Rozstania i powroty

Powrót do odchudzania

Zima działa na mnie dość otępiająco i chociaż staram się z całych sił zawsze budzi ona we mnie lenia - nie mam najmniejszej ochoty na ruch. Niestety niska temperatura wywołuje też u mnie niekontrolowane poczucie głodu, które towarzyszy mi tylko o tej porze roku. Staram się jak mogę, żeby trzymać się zasad zdrowego odżywiania i ruszać jak najwięcej, ponieważ mam tendencje do tycia i jeśli tylko daję sobie trochę luzu, szybko wypadam z obiegu. Muszę przyznać, że tej zimy nie starałem się zbytnio.

Oh no, not again

Zima się skończyła i kiedy dosięgnęły mnie pierwsze porządne promienie słońca, takie które odczuć można tylko z początkiem wiosny ... spojrzałem w lustro. O cholera - pomyślałem - jak to możliwe, że nie zwróciłem na to uwagi przez ostatnie kilka miesięcy? Znowu przytyłem.

Dramatu nie ma, pomyślałem sobie zanim wszedłem na wagę... Okazało się, że lekki dramat jest, bo nie po to zgubiłem 12 kilogramów dwa lata temu, żeby teraz przytyć znowu o 6. Z jednej strony nie ma co się załamywać, przecież 6 kilogramów to nie tak dużo, teoretycznie szybko da się je zgubić. Ale czy na pewno?

Good morning heartache

No to wracam do notatnika, rozpisek posiłków i pieczywa wasa. Pytanie brzmi, czy tak już zawsze będzie? Rok lub półtora względnej równowagi, a potem chwila nieuwagi i powrót na dietę?

Tutaj sam siebie zatrzymam i odpowiem nie tylko sobie, ale i Wam: To nie była wcale chwila nieuwagi. Zima trochę trwa, miałem niejedną okazję na to, żeby uszczypnąć się i obudzić z tego "snu o przybieraniu na wadze". Nie zrobiłem tego, bo co tydzień powtarzałem sobie: "od następnego poniedziałku, jak tylko zrobi się trochę cieplej, itd., itp.".

Popełniłem błąd nowicjusza i okłamałem sam siebie, a teraz mam tego efekty. No ale pretensje mogę mieć tylko do samego siebie. Przez dwa miesiące na siłowni nie pokazałem się ani razu, bo zimno, daleko, ciemno (niepotrzebne skreślić). W dodatku często sięgałem po zakazane dodatki typu majonez lub serwowałem sobie późną kolację (o zamawianiu pizzy nawet nie wspomnę, pewnie i tak się domyślacie).

Here I go again

Mamy kwiecień i do wakacji zostało niewiele czasu, a chciałbym wyglądać chociaż tak samo dobrze jak w zeszłe lato, więc muszę naprawdę spiąć się i zabrać za odchudzanie oraz ćwiczenia. Od kilku dni towarzyszy mi uczucie deja vu i zastanawiam się, czy przez całe życie już tak będzie?

Smutna odpowiedź brzmi: tak, najprawdopodobniej przez całe życie będę borykać się z tendencją do tycia i b ędę "podnosił się z popiołów" po każdej kalorycznej nieuwadze, jeżeli na taką sobie pozwolę. Bo prawda jest taka, że pozwoliłem sobie na te dodatkowe kilogramy i teraz muszę borykać się z konsekwencjami swojej niekonsekwencji - ale jestem tylko człowiekiem i popełniam błędy.

Cieszę się, że mogę podzielić się z Wami tym doświadczeniem. Może akurat ktoś teraz ma podobne podejście do odżywiania i ruchu do tego, które ja miałem zimą i może po przeczytaniu tego tekstu uszczypnie się w rękę i obudzi ze "snu o przybieraniu na wadze". A może ten tekst posłuży Wam jako ostrzeżenie przed kolejną zimą, kto wie. Ja zabieram się do roboty - trzymajcie za mnie kciuki!

Komentarze

Witaj,

nie chce Cię załamywać- ale zawsze już tak będzie .

Tak tak- niestety.

Ja w swoim życiu schudłam już 200 kg......... ale przytyłam 215kg....

I co roku jest gorzej.Trudniej.

Przeszłam wszystkie diety świata, znam je na pamieć i co z tego.

Dojrzałam już do tego że........ to nie tak.

Tylko ruch + zdrowe odżywianie ma sens i daje stałe efekty pod jednym warunkiem :  już na zawsze.

Z dietą podpisuje się  pewien pakt.

Jak zaczniesz - nie ma końca - to jest już na całe życie- w różnej intensywności ale na całe życie.

Ja walcze od 16 roku życia czyli jakieś 14 lat :)))))))))))))))))

+5 -7... +8 - 9.......+10-5...... +12-14 ...+5 -4 ... itd  kilogramów oczywiście...

ale nie ważne ile razy upadasz...... ważne ile razy wstaniesz :)

Pozdarwiam ciepło

marta59300

 

Mogłabym się podpisać pod Twoimi słowami, marta59300 - to jest wieczna walka, której nie sposób wygrać raz a dobrze. Ja tylko wiem, że to wszystko siedzi w głowie, trzeba rozgryżć jak te mechanizmy działają, dlaczego raz wszystko wygląda tak ujemnie na wadze i tak pozytywnie dookoła, a innym razem zupełnie na odwrót. Warto pokochać siebie w pozie walczącej i polubić ten stan dbania o dietę i ruch i przekonać, że nie ma innego wyjścia. Właśnie zamierzam to robić :-)

Mam podobny problem - po jakimś czasie opuszczam gardę i waga zaczyna powracać. Zawsze zdaję sobie sprawę z tego, że przestaje dbać o siebie, ale tak cholernie nie chce mi się starać... Po 3-4 dodatkowych kilogramach ogarniam się i wracam do diety i ćwiczeń. I tak w kółko. Chyba rzeczywiście to się już nie zmieni.

 

A ja tej zimy sie nie dalam ,biegi ,gimnastyka,brzuszki,rozciaganie,rower wszystko co sie da czy to slonce czy deszcz.hehe w tym roku wlasciwie zaczelam diete w zime i moze dlatego akurat przez te miesiace mialam jeszcze taka motywacje :)

Wielka motywacja byl dla mnie ta stronka,gdyby nie ona to nawet bym nie zaczela...a z miara jedzenia apetyt rosnie a ja wciaz chce wiecej i wiecej informacje wciagam jak odkurzacz i juz nawet nie specjalnie dla samej diety ale dla siebie.

Ale mimo wielkich staran u mnie nie zabraklo podjadania ,nie mowie o dodatkowej misce platkow czekoladowych do obiadu heh ale kes tego kes tamtego i kologram znowu do gory ;)

Ale nie poddaje sie i dalej brne ze swoja dieta. 

Narazie mam za soba dopiero 6 kg jeszcze kolejne 6 przede mna :)

Pobudka wszystkim ,to juz lato ! :D pozdrawiam Goraco.

Jako dziecko usłyszałam: "jak się zaczniesz odchudzać to już przez całe życie". Wydało mi się to nierealne, ale tylko ten kto doświadczył tego wie, że tak jest. Też "przespałam" zimę. Szczerze to drażnią mnie media ze swoimi sloganami modnymi sezonowo "schudnij na wiosnę!". Naiwnością jest traktowanie "akcji" odchudzania jako coś jednorazowego i szybkiego. Odchudzanie to zmiana na całe życie.  I właśnie tej zmiany się jakoś obawiam. Poszukiwania najlepszych rozwiązań w drodze do pięknej sylwetki i zdrowia, są żmudne, trudne... Trzeba wyrobić sobie wiele nowych nawyków. Potrafić odmawiać sobie tego co "dobre"- ale w konsekwencji zgubne. Pokochać siebie szczuplejszego człowieka, tego, który już nie marudzi nad sobą.  No i wiedzieć kiedy przychamować. Nie stać się zachudym. RÓWNOWAGA- tego szukam, swojej normy na całe życie.

DOCENIAM TO CO JUŻ OSIĄGNĘŁAM!!!

Ja miałam wczorajszy upadek: paczka paluszków... Nie dość, że tuczące to jeszcze niezdrowe. Ale jak mówią słowa piosenki "a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój". Każdy nowy dzień to kolejna szansa, ważne aby się nie poddać. Aby wykorzystać moc tego kopniaka na marsz do przodu z uśmiechem i bagażem nowych doświadczeń.

Najbardziej skuteczne diety i plany treningowe w Polsce?
TYLKO www.igortreneronline.pl
Wejdź teraz i zacznij chudnąć w oczach jeszcze dzisiaj

Komentuj

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.