejsze - jeść co 3-3,5h, regularnie i NIC pomiędzy:))) przynajmniej dla mnie to ważne, gdy tego pilnuję - chudnę, czy to będzie 1200kcal czy 1700kcal - ważne, że o stałych porach:))))

a jeszcze co do biegania - dobrze, że autor komentarza podał stronkę, z której zaczerpnął plan treningu 10 dniowego - bieganie.pl :) ja dzięki temu, że ludzie podają źródła swoich wiadomości, mogę na własną rękę doczytać resztę, metodą łańcuszka:))))

pozdrawiam serdecznie!! i dajmy sobie ciut luzu od tych kalorii........:))

Ja codziennie wieczorem robię sobie jedzenie na następny dzień. Spędzam dużo czasu (od rana do wieczora) poza domem i to jedyne wyjście by nie jeść czegoś nadprogramowego. Jedynie kolację robię po powrocie do domu (przy okazji resztę dań na następny dzień). Nie liczę kalorii, ale mniej-więcej wiem ile co ma, i czy nie przesadzam :) Noszenie ze sobą pojemniczków (na II śniadanie, obiad, podwieczorek) nie stanowi takiego problemu. Oczywiście szkoda, że te rzeczy są na zimno, ale zazwyczaj kolację jem na ciepło i to mi trochę rekompensuje :) polecam wszystkim ten patent! poza tym- nie wydaje się tyle pieniędzy na jakieś kiepskie jedzenie :)

ps: ja zapisuję co jem na blogu :) http://flr.blog.onet.pl/

Stanowczo w tym artykule zabrakło mi treści jeśli chodzi o rozgraniczanie węglowadanów i tłuszczy oraz indeksie glikemicznym. Nie do końca zgadzam się z tzw. "teorią liczenia kalorii" Pamietajmy, ze 1000 kalorii spożytych ze źle zbilansowanej diety może nas utuczyć w obec nawet 2000 spożytych kalorii zgodnie z zasadą indeksu glikemicznego. Generalnie jestem przeciwny diecie kalorii, mega przeciwny dietom polegającym na głodowaniu. Pozdrawiam, gratuluję blogu, fajnie się czyta, życzę wytwałości.

kemarr Zgadzam się z Tobą w 100%. Dieta jak najbardziej musi być zbilansowana. Masz również rację mówiąc, że głodowanie jest błędem.

Piszę o tym wszystkim oraz o indeksie glikemicznym w innych postach na tym blogu. W jeden post wszystko się nie zmieści :)

Pozdrawiam

Wydaje mi się, że przesadzacie z tym liczeniam, notowaniem.. Wystarczy znać ogólne zasady co i w jaki sposób jeść. Wszak dieta ma być jednym z elementów "nowego stylu życia" a nie katorgą. Dla mnie przeliczanie zjedzonych kalorii to nieporozumienie.

PS Jem więcej niż jadłem do tej pory, sprawia mi to dużą przyjemność, a mimo to tracę ok. 1kg tygodniowo (żeby było ciekawiej to podobnie jak właściciel serwisu mam 185cm wzrosu i ważyłem 103kg - teraz 92kg)

Pozdrawiam i życzę sukcesów (niekoniecznie z notesem w kieszeni) :)

ja kupilam wlasnie termos obiadowy od jutra obiadki w pracy ^^

Kiedys nosilam bez termosu w pojemnikach i odgrzewalam w piekarniku... czego niepolecam z makaronem pelnoziarnistym jest bardzo niedobre (dogrzane z piekarnika)

Ale po tyg latwoscia bylo schudnac 1kg tygodniowo razem z silownia

niestety na dluzsza mete to niewyszlo, musialam ciagle biegac sprawdzac czy sie przypala czy nie czy wogole jest cieple czy nie, wieeec mam termosik i jutro w pracy szpinak z makaronem pelnoziarnistym i plasterkiem sera camamber i oliwa z bazylia ^^

Najbardziej skuteczne diety i plany treningowe w Polsce?
TYLKO www.igortreneronline.pl
Wejdź teraz i zacznij chudnąć w oczach jeszcze dzisiaj

Komentuj

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.